- Tu może być w dwie strony. Nie jest to łatwy mecz do wytypowania – mówił przed meczem Czesław Michniewicz, były trener Lecha i Pogoni, a obecnie selekcjoner polskiej młodzieżówki. W składach obu drużyn kilku kandydatów do gry w jego kadrze, stąd obecność nikogo nie powinna dziwić. Jednym z nich jest przecież Jakub Piotrowski.
- Już dawno mówiłem, że ten chłopak zagra w ekstraklasie. Na razie trudno mu przypisać właściwą pozycję, ale rozwija się bardzo fajnie – ocenił Michniewicz.
Trener Kosta Runjaic nie kombinował i zgodnie z wolą większości fanów portowej jedenastki postawił na tych samych piłkarzy, którzy tak udanie zaprezentowali się przed tygodniem w meczu z Sandecją Nowy Sącz (4:1). To skład Lecha był większą niewiadomą. Po pierwsze – wybór tam większy, po drugie - „Kolejorz” tylko zremisował na inaugurację wiosny w Gdyni. Nenad Bjelica zareagował zmianami. Wymuszona była tylko jedna zmiana, bo za żółte kartki pauzował obrońca Rafał Janicki (wychowanek Chemika Police, później gracz Lechii Gdańsk). Zmieniła się za to koncepcja w pomocy. Szkoleniowiec postawił na techników – Gajosa, Jevticia, Situma czy Majewskiego. Był to sygnał, że Lech będzie chciał długo utrzymywać się przy piłce, a to miało zblokować pomysł Pogoni, która też nie lubi oddawać inicjatywy.
Boisko do meczu było bardzo dobrze przygotowane, nie padało, było sucho i choć zimno, to… można było od zespołów wymagać emocjonującego spotkania – tak jak przystało na mecze Pogoni i Lecha.
- To na pewno będzie dobre spotkanie – obiecywał Bjelica. - Pogoń to już jest zupełnie inny zespół niż jesienią - zdecydowanie lepszy. Znam trenera Runjaicia i wcale mnie ten postęp nie dziwi.
Poznaniacy od pierwszego gwizdka rzucili się na Portowców. Groźnie strzelał Majewski, Gytkjaer dwa razy, a Pogoń próbowała się zorganizować. W 15. minucie pierwszy strzał oddał Piotrowski (metr nad poprzeczką).
W 20. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Darko Jevtić potwierdził, że ma jedną z najlepszych lewych nóg w ekstraklasie i trafił z 20 m do siatki. Za łatwo oszukał Nunesa i Delewa zbiegając ze skrzydła do środka, ale i miał trochę szczęścia, bo uderzenie przeleciało pod nogami Murawskiego.
Zobacz również:
Lech po objęciu prowadzenia miał kolejne okazje. Pogoń grała chaotycznie, a lechici mieli np. dwie okazje z rzutów wolnych czy strzał Gytkjaera po błędzie Rapy. Bronił Załuska, ale przebieg meczu niczego dobrego nie wróżył.
Dopiero w 40. minucie Portowcy coś zagrali. Strzał Zwolińskiego został zablokowany, a główka Fojuta po rogu niecelna.
Po zmianie stron Pogoń przycisnęła. Grała agresywniej, wyżej, szybciej – dominowała i w 64. minucie powinna mieć remis, ale Burić jakimś cudem wybronił główkę Zwolińskiego z… metra.
Minuty płynęły, Lech się bronił, a Pogoń nacierała. Ale nie potrafiła przebić się przez defensywę. A jeden ich błąd w obronie przesądził o porażce. Drzemkę przy rzucie rożnym z łatwością wykorzystał Dilaver.
Pogoń znów spadła na ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Za tydzień podejmie Wisłę Płock i znów wygrana będzie obowiązkiem.
Lech Poznań – Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)
Bramki: Jevtić (20.), Dilaver (82.)
Lech: Burić – Gumny, Vujadinović, Dilaver, Kostewicz – Gajos, Trałka Ż – Jevtić Ż (89. Klupś), Majewski (68. Radut), Situm – Gytkjaer (60. Chobłenko).
Pogoń: Załuska – Rapa, Fojut Ż, Dwali, Nunes – Delew, Piotrowski Ż, Drygas Ż (83. Duncan), Murawski (53. Listkowski), Frączczak – Zwoliński Ż.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Toruń).
Zobacz więcej:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?