Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podsumowanie HME w Belgradzie: Piotr złoty, Sofia brązowa

Jakub Lisowski
Piotr Lisek
Piotr Lisek Marek Biczyk/pzla.pl
Szczecińscy lekkoatleci mieli 100-procentową skuteczność podczas Halowych Mistrzostw Europy. Były dwie szanse medale i tyle zdobyli krążków.

Do Belgradu pojechali Piotr Lisek (skoczek o tyczce z OSOT Szczecin) i Sofia Ennaoui (specjalistka od biegów na średnich dystansach z MKL Szczecin). Należeli do grona sportowców, którzy udział mogą zakończyć na podium. W Lisku upatrywano wręcz głównego faworyta do złota. Przebieg imprezy potwierdził wszystkie przypuszczenia i zakończyło się świetnym wynikiem szczecinian.

Finałowy konkurs tyczkarzy stał na nadspodziewanie wysokim poziomie. Lisek był faworytem, gdyż w sezonie halowym był jedynym Europejczyk, który skakał powyżej 5,80 m. Przypomnijmy, że minimum kwalifikacyjne do HME wypełniło tylko trzech tyczkarzy i można było mieć obawy o poziom mistrzowskich rozstrzygnięć.

Przebieg zawodów zaskoczył, a Lisek musiał pokazać wielką klasę, by zdobyć złoto. Pięciu tyczkarzy pokonało 5,80, a szczecinianin po strąceniu 5,75 - spadł nawet poza podium. Zagrał va banque i przeniósł kolejną próbę na 5,80. Zmobilizowany zaliczył to w pierwszej próbie, podobnie jak 5,85. Tak wysoko skakali już tylko Konstandinos Filippidis (Grecja) i Paweł Wojciechowski, ale mieli więcej skoków na koncie. Cała trójka walczyła jeszcze bezskutecznie z 5,90. Ostatecznie Lisek wyprzedził Greka, a Wojciechowski był trzeci.

- Pracowałem na ten medal przez cały okres przygotowawczy i cieszę się, że wytrzymałem presję. Wywiązałem się z roli faworyta, obroniłem się mistrzowskimi skokami. One nie były idealne, wiem, że stać mnie na więcej, ale w głowie trzeba sobie pewne rzeczy poukładać, by wrócić do jeszcze wyższego skakania – mówił Lisek.

Złoty medalista z uśmiechem może już wracać wspomnieniami do startów przed Belgradem. W krótkim odstępie czasu złamał trzy tyczki.

- Trochę to zamąciło w głowie, ale powiedziałem sobie, by… łamały się dalej. To nie było efektem moich błędów, ale producenta – tłumaczy. W Belgradzie skakał na sprzęcie pożyczonym od Pawła Wojciechowskiego.

- Jestem szczęśliwy, że Paweł był ze mną na podium. Tyczkarze to jedna, wielka rodzina, a w Polsce to już w ogóle. Napędzamy się, dopingujemy i podejrzewam, że Paweł będzie moim największym rywalem w kolejnych sezonach – dodaje.

Szczęśliwa była też Sofia Ennaoui, która zajęła trzecie miejsce w finale biegu na 1500 m. 21-letnia zawodniczka wiedziała, że im słabsze tempo, tym jej większe szanse. Rywalki jednak dobrze wiedziały, że szczecinianka ma świetny finisz i podkręciły tempo. Wygrała Brytyjka Laura Muir, a Ennaoui wyprzedziła jeszcze Niemka Konstanze Klosterhalfen.

- Nie oczekiwałam zwycięstwa, ale na medal liczyłam - powiedziała zadowolona zawodniczka MKL. - Tej chwili nie zapomnę do końca życia. To był bardzo ciężki bieg. Nabiegałam taki sam czas, jak na mityngu Copernicus Cup w Toruniu, więc śmiejemy się, że tylko na taki wynik mogłam sobie pozwolić w tym sezonie. Taktycznie było świetnie, ale zabrakło mocy. Przed świętami Bożego Narodzenia nie trenowałam przez trzy tygodnie, a to bardzo dużo przed halowymi startami.

Brąz w Belgradzie jest jej największym sukcesem w dotychczasowej karierze. Wcześniej mogła się pochwalić medalami w zawodach juniorskich i młodzieżowych.

- Cieszę się, że mam pierwszy medal seniorski już na koncie. Wiele lat startów przede mną i mam nadzieję, że będą kolejne. Wiem, że mnie na to stać – dodaje Sofia Ennaoui.

Lisek i Ennaoui wkrótce rozpoczną przygotowania do letnich startów. Najważniejszą imprezą będą mistrzostwa świata w Londynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński