Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń za sensacją

Paweł Stężała, 4 września 2004 r.
Kibice, prezydent Marian Jurczyk, prezes Antoni Ptak, dziennikarze - wszyscy deklarują, że za Pogonią to nawet w ogień... Jednak zamiast efektownego samobójstwa, proponujemy znalezienie wspólnego stanowiska i budowę naprawdę silnego klubu piłkarskiego.
Kibice, prezydent Marian Jurczyk, prezes Antoni Ptak, dziennikarze - wszyscy deklarują, że za Pogonią to nawet w ogień... Jednak zamiast efektownego samobójstwa, proponujemy znalezienie wspólnego stanowiska i budowę naprawdę silnego klubu piłkarskiego.
Jak potoczą się losy drużyny Pogoni? Niewielu kibiców szczecińskiej drużyny wie, co się może zdarzyć. Wariantów jest kilka. Zabawmy się więc w spekulacje.

Antoni Ptak odejdzie i w Szczecinie przez kilka lat będziemy emocjonować się futbolem na III-ligowym poziomie. Władze miasta są już dogadane z prezesem Pogoni, tylko kluczą, by przekazanie terenów łódzkiemu biznesmenowi nie wyglądało na bezproblemowe. To tylko dwa z wielu scenariuszy, według których mogą potoczyć się wydarzenia najbliższych tygodni. Cały piłkarski Szczecin wstrzymał oddech po deklaracji Antoniego Ptaka o zaprzestaniu finansowania drużyny.

- To gra pozorów - mówią jedni.

- Człowiek poznał, co to szczecińskie piekiełko i odchodzi - twierdzą inni.

Konflikt interesów jest dosyć złożony, dlatego przedstawiamy go z perspektywy: prezesa, władz miasta, kibiców i dziennikarzy.

Prezes Antoni Ptak

1. Człowiek altruista. Przyleciał z Łodzi na wieść o upadku szczecińskiego futbolu. Przez 12 miesięcy łożył pieniądze na klub, jednak - zamiast dobrego słowa - zbiera same obelgi. Jak tak długo można? - zastanawia się. I odchodzi.

2. Nadwrażliwy. Nikt nie jest doskonały, a każdy ma jakieś przywary. Antoni Ptak nie lubi, gdy internauci żartują sobie z jego osoby. Zagroził odejściem - jednak chłodna kalkulacja i chęć osiągnięcia celu zwyciężą. Prezes rozmyśli się i za kilka lat będziemy oglądali Pogoń Szczecin w Lidze Mistrzów. Zresztą gdyby miał wątpliwości względem internautów, proponuję prześledzić komentarze na pierwszy lepszy artykuł o prezydencie Kwaśniewskim, bądź głowie kościoła katolickiego Janie Pawle II. Powiem tylko tyle, "lepiej nie czytać".

3. Wychować dziennikarzy. Prezes zdaje sobie sprawę z zapotrzebowania, jakie jest na futbol w Szczecinie. Mniej lub bardziej jawnie może więc manipulować zdaniem komentatorów. Również na swój temat. Dlatego po słabszych recenzjach, stara się małym szantażykiem w stylu "odchodzę!" przywołać do porządku pismaków, czy też radiowców. Na ogół wywołuje to efekt odwrotny, ale takie motywy postępowania prezesa również musimy brać po uwagę.

4. Płynność finansowa. Prezes ją stracił. Centrum handlowe w Rzgowie zaczęło przynosić straty, a do Pogoni trzeba ciągle dokładać. Można być fanem futbolu, ale do pewnego momentu. Antoni Ptak szuka pretekstu, by odejść ze Szczecina.

5. Niezrozumienie. Każde dobre posunięcie prezesa jest negowane, bądź złośliwie zaniża się jego wartość. Vide: sprawa z urugwajskim napastnikiem Claudio Milarem. Ludzie obśmiali go, że został ściągnięty z jakiejś ósmej ligi brazylijskiej, tymczasem Antoni Ptak pewnie sporo grosza wyłożył, żeby człowieka sprowadzić. Facet niemal sam w pół godziny ograł Lecha Poznań, więc czy to ważne, gdzie on grał wcześniej? Według mnie, nawet im niżej - tym lepiej. Tym większa zasługa menedżera (prezesa?), że wypatrzył go przed innymi.

6. Czeka na ruch władz miasta. Wszelkie działania są pozorowane i służą wywarciu presji. Chce otrzymać od miasta obiecane tereny i od tego uzależnia swoją bytność w Szczecinie. Facet za dużo zainwestował, by się w dwie minuty wycofać.

Władze miasta

1. Chichoczą na samą myśl o kolejnym inwestorze w Pogoni. Obiecują kokosy, nie dają nic. Dzięki kolejnym fanatykom futbolu nie muszą się martwić utrzymaniem piłkarskiego klubu i tylko pytanie, kiedy w końcu ktoś się na nich pozna.

2. Pójdą po rozum do głowy. I wreszcie na względnie realnych warunkach odstąpią miejskie tereny pod działalność handlową piłkarskiemu inwestorowi. W Szczecinie będzie drużyna z prawdziwego zdarzenia, zostaną wybudowane nowe obiekty, powstaną nowe miejsca pracy, a jeśli ktoś ma dzięki temu jeszcze zarobić, to proszę bardzo. Niech to będzie np. Antoni Ptak albo ktokolwiek inny. Po Sabri Bekdasie i Lesie Gondorze - do trzech raz sztuka

3. Karty już są rozdane. Przyobiecane tereny pod działalność handlową Antoni Ptak otrzyma, tyle tylko, że nie ma to wyglądać na bułkę z masłem. Więc wzorem poprzedników (Bekdas, Gondor) miasto idzie na "udry" z prezesem, ten grozi odejściem, a w ostatniej chwili wszyscy znajdują konsensus. Gdyby było inaczej, panowie - Bekdas i Gondor - osiwieliby ze złości.

4. Czarny scenariusz. Tereny, o które stara się Antoni Ptak zostały nieoficjalnie przekazane innym przedsiębiorcom, ale to już wyjątkowo czarna wizja. Cała nadzieja w uczciwości naszej władzy, więc zakładamy, że nic takiego nie miało miejsca.

Kibice

Im akurat zależy wyłącznie na piłce nożnej w Szczecinie, więc oni nie kalkulują. Wprawdzie kręcili trochę nosami, kiedy Piotrcovia Piotrków Trybunalski oddawała Pogoni miejsce w II lidze (niektórzy mówili nawet o fuzji klubów), jednak to już poszło w niepamięć. Pogoń to piłkarze, trenerzy, stadion, kibice, stowarzyszenie - a to akurat pozostało niezmienione. Oni chcą silnej drużyny piłkarskiej, z którą można się identyfikować i której nazwa jest rozpoznawalna w kraju.

Jeśli Pogoń zniknie z mapy Polski, czym będą się chwalić? Poza tym dochodzą jeszcze takie niuanse jak możliwość spędzenia czasu w sobotnie popołudnie (najlepiej na meczu piłkarskim z udziałem czołowych drużyn kraju), czy emocje, jakie wyzwala futbolowy pojedynek. Mecze są igrzyskami dla ludu, a kto ich nie lubi?

Dziennikarze

Temu światkowi również należy się krótka analiza. Podobnie jak reszcie, im także zależy na dobrym piłkarskim klubie w Szczecinie. Nie mówi się tego wprost, ale lepiej robić materiały z ekstraklasy piłkarskiej, niż z ligi okręgowej. Poza tym zwycięstwa nakręcają koniunkturę. Pogoń wygrywa - gazety sprzedają się lepiej, programy sportowe nadawane w radio i telewizji mają większą widownię.

Niewielu kupi gazetę po przegranej 0:4, ale gdy grając w "10" zwycięży się Lecha Poznań - i owszem. Czysta kalkulacja, to się opłaca! Lepiej opisywać mecze piłkarskie niż ceny pirackich płyt, jakie być może - po wycofaniu się Antoniego Ptaka - będzie można kupić, wzorem warszawskiego stadionu Dziesięciolecia, na Twardowskiego.

Jednak równie bardzo jak na mocnej piłce, zależy dziennikarzom na uszanowaniu ich niezależności i zdrowych zasadach współpracy z władzami klubu. Chłodna, czasami nawet lekko złośliwa analiza, nigdy nie zaszkodziła, a zbytnie "słodzenie" jest zazwyczaj mętne i nieszczere. Nawet jeśli będzie bardzo dobrze w szczecińskim klubie, nadal będziemy wytykali władzom niedociągnięcia. By było ich jeszcze mniej. Taka już nasza rola.

P.S.
Na oficjalnej stronie internetowej klubu ukazał się przed tygodniem negatywny tekst o pewnym szczecińskim dziennikarzu. Emocje wzięły górę. Komentarze były bardzo nieprzychylne, z groźbami włącznie. Rozkręcanie na kogoś nagonki jest smutne i straszne zarazem. Cywilizowanym ludziom nie przystoi. Wierzymy, że w przyszłości uda się tego uniknąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński