- Na prawej ręce pojawiły się zaczerwienienia, zaczęło mi to puchnąć - mówi Mirosław Gizoń. - Poszedłem na pogotowie, tam wysłano mnie na izbę przyjęć do szpitala. A tam powiedziano mi, żebym czekał na lekarza. Jak przyszedł lekarz do gabinetu, to zaraz wyszedł. Zapytałem, dlaczego nie powiedziano mu o mnie i usłyszałem, że będę przyjęty za jakąś godzinę.
Pacjent poczuł się urażony takim potraktowaniem.
- Pracownicy służby zdrowia strajkują, bo są źle opłacani, a sami tak traktują pacjenta - mówi. - To niby dlaczego ja mam popierać ich strajk?
Zadzwoniliśmy na izbę przyjęć stargardzkiego szpitala i poprosiliśmy o wyjaśnienie sprawy Mirosława Gizonia.
- Ten pan był zarejestrowany do chirurga, a obaj chirurdzy wtedy operowali - usłyszeliśmy w odpowiedzi. - Mogło to potrwać około czterdziestu minut. Ten pan był jednak wyrywny, krzyczał i wybiegł. Gdyby nie był taki wyrywny i pozostał, to po chwili obejrzałby go inny lekarz, który chwilę po wyjściu tego pana przyszedł.
Mieszkaniec nie chciał czekać.
- Jadę do Szczecina, tam zapłacę, ale zostanę od razu przyjęty - powiedział wychodząc z naszej redakcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?