Sprawą interesuje się już kierownictwo Urzędu Miejskiego i prokuratura.
Afera wyszła na jaw, gdy na początku lutego policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji zatrzymali samochód, który dopiero co wyjechał ze Stacji Kontroli Pojazdów przy ul. Obotryckiej w Szczecinie. Ford escort miał wbitą w dowodzie rejestracyjnym pieczęć dopuszczającą pojazd do ruchu.
Z forda wyciekał olej, płyn z chłodnicy, źle ustawione były światła, niesprawne kierunkowskazy. To tylko część z listy usterek wykluczających samochód z ruchu.
Okazało się, że przyłapany diagnosta uprawnienia powinien stracić już dawno. W kwietniu 2003 roku policjanci z KWP przyłapali go na podobnym przestępstwie. Mężczyzna dopuścił do ruchu toyotę camry, która miała pękniętą na całej długości przednią szybę i amerykański, niedopuszczalny w Polsce, system świateł.
Tak jak i ostatnio, policjanci zawiadomili o wszystkim magistrat. Urzędnik odebrał pieczęcie. Wkrótce cały zestaw wrócił jednak do diagnosty. Tak zdecydował przełożony urzędnika, ówczesny dyrektor (nieistniejącego już) wydziału komunikacji Piotr Gonerko.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?