Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń: Michał Koj w pierwszym składzie?

Marcin Dworzyński
Maciej Koj może być konkurencją, a być może następcą, Hernaniego (z lewej) lub Emila Nolla.
Maciej Koj może być konkurencją, a być może następcą, Hernaniego (z lewej) lub Emila Nolla.
20-letni Michał Koj jest nadzieją na odmłodzenie defensywy. Wobec odejścia jednego ze środkowych obrońców, może okazać się wartościowym uzupełnieniem, a może czymś więcej?

W tym tygodniu w zajęciach pierwszego zespołu brał udział Michał Koj. Środkowy obrońca, który w lipcu skończy 20 lat poprzednio występował poza granicami kraju w... Panathinaikosie Ateny.

16-letniego wówczas zawodnika Ruchu Chorzów wypatrzono podczas jednego z meczów juniorskiej reprezentacji Polski.
- Podszedł do mnie skaut i zapytał, czy chcę pojechać na camp Ajaxu Amsterdam do Grecji (obóz dla młodych zawodników dop. red.) - opowiada Koj. - Nawet się nie zastanawiałem, tylko od razu się zgodziłem. Wszystko było fundowane. Tam byłem obserwowany przez greckich skautów.

Koj wypadł na tyle dobrze, że otrzymał dwa zaproszenia. Najpierw trenował z Olympiakosem Pireus, następnie z Panathinaikosem Ateny.

- W Atenach miałem lepsza warunki do rozwoju. Baza treningowa i boiska, wydawały się lepsze niż w przypadku pierwszego klubu - wyjaśnia zawodnik.

W pamięci utkwili mi greccy kibice. Podczas meczów potrafili obrzucić rywala... kawą. A kiedy w trakcie meczu nie spodobał im się jakiś gest, delegacja wybierała się pod szatnię i czekała na delikwenta. Nawet na młodzieżowe mecze z udziałem Panathinaikosu i Olympiakosu potrafiło przyjść tysiąc widzów.

Wszystko toczyło się po myśli zawodnika do momentu kontuzji i późniejszych problemów finansowych klubu.

- Miałem okazję trenować z pierwszym zespołem i nawet zagrałem w jednym sparingu - mówi Koj. Niestety chwilę potem nabawiłem się kontuzji i musiałem przejść artroskopię kolana.

Później w greckiej kasie słychać było coraz większe echo. Młodym zawodnikom przestali płacić, a pod koniec jego przygody w Atenach brakowało nawet na jedzenie. Koj powrót do Polski traktował jako ucieczkę z obozu pracy. Przez pół roku nie był związany z żadnym klubem. Musiała mu wystarczyć jednie gra z kolegami. Angażu szukał na Śląsku, czyli rejonie skąd pochodzi.

- Trenowałem chwilę z Górnikiem Zabrze, ale jak się okazało, że tam też nie ma pieniędzy, to szukałem dalej. To było jeszcze przed sprzedażą Arkadiusza Milika, a chłopaki stypendium nie widzieli na oczy nawet od pół roku.

Na szczęście skontaktował się z nim szkoleniowiec rezerw Pogoni, Adam Gołubowski i zaprosił na testy.

- Przyjechałem na dwa dni, ale trener kazał mi wracać do domu i spakować się, bo w Szczecinie miałem zostać na dłużej - opowiada środkowy obrońca.

W Grodzie Gryfa przebywa od października ubiegłego roku. W ostatnim czasie znów musiał zmagać się z urazem. Okazało się, że ma sporych rozmiarów dziurę w mięśniu i nie trenował przez miesiąc.

- Nie spodziewałem się, że tak szybko trafię do pierwszego zespołu - przyznaje zawodnik, który w nowym sezonie może namieszać w ładzie środkowych obrońców zwłaszcza, że nieoficjalnie mówi się o odejściu jednego z nich: Emil Noll lub Hernani.

- Powoli do siebie dochodzę. Gra nie wygląda najgorzej, ale wciąż brakuje mi jeszcze wytrzymałości i szybkości.

Koj wciąż znajduje się w kręgu zainteresowań młodzieżowej reprezentacji Polski. Pobyt w Grecji w dużym stopniu przyczynił się do jego rozwoju.

- Poznałem język angielski i grecki. Wiele nauczyłem się pod względem taktycznym i technicznym. Dodatkowo przybrałem ok. 10 kg masy mięśniowej - mówi zawodnik, który ma świadomość tego, że do gry w Ekstraklasie brakuje mu jeszcze doświadczenia. Ale także i szczęścia.

Kiedy w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy Pogoń grała ze Śląskiem Wrocław, wszedł na boisku po przerwie i zawalił bramkę, która dała rywalom zwycięstwo. Winne okazało się... obuwie.

Po meczu trener Gołubowski zrugał młodego obrońcę za to, że grał w nieodpowiednim sprzęcie. Koj miał wyraźnego pecha, bo jak się później okazało, prawie wszyscy podczas tego spotkania mieli na sobie założone jedynie lanki. Padło na niego.

Czy w nowym sezonie przy wyborze pierwszej jedenastki także padnie na niego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński