Tydzień przygotowań trochę zakłócony przez pogodę i odejście drugiego trenera Rafała Janasa, powrót do składu kartkowiczów Adama Frączczaka i Łukasza Zwolińskiego, rywal dosyć dobrze rozpracowany – wydawało się, że pozytywów było więcej niż niepewności, więc fani wierzyli, że Portowcy pokuszą się o czwarte zwycięstwo na swoim boisku z rzędu. Szczególnie cenne, bo przeciwnikiem była znienawidzona w Szczecinie Cracovia. Miał być rewanż za jesienną porażkę (0:3).
Trener Kosta Runjaic postawił na ofensywę. Na pozycji wysuniętego pomocnika zagrał Marcin Listowski, a do ataku powrócił walczak numer jeden Łukasz Zwoliński. Nim jednak Pogoń zaczęła grać – goście zdążyli dwa razy ją ukłuć. Obie bramki strzelone po rzutach rożnych, a przecież Portowcy byli mocno uczulani na stałe fragmenty gry. Niestety, to goście wyżej wyskakiwali lub zbijali piłki do boków i trafiali z bliska. Pogoń popełniała poważne błędy, których wcześniej udawało jej się uniknąć.
- Górnik Zabrze jest jeszcze groźniejszy po stałych fragmentach gry, a potrafiliśmy sobie z tym poradzić na jego boisku. Z Cracovią będzie tak samo – mówił przed meczem bramkarz Łukasz Załuska.
Nic takiego nie było widać na boisku. Goście mając przewagę dwóch bramek mogli zaryglować swoje przedpole i wprowadzać Pogoń w zasieki. Gospodarze podjęli walkę, ale nie mieli sposobu na rozmontowanie defensywy. Celnie z 16. uderzył Łukasz Zwoliński, sędzia Piotr Lasyk nie podyktował karnego po próbie strzału z 14. m, ale więcej w ataku pozycyjnym było przypadku i strat. Trochę bliżej gola Pogoń była w końcówce pierwszej odsłony. Po rogu niecelnie z bliska główkował Jarosław Fojut, a po kolejnym nieznacznie z piłką minął się Cornel Rapa. Te próby dawały trochę nadziei, że druga połowa będzie znacznie lepsza. Piłkarze „Pasów” byli do bólu skuteczni, ale Pogoń nie grała na tyle źle, by nie podjąć walki w po zmianie stron.
W przerwie Runjaic zareagował jedną zmianą. Ściągnął Listkowskiego, a wprowadził na lewą stronę Huberta Matynię. Pogoń zaczęła grać z dwójką napastników (Zwoliński, Frączczak). Tyle, że po minucie gry to goście powinno zdobyć bramkę, ale Piątek zachował się zbyt koleżeńsko i zamiast strzelać – źle podawał do kolegi. Idealna okazja została zmarnowana.
Pogoń zaczęła spychać gości do obrony, ale przez kwadrans miała tylko jedną dobrą akcję. W 53. minucie Frączczak główkował w słupek. Kolejny kwadrans bez ciekawych okazji. Po stronie gospodarzy za mało było boiskowej jakości, a symboliczne było wprowadzenie dopiero w 74. minucie Mortena Rasmussena. Duńczyk miał być lekarstwem na nieskuteczność zespołu, a nie może wywalczyć miejsca w podstawowym składzie.
Czym bliżej końca tym powietrze szybciej uciekało z zespołu, a kilka minut przed końcem Pogoń ponownie dobił Krzysztof Piątek, choć po jego strzale piłkę do siatki wtrącił Kamil Drygas.
Pogoń Szczecin – Cracovia Kraków 0:3 (0:2)
Bramki. Pogoń: Cracovia: Piątek (6.), Dytiatjew (20.), Drygas (89. - samobój).
Pogoń: Załuska – Rapa, Fojut, Dwali, Nunes (74. Rasmussen) – Delew Ż, Drygas, Listkowski (46. Matynia Ż), Piotrowski (64. Kort), Frączczak Ż, Zwoliński.
Cracovia: Pesković – Pestka (76. Siplak), Dytiatjew Ż, Helik, Fink - Dimun, Covilo, Culina (63. Dąbrowski), Hernandez – Ferraresso (68. Strózik), Piątek.
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 6110.
Zobacz także: Magazyn Sportowy
POLECAMY:
Cheerleaderki i kibice King Szczecin. Zobacz zdjęcia z meczu z Turowem Zgorzelec
Szczeciński transfer roku: Natalia Partyka zagra dla Startu
Największe stadionowe zadymy w Polsce w ostatnich latach [GALERIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?