Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokazaliśmy charakter

Rozmawiał Przemysław Sas, 25 marca 2005 r.
Grzegotz Matlak (z prawej) był pierwszym piłkarzem, który pogratulował zdobycia bramki Radkowi Diveckiemu.
Grzegotz Matlak (z prawej) był pierwszym piłkarzem, który pogratulował zdobycia bramki Radkowi Diveckiemu. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Grzegorzem Matlakiem, piłkarzem Pogoni

- To było 270 minut bez zdobytego gola. W ostatniej minucie meczu z Podbeskidziem wreszcie trafiliście do bramki?

- Zgadza się. Długo na nią czekaliśmy. Przyjechaliśmy jednak do Bielska z konkretnym założeniem. By pokazać, że mamy charakter i stać nas na walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Remis 1:1 jest dobry w kontekście rewanżu, który czeka nas w Szczecinie.

- Był jednak w meczu z drugoligowcem moment, kiedy nawet najzagorzalsi kibice Pogoni zwątpili w korzystny wynik. Podbeskidzie prowadziło, a na zegarze minęła już ostatnia minuta...

- Zgadza się. Trener uczulał nas jednak, że nawet gdy stracimy bramkę, to nie możemy przestać walczyć. Musimy grać "swoje" i czekać na tę jedną, dogodną okazję. Przyszła i ją wykorzystaliśmy. Teraz - w dużo lepszych nastrojach - wracamy do Szczecina i przygotowujemy się do meczu z Lechem.

- Czy Podbeskidzie was czymś zaskoczyło?

- Raczej nie. To był mecz o którym mówi się, że dominuje w nim walka. Poziom był w zasadzie drugoligowy. Do tego doszło ciężkie boisko, odczuwające jeszcze skutki długiej zimy. Zresztą trener Panik zapowiedział nam, że Podbeskidzie niczego innego nie zaprezentuje, jak właśnie agresję, ambicję i waleczność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński