Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobity przez zomowców zmarł w szpitalu. Szczeciński IPN prowadzi śledztwo w sprawie okoliczności śmierci dziennikarza sprzed ponad 40 lat

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Sprawę śmiertelnego pobicia przez milicjantów V kompanii ZOMO umorzono w czerwcu 1982 roku. Później w 1990 i w 1991 roku wznawiano ją, ale mimo postawienia w stan oskarżenia jednego z ZOMO-wców, sprawę cały czas umarzano.
Sprawę śmiertelnego pobicia przez milicjantów V kompanii ZOMO umorzono w czerwcu 1982 roku. Później w 1990 i w 1991 roku wznawiano ją, ale mimo postawienia w stan oskarżenia jednego z ZOMO-wców, sprawę cały czas umarzano. Naszahistoria.pl/Archiwum rodzinne
Wojciech Cieślewicz zmarł 2 marca 1982 roku po pobiciu przez ZOMO. Nie znaleziono sprawców tej zbrodni w czasach komunistycznych. Wiadomo, że Cieślewicza pobili funkcjonariusze ZOMO.

Postępowaniem zajmuje się prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie.

- To sprawa dotycząca pobicia na śmierć człowieka. Dopóki istnieje szansa ustalenia sprawców przepisy prawa zobowiązują do podjęcia działań w tym kierunku - mówi Marek Rabiega, naczelnik OKSZpNP w Szczecinie

Wojciech Cieślewicz był dziennikarzem "Głosu Wielkopolskiego" od grudnia 1981 roku. Do pobicia przez funkcjonariuszy ZOMO doszło 13 lutego 1982. Wówczas Cieślewicz wracał z manifestacji, która odbyła się pod pomnikiem Ofiar Poznańskiego Czerwca 1956. W czasie rozpędzania demonstracji przez ZOMO, dziennikarz uciekał w stronę MostuTeatralnego, a w rejonie przystanku tramwajowego został zatrzymany i skatowany. 23 lutego 1982 roku Prokuratura Wojsk Lotniczych w Poznaniu wszczęła śledztwo ws. jego śmierci, 15 czerwca 1982 roku zostało umorzone „wobec niewykrycia sprawców”. Dziś wiemy, że było to celowe działanie.

- W sprawie pobicia za skutkiem śmiertelnym Wojciecha Cieślewicza ustalenia w sposób niewątpliwy wskazują, iż jego sprawcami byli funkcjonariusze ZOMO w Poznaniu. To duży, choć ograniczony krąg osób. Są bezpośredni świadkowie tego zdarzenia - informuje prokurator Rabiega. - Analiza materiałów sprawy i przeprowadzone czynności sprawdzające wykazały, iż postępowanie w latach 80-tych przeprowadzono nierzetelnie, zaś KWMO w Poznaniu oddziaływało w kierunku ograniczenia zakresu czynności, jakości ich wykonania i zatajało posiadane dokumenty. Doprowadziło to do sytuacji, w której nie przesłuchano wszystkich osób mogących posiadać wiedzę o zdarzeniu, w tym bezpośrednich świadków zdarzenia oraz nie zabezpieczono dokumentów, mogących rzucać światło na tę zbrodnię. Niestety nieprawidłowości te nie zostały w pełni usunięte w latach 90-tych. Stąd zaszła konieczność sprawdzenia jaką wiedzę posiadają nieprzesłuchani dotychczas świadkowie oraz przeprowadzić rzetelne kwerendy i poszukiwania dokumentacji, które uprzednio nie zostały przeprowadzone. Za konieczne uznano także ponowne przesłuchanie niektórych ze świadków, celem podjęcia próby wyjaśnienia występujących sprzeczności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński