Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polecił go Rivaldo!

Z Sao Paulo Przemysław Sas, 4 lutego 2006 r.
Drobny, niepozorny, malutki. Takie sprawia wrażenie na pierwszy rzut oka. Niech to jednak nikogo nie zmyli. Alexandro Mariano Amaral to facet od czarnej roboty.

Pracuś, którego bardzo ciężko przejść.

W Pogoni będzie grał na tej samej pozycji i miał takie same zadania co Michał Łabędzki. Klasy są oczywiście nieporównywalne.

- Miałem okazję grać przeciwko Amaralowi, kiedy byłem piłkarzem portugalskiego Sportingu Braga - mówi Andrzej Woźniak, niegdyś golkiper reprezentacji Polski, który robił karierę w portugalskich klubach, a dzisiaj trener bramkarzy portowców. - On występował wówczas w Benfice Lizbona. I powiem tak. On nie był dobry, on był bardzo dobry.

To było jednak w 1997 roku, czyli 9 lat temu. Czy Amaral nadal jest świetnym piłkarzem?

- Oczywiście, że tak. W końcu polecił go nam sam Rivaldo - mówi Dawid Ptak, menedżer portowców. - Rivaldo zna go bardzo dobrze. Powiedział, że robimy bardzo dobrze, kontraktując nas do Pogoni.

Były piłkarz Barcelony i wicemistrz świata z 1998 roku, obecnie zawodnik greckiego Olympiakosu Pireus, zaręczył za kolegę z reprezentacji Brazylii swoim autorytetem

- Kiedy z nim przedwczoraj rozmawiałem, stwierdził, że jak coś się nie uda - w co on oczywiście nie wierzy - to kibice Pogoni mogą mieć pretensje tylko do niego - śmieje się Dawid Ptak.

Amaral przyjechał wczoraj do Sao Paulo i oglądał mecz portowców z klubowym mistrzem świata. Na początek przywitał się ze swoimi przyjaciółmi z boiska Batatą drugim oraz Cleissonem. Potem już poważnie stwierdził, że jest pod wrażeniem gry swojego nowego zespołu.

- To znakomity piłkarz na pozycję, w której mieliśmy poważną lukę - cieszy się z transferu szkoleniowiec Pogoni Jose Carlos Serrao. - Występował w znakomitych europejskich klubach: Fiorentinie, Parmie, Benfice czy Besiktasie. To wystarczająca rekomendacja. Oglądałem go także ostatnio w meczu Atletico Minas Geiras. Co tu więcej mówić. Jestem szczęśliwy z takiego obrotu sprawy.

Amaral to boiskowy pracuś. Nie spodziewajmy się z jego strony dryblingów, strzałów, czy niesamowitych fajerwerków. Jego zadanie jest najgorsze z możliwych. Ma grać obok Cleissona, czyścić wokół niego pole gry, rozbijać akcje rywali w pierwszej fazie, odbierać piłkę. Rzecz w tym, że jest w tej "czarnej" robocie bardzo dobry.

Tak dobry, że zdążył zagrać 30 spotkań w reprezentacji Brazylii i oczarować słynny lizboński Stadion Światła.

Więcej wieści naszych wysłanników z Brazylii w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński