Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokłócili się o... majtki

Wioletta Mordasiewicz
Barbara Urbańska pokazuje majtki, które stały się zarzewiem konfliktu z serwisantem pralki. - Poproszę rzecznika konsumentów, by zajął się moją sprawą - mówi stargardzianka.
Barbara Urbańska pokazuje majtki, które stały się zarzewiem konfliktu z serwisantem pralki. - Poproszę rzecznika konsumentów, by zajął się moją sprawą - mówi stargardzianka. Wioletta Mordasiewicz
Za wyciągnięcie z pralki "ciała obcego" pani Barbara Urbańska, mimo gwarancji, musiała zapłacić serwisantowi 110 złotych. - Majtki nie są ciałem obcym! - denerwuje się kobieta. Podobnie uważa rzecznik konsumentów.

Barbara Urbańska ma pralkę Whirpool od półtora roku. Sprawowała się nienagannie. Jednak niedawno zatrzymała się w trakcie prania. Kobieta zatelefonowała do serwisanta.

- Mechanik za chwilę roboty wziął 110 złotych - mówi stargardzianka. - Nie mógł sobie poradzić swoimi narzędziami. Musieliśmy znaleźć mu długi drut, którym usunął usterkę. Nie rozumiem dlaczego zażądał pieniędzy. Pralka była przecież na gwarancji.

Przyczyną usterki były damskie figi. W czasie prania wkręciły się za bęben. Pralka odmówiła posłuszeństwa. Mechanik uznał, że jest to "ciało obce". Skasował stargardziankę za naprawę.

- Przecież majtki trzeba prać, jakie więc to ciało obce? - mówi zbulwersowana teorią mechanika pani Barbara. - Pierwszy raz słyszę, że majtek nie pierze się w pralce!

- Pralka nie zepsuła się z naszej winy - wtóruje jej pan Mariusz Sieradzan, z którym stargardzianka przyszła do redakcji "Głosu". - Równie dobrze mogła wciągnąć choćby jakiś sweter. Też byłby potraktowany jako ciało obce? Przecież pralka po to jest, żeby w niej prać. A skoro wciąga rzeczy za bęben, to coś z nią musi być nie tak!

Nie oddadzą pieniędzy

Odmiennego zdania jest właścicielka punktu serwisowego WDW BIS, który świadczy usługi dla producenta Whirpool.

- Do awarii pralki doszło przez zaniedbanie użytkowników - twierdzi Teresa Wińczewska, szefowa serwisu. - Klient kupując sprzęt podpisuje warunki gwarancji. W tym dokumencie jest wyraźnie napisane, że małe rzeczy, jak bielizna, powinny być prane w specjalnych woreczkach, a nie luzem. Majtki nie powinny się znaleźć między zbiornikiem a bębnem. To wina użytkownika, który nie stosuje się do zaleceń producenta.

Serwisant pieniędzy, które zostały zapłacone za usunięcie awarii pralki, zwracać nie zamierza.

- Nie chodzi o te pieniądze - zastrzega pani Barbara. - Tylko o to, że z klientów robi się durniów. W umowie gwarancyjnej są jedynie zalecenia, że ubrania małych rozmiarów lepiej prać w woreczkach. Ale to nie jest mus. Ile osób coś takiego robi?

Majtki nie są obce

O to, kto w sporze o majtki ma rację zapytaliśmy, rzecznika konsumentów.

- Za ciało obce można uznać coś, co wypadło z kieszeni ubrania - mówi Edyta Domińczak, stargardzki rzecznik konsumentów. - Może to być choćby moneta czy zapalniczka. Ale nie coś, co wkłada się do pralki w celu wyprania. Nawet guzik, który oderwie się od ubrania jest nieodłącznym jego elementem i za ciało obce uznać go nie można.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński