Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po amfiteatrze zostały tylko wspomnienia

Joanna Skrzyniarz, 27 maja 2006 r.
Za czasów świetności fabryki "Wiskord”, w amfiteatrze bawiły się całe rodziny. Z ośrodka kulturalnego pozostała ruina.
Za czasów świetności fabryki "Wiskord”, w amfiteatrze bawiły się całe rodziny. Z ośrodka kulturalnego pozostała ruina. Marcin Bielecki
Przez 20 lat tętnił życiem. Był sercem kulturalnym Żydowiec. Teraz, zapomniany i rozgrabiony, przygnębia.

- Brakuje nam amfiteatru. Nie mamy nic. Dzielnica jest martwa - żali się Stanisław Kopacz.

Amfiteatr z muszlą przy ulicy Inżynierskiej w Żydowcach powstał w latach siedemdziesiątych. Jego fundatorem były Szczecińskie Zakłady Włókien Sztucznych "Wiskord". Poza tym, na wzniesieniach Puszczy Bukowej, także z pieniędzy fabryki, wybudowano obiekty sportowe. Mieszkańcy Żydowiec z łezką w oku wspominają tamte czasy.

- Zakład pracy dbał o nasze osiedle - mówi Stanisław Kopacz.

Wraz z końcem lat osiemdziesiątych i stopniowym upadkiem "Wiskordu", z gwarnych Żydowiec uszło życie. Niedoinwestowane tkwią w martwym punkcie. Amfiteatr natomiast został rozgrabiony, zdewastowany i nie zapowiada się, by ktoś chciał go wskrzesić...

W sobotę na "dechy"

- Pamiętam, jak na scenie amfiteatru śpiewały największe gwiazdy estrady polskiej: Irena Santor, Karin Stanek, Czerwono Czarni, Niebiesko Czarni i wielu innych. Sam wielokrotnie występowałem na deskach amfiteatru. Byłem członkiem zakładowej kapeli "Rybałt". Grałem na saksofonie.
Zawsze coś się działo. Jak nie koncerty sław, to tańce w soboty, obchody dnia 1 maja, nawet dnia chemika. Przychodziły całe rodziny ze wszystkich dzielnic prawobrzeża.
Niestety wraz z upadkiem "Wiskordu" upadł i amfiteatr. Teraz nie mamy nic. A piękny niegdyś obiekt niszczeje - mówi Stanisław Kopacz, mieszkaniec Żydowiec.

Amfiteatr przywołuje wspomnienia wielu mieszkańców tamtych okolic.

- Kiedy mówiło się "Idziemy na dechy?", nie było takiego, co by nie zrozumiał. Zabawa ludowa trwała od południa do białego rana - wspomina Marian S.

Las rąk wyciągniętych po kiełbasę w szarym papierze podawaną z samochodów Star. Piwo z kawałkiem obowiązkowego żółtego sera, w trosce o trzeźwość uczestników zabawy. Mordobicie, któremu przewodzili mieszkańcy hotelu robotniczego "Wiskord". Orkiestra wojskowa, pokazy sztukmistrzów, to także obrazki z czasów świetności amfiteatru.

- To był piękny obiekt, znakomicie jak na tamte czasy wyposażony. Wraz z nim oświetlono cały park.Teraz po oświetleniu nie ma śladu. Latarnie dosłownie wyrwano z korzeniami. Nie ma elektryczności. Nie mówiąc o ławkach, wielkim ekranie, łazienkach i szatniach. Wszystko zostało rozkradzione - mówi z żalem Maria Kurtz, przewodnicząca Rady Osiedla.

Obecnie amfiteatr okupują grupki wyrostków pijących piwo lub miłośnicy graffiti, choć już nawet brakuje miejsca na kolejne niechlujne wpisy i rysunki.

Zmiany dzięki kanalizacji

Rada osiedla bardzo by chciała odbudować amfiteatr, ale nic zrobić nie może.

- Nie mamy planów, bo to jest inwestycja. Nas jako rady nie stać - komentuje Maria Kurtz. - Ludzie niby chcą zainwestować, ale do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej propozycji - dodaje.

Mimo wszystko są dobrej myśli. Osiedle się powoli kanalizuje. Ruszyła sprzedaż działek budowlanych.

- Przybędzie ludzi, to może troszkę się rozwiniemy - mówi Maria Kurtz.

Dla dodania otuchy, w najbliższą niedzielę z okazji 10-lecia Urzędu Miejskiego na prawobrzeżu, na boisku wybudowanym jeszcze przez "Wiskord", odbędzie się festyn. Jest to pierwsza taka inicjatywa od czasu upadku fabryki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński