75-lecie polskiego Szczecina
W Zajezdni Pogodno od rana trwało przygotowywanie mobilnej wystawy. 12 wagonów zostało wyklejonych planszami opowiadającymi o kultowych produktach ze Szczecina z okazji 75-lecia.
– To ubrania z „Odry” i „Dany”, kasety z „Wiskordu”, motocykle junaki. Plansze będą jeździć na 12 liniach do końca września. Jednym zdaniem: wystawa wychodzi do ludzi – mówi Jacek Ogrodniczak z MTiK Zajezdnia Sztuki.
Mobilna wystawa ma zachęcić do odwiedzenia muzeum przy ulicy Niemierzyńskiej, gdzie plansz jest dziewiętnaście. Do dziś wspominamy:
- sukienki z "Dany",
- dżinsy z "Odry",
- paprykarz z „Gryfa”,
- junaki ze Szczecińskiej Fabryki Motocykli,
- paszteciki z baru przy al. Wojska Polskiego,
- piwo z browaru na Pomorzanach,
- kasety magnetofonowe z Wiskordu, których produkcję rozpoczęto w 1976 roku.
Kasety produkowano w dwóch wersjach C60 (godzinna) i C90 (półtragodzinna).
Pisząc o paprykarzu, warto przypomnieć, że w kwietniu tego roku zmarł Bogusław Borysowicz, długoletni pracownik Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf”. Pan Bogusław znał kulisy powstania paprykarza szczecińskiego.
ZOBACZ TEŻ:
- Receptura powstała w laboratorium „Gryf-u” . To był pomysł racjonalizatorski. Chodziło o zagospodarowanie ścinek tafli zamrożonych ryb. Nasi technolodzy podczas rejsów próbowali w różnych portach lokalnych potraw. Szukali też oryginalnych przypraw. Kiedyś trafili w Afryce na lokalny przysmak o nazwie „czop-czop”. Po powrocie do kraju szef, Wojciech Jakacki spytał dziewczyn, czy nie dałoby się go wyprodukować. Popróbowały, pokombinowały, dobrały odpowiednią recepturę, a że laboratorium stało na bardzo wysokim poziomie, udało się. Charakterystyczny smak paprykarza pochodził od sprowadzanej przez nas z Nigerii przyprawy „pima”. Trochę przypominała węgierską paprykę, stąd nazwa „paprykarz”. Na smak też miały wpływ pomidory sprowadzane prosto z Węgier lub Rumunii, dużo lepsze od krajowych. To co dziś oferowane jest na rynku prócz nazwy niczym nie przypomina dawnego przysmaku z „Gryfa” - wspominał pan Bogusław w jednym z wywiadów dla "Głosu".
Dodajmy, że przy okazji wspominania czasów PRL warto pamiętać o innej ekspozycji. Epidemia przeszkodziła wielu szczecinianom w obejrzeniu imponującej, największej na świecie kolekcji Stoewerów – rodziny najsłynniejszych szczecińskich fabrykantów. Setki zabytków: samochody, rowery, maszyny do szycia i pisania – czekają.