Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalenia i pożary w Świnoujściu. Mieszkańcy mają dość

Joanna Maraszek
Ostatnie zgłoszenie strażacy mieli wczoraj. Zostali wezwani do palącego się materacu przy ulicy Kołłątaja.
Ostatnie zgłoszenie strażacy mieli wczoraj. Zostali wezwani do palącego się materacu przy ulicy Kołłątaja. Joanna Maraszek
Od początku roku w Świnoujściu doszło do siedmiu podpaleń. Dwa miały miejsce w styczniu, pozostałe w lutym. Wszyscy mają tego dość.

To nie wszystko. - Poza tymi podpaleniami, miały miejsce cztery pożary, których przyczyn nie ustaliliśmy, jednak i one wyglądały na podpalenia - mówi Andrzej Lipiński, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Świnoujściu. - Od początku roku gasiliśmy już kilka śmietników, meble wystawione przy śmietnikach, altanę przy ogródku działkowym, bunkier i samochód.

Najwięcej zgłoszeń było 27 lutego. Wtedy strażacy wyjeżdżali aż cztery razy. Wtedy spłonął biały ford na ulicy Bursztynowej, śmietnik przy Gimnazjum Publicznym nr 1, gdzie ogień uszkodził elewację budynku, strażacy dwukrotnie byli wzywani na ulicę Matejki, tam w dwóch różnych miejscach również płonęły śmietniki. Dzień wcześniej podpalacze grasowali na ulicy Krzywej, gdzie też płonął śmietnik.

- W sobotę (1 marca) doszło do pożaru w altanie działkowej. Mężczyzna tam przebywający sam dokonał podpalenia. Chciał się pozbyć w ten sposób śmieci. Wiadomo, że nie było w tym wypadku udziału osób trzecich - dowiedzieliśmy się od Beaty Olszewskiej z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu.
Ostatni pożar miał miejsce wczoraj. Na straż pożarną zadzwonili mieszkańcy ulicy Kołłątaja.

- Tym razem płonął materac wystawiony przy śmietniku - mówi Andrzej Lipiński.

Drobne pożary i podpalenia zdarzały się zawsze, jednak ostatnie przypadki są niepokojące.
- Liczba podpaleń w ostatnim czasie zdecydowanie się powiększyła - stwierdza zastępca komendanta PSP w Świnoujściu. - Wcześniej nie mieliśmy aż tylu zgłoszeń tego typu.

Podpaleń mają dość także mieszkańcy Świnoujścia.

- Ostatnio co chwilę słyszy się, że coś się dzieje. Najgorzej, że większość takich akcji odbywa się w nocy - mówi pani Teresa, mieszkanka bloku przy ulicy Witosa. - Kiedy palił się śmietnik przy budynku szkoły, wszyscy byliśmy na nogach. Mąż sprawdził, co się dzieje przez okno, wystraszyliśmy się, że to coś u nas w budynku. Na szczęście to tylko pojemniki do recyklingu, ale strach się pojawił, no i okropny zapach palonego plastiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński