Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po brutalnym morderstwie pojechał na spacer i obiad. Prokuratura żąda dożywocia

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Oskarżony o zabójstwo Rafał M. w ostatnim słowie poprosił o łagodny wymiar kary.
Oskarżony o zabójstwo Rafał M. w ostatnim słowie poprosił o łagodny wymiar kary. Joanna Krężelewska
Rafał M. zadał partnerce co najmniej 25 ciosów nożem. Wcześniej foliową torebką udusił jej maleńkiego psa. Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie kończy się proces w sprawie brutalnego zabójstwa przy ul. 4 Marca w Koszalinie.

Do zabójstwa doszło rankiem, 30 marca ubiegłego roku, w mieszkaniu przy ul. 4 Marca w Koszalinie. 44-letni Rafał M. wszystko dokładnie zaplanował.

- Okoliczności popełnienia zarzucanych mu czynów nie budzą najmniejszych wątpliwości. W postępowaniu przygotowawczym przyznał się do winy, a przed sądem wyjaśnił, że miał konkretny scenariusz zdarzeń – w mowie końcowej podkreśliła prokurator Alicja Kowal.

Swojej 44-letniej partnerce już wcześniej powiedział, by nie planowała niczego na kolejne dni. - Wiedział, że niczego już nie zrobi, bo odbierze jej życie. Ona się cieszyła, pokładała nadzieje w ich związku, liczyła na jakiś wyjazd – dodała oskarżycielka.
Może nie była to relacja idylliczna, ale nic nie zapowiadało tragedii. Rankiem Rafał M. sięgnął po nóż. Ciosy swojej partnerce zaczął zadawać jeszcze w łóżku. Był gotowy na każdy przebieg zdarzeń – przygotował jeszcze dwa noże – w korytarzu i w pokoju, obok telewizora. Zadał kobiecie przynajmniej 25 ciosów nożem w głowę, szyję, klatkę piersiową i ręce, gdy próbowała się bronić. Doszło do krwotoku. Ofiara udusiła się własną krwią.

Na Rafale M., oprócz zarzutu zabójstwa, ciąży jeszcze jeden – złamanie przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Zdaniem prokuratury, zanim brutalnie zamordował partnerkę, udusił workiem foliowym maleńką Daisy, jej psa. - Suczka była przywiązana do właścicielki. Próbowałaby bronić walczącej o życie pani, z pewnością by szczekała. W mojej ocenie oskarżony najpierw zapewnił sobie spokój działania – wskazała prokurator Kowal.

Motyw postępowania oskarżonego nie jest jasny. Przed sądem tłumaczył, że chciał, by kobieta nie była smutna i nie cierpiała z powodu odebrania praw rodzicielskich. – To niepojęte tłumaczenie... – podsumowała oskarżycielka publiczna.

Po zabójstwie Rafał M. wziął prysznic i przebrał się. Wsiadł do samochodu i pojechał na spacer nad jezioro. Później poszedł na obiad, a po nim zgłosił się na komisariat. Przyznał się policjantom do popełnienia zbrodni. Jednocześnie przedstawił się, jako osobę chorą psychicznie. Podczas środowej rozprawy biegli tego nie potwierdzili. - Opiniowany nie jest osobą chorą psychicznie. Rozpoznaliśmy zaburzenia osobowości, dokładnie osobowość dyssocjalną. Ważne jest, że nie miał zniesionej, ani ograniczonej zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania swoim postępowaniem – wskazał biegły psychiatra ze Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim, gdzie oskarżony trafił na diagnozę i obserwację.

Choć wcześniej M. miał postawioną diagnozę choroby psychicznej, zespół lekarzy nie potwierdził jej, podobnie jak wpływu leczenia farmakologicznego na zbrodnię.

- Opiniowany zna, rozumie i prawidłowo ocenia normy i zasady współżycia społecznego. Ich nie respektowanie wynika z jego wyboru. Ma zdolność kontroli i nie jest ofiarą nieodpartych impulsów lub ograniczonych stanów świadomości. Planowanie działań, o czym sam opowiadał, wskazuje, że działał w sposób rozmyślny, przygotowując się do zbrodniczego aktu – opisała biegła psycholog.

- Oskarżony przeliczył się z linią obrony. Myślał, że zostanie uznany za niepoczytalnego i nie poniesie odpowiedzialności. Nie jest jednak chory, jest brutalnym mordercą. Pozbawił życia matkę 12-letniego chłopca – powiedziała prokurator Alicja Kowal, wnosząc dla sprawcy o karę dożywotniego więzienia. - Zaplanowany, brutalny czyn nie może być traktowany łagodniej – wskazała.

Dodatkowo na warunkowe przedterminowe zwolnienie mężczyzna powinien, zadaniem oskarżenia, mieć szansę za 30 lat. Za zabicie psa prokurator zażądała kary 10 miesięcy pozbawienia wolności, zakazu posiadania zwierząt na 5 lat i 2 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt. Prokuratura wnioskowała też o zadośćuczynienie na rzecz syna ofiary – 100 tys. zł oraz siostry kobiety – 30 tys. zł.

Adwokat Ryszard Jagiełłowicz, obrońca oskarżonego, w mowie końcowej podkreślił, że od początku Rafał M. nie kwestionuje swego sprawstwa, co jest okolicznością łagodzącą, podobnie jak wcześniejsza niekaralność. Problematyczna jest kwestia motywacji, na którą podczas procesu nie poznaliśmy odpowiedzi.

- Czy z tej miłości można było zabić? Czy był to akt miłosierdzia? Ja tego nie wiem, ale przyjmuję, że on tak to czuł – powiedział adwokat. Miał też wątpliwości, czy przyjęta przez oskarżonego podwójna dawka leków nie spowodowała zachowania agresywnego.

Wyrok zapadnie pod koniec marca.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po brutalnym morderstwie pojechał na spacer i obiad. Prokuratura żąda dożywocia - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński