Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podziurawiony Stargard

Grzegorz Drążek, 15 kwietnia 2005 r.
Cztery tygodnie temu napisaliśmy o fatalnym stanie stargardzkich dróg. Przedstawiciele powiatu, który odpowiada za większość dróg w Stargardzie, tłumaczyli wtedy, że zimowa aura uniemożliwia naprawę nawierzchni. Od trzech tygodni po śniegu nie ma śladu, słońce przygrzewa, a dziury nadal straszą kierowców.

Próby łatania tych największych niewiele dają. Po krótkim czasie pojawiają się na nowo. Można się o tym przekonać choćby na skrzyżowaniu ulic Bogusława IV z Barnima, czy na ulicy Kościuszki. Tam drogowcy powracają do pracy systematycznie.

Kierowcy w Stargardzie nie przestają narzekać. Tak fatalnej sytuacji na drogach nikt w tym mieście nie pamięta.

Kierowca, który chce pokonać krótki odcinek w jakimkolwiek rejonie Stargardu, musi liczyć się z uszkodzeniem samochodu. Dziury straszą zarówno na obrzeżach miasta, jak i w samym centrum. Jeszcze w miniony poniedziałek, po kilku słonecznych tygodniach, zjeżdżając z ulicy Reja w ulicę Piłsudskiego trzeba było trzymać się środka jezdni, bo inaczej można było wylądować w pogłębiającej się każdego dnia wielkiej dziurze.

Tam na szczęście na początku tygodnia pojawili się drogowcy i połatali dziury. Podobnie zrobili w kilku innych miejscach miasta. Kierowcy zwracają jednak uwagę na to, że kilka załatanych dziur nie rozwiązało problemu. Więcej jest tych niepołatanych niż połatanych.

- Nasze drogi są w okropnym stanie i ciągłe łatanie pojedynczych dziur tego nie zmieni - uważają stargardzcy taksówkarze. - Tu trzeba porządnych remontów. Czas chyba najwyższy, żeby konkretne pieniądze zostały na to przeznaczone. Kierowcy w Stargardzie mają dość jazdy po dziurach i koleinach.

W kilku miejscach Stargardu na jezdni pojawiły się wybrzuszenia z kostki brukowej. Pojawiły się one w miejsce pękającego asfaltu. Tak jest choćby na ulicach Krzywoustego i Pierwszej Brygady. Kierowcy mają pretensję do zarządców stargardzkich dróg. Zdecydowaną większością zawiaduje powiat.

Cztery tygodnie temu na łamach "Głosu" rzecznik tego samorządu tłumaczył, że dziury w nawierzchni dróg mogą być naprawiane tylko po zniknięciu pokrywy śnieżnej, przy suchej nawierzchni oraz przy dodatniej temperaturze powietrza. Kierowcy podkreślają, że wszystkie te warunki są spełnione od co najmniej trzech tygodni.

- A dziur nadal tyle, że głowa już człowieka boli od patrzenia na nie - komentują kierowcy.

Pretensje kierowane są nie tylko w kierunku powiatu. Dramatyczna sytuacja jest na drogach osiedlowych. Po niektórych z nich, jak choćby przed blokiem B8 na osiedlu Zachód, kierowcy boją się jeździć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński