Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze w Wełtyniu. Pomogą znaleźć pracę w... Berlinie

Anna Maciejewska [email protected]
Pracownicy zakładu obserwują akcję strażaków po tym, jak im samym nie udało się opanować ognia. Nadal nie mogą otrząsnąć się z tej tragedii.W ciągu jednego dnia stracili źródło dochodów.
Pracownicy zakładu obserwują akcję strażaków po tym, jak im samym nie udało się opanować ognia. Nadal nie mogą otrząsnąć się z tej tragedii.W ciągu jednego dnia stracili źródło dochodów. Fot. Marcin Bielecki
Środowy pożar fabryki styropianu we wsi Wełtyń koło Gryfina pozbawił pracy 45 osób. Niektóre znajdą zatrudnienie w Berlinie, w pokrewnym zakładzie. Dla innych zostają roboty publiczne.

Pożar pojawił się w środę około godz. 12 na hali produkcyjnej wełtyńskiej spółki Isoliertechnik, produkującej materiały izolacyjne. Gaszenie trwało do godz. 17. Chmura dymu była tak ogromna, że widać ją było w Szczecinie.

- Sam dym zawsze jest szkodliwy. Jest w nim m.in. czad, dwutlenek węgla, ale w tym wypadku mógł zaszkodzić praktycznie tylko strażakom - mówi mł. kpt. Krzysztof Bluj, rzecznik straży pożarnej w Gryfinie. - Ci dysponowali jednak specjalnym sprzętem. Styropian ma to do siebie, że nie pali się żywym ogniem, ale bardzo dymi. Na szczęście pracownicy po nieudanej próbie ugaszenia pożaru, zanim przyjechała straż pożarna, ewakuowali się z hali. My zakończyliśmy już swoje działania i przekazaliśmy miejsce właścicielowi. Ma dozorować teren.

Jak usłyszeliśmy od rzecznika straży pożarnej w Gryfinie, w zakładach udało się uratować tylko kotłownię i potężny zbiornik na olej opałowy. Konstrukcja zakładu pod wpływem ciepła zgięła się jak makaron. Teraz na miejscu czynności prowadzi prokurator i biegły sądowy z zakresu pożarnictwa.

- Policjanci z Gryfina zabezpieczają dowody, które mogą pomóc przy ustaleniu przyczyny pożaru - informuje podkom. Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Na zgliszczach pracuje także biegły sądowy, który ma wydać ekspertyzę. Prawdopodobnie zrobi to w ciągu tygodnia, dwóch. Wszystko zależy od tego, jakie dowody uda mu się zebrać. Wszystkie formalne decyzje podejmuje już prokuratura.

W takich sytuacjach, kiedy straty sięgają kilku milionów euro a pożar trawi cały zakład, śledztwo jest nieuniknione. Pracownicy zakładu nadal nie mogą otrząsnąć się z tej tragedii. W ciągu jednego dnia stracili źródło dochodów.

- Bardzo chciałbym wszystkich uspokoić. Ludzie są w szoku, ale muszą wiedzieć, że nie zostawimy nikogo bez pomocy - obiecywał nam Henryk Piłat, burmistrz Gryfina. - Spotkałem się z wojewodą, rozmawiałem też z właścicielem firmy.

Najważniejsze ustalenia to takie, w których właściciel obiecał, że część załogi z produkcji znajdzie zajęcie w pokrewnym zakładzie w Berlinie. Trudniej będzie z pracownikami administracji. Dla nich być może znajdzie się praca w ramach robót publicznych. Wszystko rozstrzygnie się w przyszłym tygodniu, kiedy to burmistrz będzie ustalał konkrety.

- Wiem, że właściciel chce odbudować zakład - dodaje burmistrz. - W takiej miejscowości jak Wełtyń, to największe miejsce zatrudnienia. Na pewno w kwestiach formalnych gmina bardzo mu pomoże.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński