Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojechał do Szczecina

zek, 13 maja 2006 r.
- Nie wiem co mi się stało, może to zakażenie? - mówi mieszkaniec.
- Nie wiem co mi się stało, może to zakażenie? - mówi mieszkaniec. Grzegorz Drążek
Wczoraj o godzinie 15.30 do naszej redakcji przyszedł zdenerwowany mieszkaniec. Mówił, że nikt nie zainteresował się nim na izbie przyjęć stargardzkiego szpitala.

- Na prawej ręce pojawiły się zaczerwienienia, zaczęło mi to puchnąć - mówi Mirosław Gizoń. - Poszedłem na pogotowie, tam wysłano mnie na izbę przyjęć do szpitala. A tam powiedziano mi, żebym czekał na lekarza. Jak przyszedł lekarz do gabinetu, to zaraz wyszedł. Zapytałem, dlaczego nie powiedziano mu o mnie i usłyszałem, że będę przyjęty za jakąś godzinę.

Pacjent poczuł się urażony takim potraktowaniem.

- Pracownicy służby zdrowia strajkują, bo są źle opłacani, a sami tak traktują pacjenta - mówi. - To niby dlaczego ja mam popierać ich strajk?

Zadzwoniliśmy na izbę przyjęć stargardzkiego szpitala i poprosiliśmy o wyjaśnienie sprawy Mirosława Gizonia.

- Ten pan był zarejestrowany do chirurga, a obaj chirurdzy wtedy operowali - usłyszeliśmy w odpowiedzi. - Mogło to potrwać około czterdziestu minut. Ten pan był jednak wyrywny, krzyczał i wybiegł. Gdyby nie był taki wyrywny i pozostał, to po chwili obejrzałby go inny lekarz, który chwilę po wyjściu tego pana przyszedł.
Mieszkaniec nie chciał czekać.

- Jadę do Szczecina, tam zapłacę, ale zostanę od razu przyjęty - powiedział wychodząc z naszej redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński