Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoni Szczecin brakuje napastników

Maurycy Brzykcy
Jak widać w II lidze walczy się nie tylko nogami, ale także i rękoma. Maciej Ropiejko (z lewej) radzi sobie w tych rozgrywkach całkiem dobrze.
Jak widać w II lidze walczy się nie tylko nogami, ale także i rękoma. Maciej Ropiejko (z lewej) radzi sobie w tych rozgrywkach całkiem dobrze. Andrzej Szkocki
Jakoś wcześniej nikt specjalnie nie zwracał na to uwagi. Jednak po ostatnim bezbramkowym remisie z GKS Tychy, dało się się zauważyć brak w Pogoni napastników z prawdziwego zdarzenia.

Szczeciński Inzaghi

Szczeciński Inzaghi

Maurycy Brzykcy
- Wydaje się, że po jednym meczu na zero w ataku problemu Pogoń jeszcze nie ma. Warto jednak chyba było w zimie pozyskać jeszcze jednego napastnika. Tak na wszelki wypadek warto mieć w zespole starego wygę, wyjadacza piłkarskich boisk. Takiego szczecińskiego Inzaghiego, czy Raula. Tacy zawodnicy zawsze potrafią zagrać na swoim stałym poziomie, wepchnąć piłkę do siatki w zamieszaniu pod bramką, czy wymusić faul. A często zdarza się, że zdobywają więcej bramek, niż ich młodsi o pokolenie koledzy.

Jesienią Pogoń miała do dyspozycji piątkę atakujących. W przerwie zimowej pożegnano się z Pawłem Posmykiem i Marcinem Jankowskim. Pozyskano w ich miejsce perspektywicznego Damiana Sieniawskiego z Gwarka Zabrze. Problem jednak w tym, że wiosną z powodu kontuzji kolana na pół roku wypadł najlepszy strzelec Pogoni - Marek Kowal.

Powinien trafić

Teraz w obwodzie trenera Piotra Mandrysza pozostał tylko Maciej Ropiejko i dwójka bardzo młodych zawodników: 20-letni Sieniawski i 19-letni Mikołaj Lebedyński. Ropiejko i tak radzi sobie całkiem dobrze na drugoligowym froncie, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nie tak dawno grał zaledwie w V lidze.

W spotkaniu z Tychami Ropiejko kilka razy urwał się obrońcom, podobnie dobrze należy ocenić Lebedyńskiego. Było to jednak za mało, bo brakowało zwykłego cwaniactwa.

- Lebedyński powinien trafić to co miał z GKS - mówił po meczu trener Mandrysz. - Jest jednak jeszcze młody, brakuje mu doświadczenia.

Po Lebedyńskim widać, że to materiał na dobrego snajpera. Brakuje mu jeszcze spokoju pod bramką rywala. Czasem zbyt szybko oddaje piłkę, bojąc się straty. Podobnie sprawa ma się z Sieniawskim, który zagrał na razie tylko 66 minut z Czarnymi Żagań. Eksperymenty z wystawianiem do ataku nominalnych skrzydłowych, czyli Ferdinanda Chifona oraz Daniela Wólkiewicza, także nie przyniosły pożądanych efektów. Co prawda w obwodzie pozostaje cały czas Filip Kosakowski, lecz wydaje się, że trener Mandrysz zupełnie już o nim zapomniał.

Pomocnicy strzelić potrafią

Pogoń sytuację w tabeli ma dość dobrą. Portowcy nie mogą spocząć jednak na laurach, by przypadkiem nie wypadli poza czołową dwójkę, co skaże ich na baraże, bądź by nie znaleźli się na czwartej pozycji lub niżej, co będzie zupełną katastrofą. Ale by wygrywać, trzeba strzelać gole.

Trzy mecze bez straty bramki to dobry wynik. Pomoc, nawet według przyjezdnych trenerów, mamy imponującą i chyba właśnie w tym należy szukać rozwiązania problemu napastników. Piotr Petasz, Tomasz Parzy, czy Ferdinand Chifon już pokazali, że należą do bramkostrzelnych graczy drugiej linii.

Jasne jest jednak, że nie będą w stanie cały czas wyręczać naszych atakujących, bo zwyczajnie nie należy to do ich podstawowych obowiązków na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński