- To była katastrofa, główny inspektorat powołał więc swój zespół do zbadania przyczyn - mówi Grażyna Pawlata-Ich ze szczecińskiego inspektoratu Państwowej Inspekcji Pracy. - To centrala sformułowała raport, a nie my.
W raporcie są zarzuty w stosunku do Dolnej Odry. O tym, że przyczyną wybuchu było zapalenie się pyłu węglowego, mówili po wypadku strażacy, jak również przyznawał sam wiceprezes Dolnej Odry, Bogusław Jarmuż. Raport PIP precyzuje jednak, że katastrofę spowodował wybuch mieszkanki pyłu węglowego i dodawanych do niego resztek produkcji rolnej. Wspomina się też, że zagrożenie mogły też stanowić zalegające kotłownie pył i fragmenty biomasy. Sugeruje się również, że pomieszczenie powinno być sprzątane co 6 godzin (zalecali to eksperci z Politechniki Wrocławskiej), a nie było.
- Mogę tylko jedno powiedzieć - nie zgadzamy się z zarzutami zawartymi w raporcie - komentuje zarzuty Małgorzata Kaczmarek, kierownik biura zarządu Zespołu Elektrowni Dolna Odra. - Wysłaliśmy w odpowiedzi nasze zastrzeżenia, przedstawiając dowody na to, że sytuacja była odmienna od przedstawionej w raporcie.
W wyniku styczniowego wybuchu zawalił się budynek kotłowni i dwa oddalone o kilkanaście metrów budynki magazynowe. Dziś po tych stratach nie ma już śladu.
Raport raportem, a prokuratura szczecińska będzie teraz ustalać, kto wówczas zawinił. Mają zostać powołani biegli, którzy niezależnie od PIP dokonają własnych ustaleń.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?