Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń: zawodnicy trenują strzały przed meczem z Elaną (wideo)

Maurycy Brzykcy
Adrian Sobczyński jest już w pełni zdrowy i może czynnie brać udział we wszystkich ćwiczeniach. Wczoraj miał dobrą okazję potrenować strzały na bramkę.
Adrian Sobczyński jest już w pełni zdrowy i może czynnie brać udział we wszystkich ćwiczeniach. Wczoraj miał dobrą okazję potrenować strzały na bramkę. Andrzej Szkocki
Nad poprawą skuteczności pracowali wczoraj piłkarze Pogoni. Ten element gry jest teraz największą bolączką szczecińskiej drużyny.

Osiem bramek w 8 spotkaniach daje przeciętną niecałego gola na mecz. To bardzo mało jak na drużynę, która chce opuścić pod koniec sezonu II ligę na rzecz zaplecza ekstraklasy.

Wołają bramkarzy

Wczorajszy trening zaczął się od zwykłej przebieżki, rozciągania i gry w popularnego "dziadka". Dwójka golkiperów Robert Binkowski i Damian Wójcik ćwiczyła tylko z trenerem bramkarzy Zbigniewem Długoszem.

- Raz z jednej strony, raz z drugiej. Właśnie tak - trener Długosz strzelał obok figur treningowych, a obaj bramkarze musieli szybko łapać piłkę, podawać ją i za chwilę być już z drugiej strony.

- O, wołają nas - stwierdził Długosz. Zawodnicy z pola skończyli rozgrzewkę i zaczynali ćwiczenia z udziałem bramkarzy. Pierwsze to drybling między trzema figurami treningowymi zakończony strzałem.

- Odpal, odpal Marcin. To nic, że masz na prawej nodze - zwracał się do Jankowskiego trener Mariusz Kuras. Tym razem portowcy uderzali z około 16 metrów. Niektóre strzały lądowały w okienkach bramki, inne daleko za nią. Jeszcze inne ledwo dolatywały do bramkarzy, kiedy zawodnicy źle trafili w piłkę.

Strzały bez mocy

- Te strzały w ogólne nie mają mocy - narzekał trener Kuras.
Za chwilę ćwiczenie się zmieniło. Piłkarze podeszli kilka metrów do przodu, zagrywali do Kurasa, a ten odgrywał im na strzał.

- Dajecie mocnego passa do mnie, odgrywam wam na lepszą nogę i plujecie - wytłumaczył trener Kuras. Pierwsza seria przyniosła mało goli, co mocno podbudowało bramkarzy. Nawet trener Długosz wcielał się chwilami w rolę golkipera. Jemu także udało się wyciągnąć kilka uderzeń.

- Panowie to jest 11 albo 12 metr, a bramek na dobrą sprawę nie ma prawie wcale - irytował się coraz bardziej popularny "Mario".

- Jest! - krzyknął po chwili Maciej Ropiejko, kiedy posłał piłkę obok Wójcika. Za chwilę znów nastąpiła zmiana ćwiczenia. Tym razem zawodnicy stali obok figury treningowej i przyjęcie w prawą bądź lewą stronę musieli mijać je i całość kończyć oczywiście "pluciem".

Młócenie z lewej

- Plujemy chłopy, plujemy - krzyczał co chwila Kuras. - Widzicie jest małe utrudnienie, a już wam trudno trafić do siatki - karcił swoich zawodników szczeciński szkoleniowiec. Po chwili ćwiczenie przeniosło się na prawą stronę pola karnego, co mogło sugerować, że piłkarze tym razem uderzać będą lewą nogą.

- No teraz to się zacznie młócenie - załamał ręce trener Długosz. - Spokojnie Zbyszek, będę im wystawiał na którą nogą zechcą - odpowiedział "Mario".

Portowcy strzelali dość regularnie w światło bramki, ale z trafieniem do siatki nie było już tak różowo. Kiedy Tomasz Parzy kopnął tak mocno nad bramką, że piłka wylądowała w jednym z sektorów, reszta zawodników zgodnie skwitowała to okrzykiem: - O, jest pierwsza!

Po chwili trener Kuras musiał zrugać dwójkę zawodników. - Pluj "Jankes" to co masz, nie szukaj cudownych rozwiązań - zwrócił się do Jankowskiego. - Młody, mocniejsze to zagranie do mnie, ta piłka płacze, a nie leci - tym razem nagana należała się Mariuszowi Szyszce.

Rozmawiajcie ze sobą

Później po treningu strzeleckim przyszedł czas na gierkę. Piłkarzy było akurat 22, więc nie było problemów z podziałem graczy. Walczono na całym boisku (trening odbywał się płycie głównej stadionu Pogoni). Jedna drużyna składała się z zawodników, którzy właśnie w takim ustawieniu mogą wybiec w sobotę przeciwko Elanie Toruń. I to właśnie ona jako pierwsza zdobyła gola, a strzelił go Andrzej Tychowski po rzucie rożnym.

- Ja pierdziele, taka bramka... - jeszcze długo po wpuszczonym golu Wójcik nie mógł się uspokoić. Tymczasem gra toczyła się dalej. Ropiejko był ustawiony w ataku razem z Markiem Kowalem. Kiedy w kolejnej sytuacji piłka powinna dotrzeć do tego drugiego, bo był lepiej ustawiony, trener Kuras zwrócił uwagę atakującym.

- Rozmawiajcie ze sobą. Komunikujcie się na boisku. Byłeś Marku w lepszej sytuacji, krzyknij puść i piła do Ciebie dojdzie - mówił trener.

- "Woźny" obudź się, śpisz cały trening - celna uwaga poleciała w stronę Marcina Woźniaka.

Na zakończenie ćwiczeń piłkarze ustawili się w polu już bez bramkarzy i starali się poćwiczyć rozegranie piłki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński