Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze na Pomorzanach. Pogorzelcy wciąż bez dachu nad głową

Marek Łagocki
Pracownicy budowlani niemalże przez całą dobę zabezpieczali ostatnią kondygnację budynku.
Pracownicy budowlani niemalże przez całą dobę zabezpieczali ostatnią kondygnację budynku. Fot. Marcin Bielecki
Pogorzelcy nie wrócili do mieszkań, które ocalały. Spalony dach i poddasze na ulicy Sierpowej został zabezpieczony drewnianą konstrukcją. Ubezpieczyciel wycenia straty, pogorzelcy nie chcą korzystać z mieszkań zastępczych.

Rozmowa z mec. Włodzimierzem Łyczywkiem

Rozmowa z mec. Włodzimierzem Łyczywkiem

- Panie mecenasie. Jedna z hipotez przyczyn pożaru przy ul. Sierpowej zakłada, że wywołał go
fajerwerk, który ktoś wystrzelił z bloku naprzeciwko. Czy w razie ustalenia sprawcy, stanąłby przed sądem?

- Włodzimierz Łyczywek: Jak najbardziej. Mógłby odpowiadać za nieumyślne wywołanie katastrofy pożaru. To przestępstwo skutkowe, liczy się więc skutek jaki spowodowało zachowanie sprawcy. Oczywiście najpierw trzeba byłoby zebrać
dowody, że to właśnie ta, a nie inna osoba strzelała.

A czy w takich przypadkach ma znaczenie, skąd wystrzelono racę. Na ostrzeżeniach jest napisane,
ze nie można odpalać ogni sztucznych w pomieszczeniach zamkniętych, z balkonów, itp?

- To nie ma większego znaczenia. Liczy się to, że sprawca spowodował katastrofę, bo nieumiejętnie, niedbale obchodził się z racą, czy innym fajerwerkiem. Skoro używa takich przedmiotów
do zabawy musi zdawać sobie sprawę, że są groźne.

Część osób które straciły mieszkania nie ubezpieczyło ich. Mają szanse na odszkodowanie?
- Tylko wtedy, gdyby udało się odnaleźć sprawcę pożaru. Wtedy można żądać od niego odszkodowania. W praktyce może to być niemożliwe, bo nawet przy złapanym sprawcy, może się okazać, że po prostu nie będzie miał takich
pieniędzy.

ROZMAWIAŁ MARIUSZ PARKITNY

Mija czwarta doba od pożaru, a lokatorzy nadal nie mogą wrócić do mieszkań, których pożar nie zdążył dosięgnąć. Część z nich spędza noce u rodzin, znajomych oraz przyjaciół. Cztery osoby skorzystały z możliwości zamieszkania w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Romera w Szczecinie.

- W pożarze straciliśmy cały dobytek - mówi ze łzami w oczach Piotr Pawlak, ojciec półtorarocznego Jakuba. - Spaleniu uległy meble, komputer, telewizor. Dosłownie wszystko.
Odkopać z gruzów naszego mieszkania udało się tylko kilka dokumentów i ciuszków dla dziecka. Obecnie z żoną i synem mieszkamy u swoich rodziców na osiedlu Kasztanowym.

Zobacz też: Pożar na Pomorzanach. Tylko 46 osób wróciło do swoich mieszkań

Nie wiadomo jeszcze czy dziś 78 mieszkańców dwóch klatek spalonego budynku wróci do
ocalałych mieszkań, ponieważ największym problemem okazała się naprawa instalacji
elektrycznej.

- Instalacja jest tak popalona, że podczas załączenia energii w budynku wysadza bezpieczniki - poinformował "Głos" Wojciech Kubis, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Politechnik", której budynek jest własnością. - Przez cały wczorajszy dzień i dzisiejszą noc w budynku działały na maksymalnych obrotach grzejniki centralnego ogrzewania. Wszystko po to, aby osuszyć wilgotny budynek. Opłatę za ogrzewanie pokryje ubezpieczyciel.

Wczoraj po południu na miejscu katastrofy pojawił się rzeczoznawca, który wraz z przedstawicielami Spółdzielni przeprowadził oględziny pogorzeliska. Po sporządzonym raporcie i wycenie szkód będziemy znali dokładną sumę strat, które wyrządził kilkugodzinny pożar. Do późnych godzin nocnych pracownicy budowlani zabezpieczali spalone górne części budynku. Postawiona została drewniana konstrukcja dachu, którą pokryto grubymi płytami odpornymi na
śnieg.

Zobacz też: Pożar na Pomorzanach. Pozostali lokatorzy nie wrócą dziś do mieszkań, zniszczenia są zbyt duże (nowe zdjęcia)

- Ostatnia kondygnacja została wyłączona z użytku i dokładnie zabezpieczona przed zimnem - dodaje Kubis. - Pod blok podstawione zostały dodatkowe kontenery na śmieci i gruzy. Przez cały dzień firma sprzątająca porządkowała klatkę schodową oraz teren wokół niej. Nie wiadomo
jeszcze jest, kiedy lokatorzy pozostałych, nieuszkodzonych mieszkań wrócą do swoich domów.

Tymczasem Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie przygotował dziewięć lokali zastępczych w hotelu socjalnym przy ul. Kaszubskiej. Tylko cztery rodziny wyraziły chęć na skorzystanie z pomocy. Reszta kolejne już noce spędza u rodzin. Powodem małego zainteresowania lokalami zastępczymi są mieszkańcy hotelu socjalnego.

- To jest jakiś absurd abym z dzieckiem poszedł do takiej meliny, gdzie są alkoholicy i ćpuni - powiedział jeden z pogorzelców, który stracił całe mieszkanie. - Kiedy wczoraj zgłosiliśmy się do ZBiLK usłyszeliśmy od różnych osób, że nie polecają tego miejsca, ponieważ tam warunki są tragiczne. Tam ciągle dochodzi do awantur, towarzystwo jest nieciekawe. A co najgorsze toalety wspólne i mieszkania zniszczone. Nie będę narażał bezpieczeństwa mojego dziecka.

Przeczytaj także: Pożar na Pomorzanach: Część rodzin spędzi noc u swoich bliskich. Dziewięć mieszkań zastępczych dla poszkodowanych [film + zdjecia]

Wczoraj najbardziej poszkodowani otrzymali od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie zapomogi w wysokości tysiąca złotych.

Ponadto psycholodzy są w stałym kontakcie z mieszkańcami. Przypominamy, iż MOPR całodobowo pełni dyżur pod numerem telefonu: (91) 4646333 begin_of_the_skype_highlighting              (91) 4646333      end_of_the_skype_highlighting oraz 19289. Wszyscy lokatorzy mogą uzyskać tam informacje na temat miejsc noclegowych, a także zwrócić się po pomoc rzeczową i finansową.

Szczecinianie, którzy chcą pomóc lokatorom ul. Sierpowej również proszeni są o kontakt pod tymi numerami telefonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński