Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płatek: Od piłkarzy oczekuję więcej

Rozmawiał Krzysztof Ufland
- Do każdego spotkania podchodzimy z nastawieniem na walkę o trzy punkty. Takie będzie nasze zadanie w Ostrowcu Świętokrzyskim, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest to ciężki teren. Musimy zagrać lepiej niż z ŁKS, musi być także walka - mówi Artur Płatek.
- Do każdego spotkania podchodzimy z nastawieniem na walkę o trzy punkty. Takie będzie nasze zadanie w Ostrowcu Świętokrzyskim, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest to ciężki teren. Musimy zagrać lepiej niż z ŁKS, musi być także walka - mówi Artur Płatek. Marcin Bielecki
Rozmowa z Arturem Płatkiem, trenerem pierwszego zespołu Pogoni Szczecin

- Upłynęło kilka dni od inauguracyjnego spotkania z ŁKS Łódź. Zdążył już pan zapewne przeanalizować ten mecz i wyciągnąć wnioski. Co daje powody największego zadowolenia?
- Na pewno cieszę się z tego, że zespół pokazał to, co obiecywałem. Zobaczyliśmy Pogoń z charakterem, która walczyła do końca i została za tę konsekwencję nagrodzona. Mój zespół zagrał z pełną determinacją i wiarą w to, że mecz z ŁKS można "odkręcić". Myślę, że jest to pokłosie tego wszystkiego, co działo się w ostatnich miesiącach. Staramy się wpajać zawodnikom do głów inne spojrzenie i przekonywać ich do tego, że bez ciężkiej pracy nie ma żadnych sukcesów.

- Zdaje sobie pan sprawę z tego, kiedy ostatnio Pogoń uratowała wynik golem w ostatnich minutach meczu?
- Nie wiem.

- Na pewno nie w tym sezonie. Natomiast musimy pamiętać także o mankamentach, bo te również były widoczne w ostatnim spotkaniu. Gdzie są największe braki?
- Oglądałem zapis wideo meczu z łodzianami chyba trzy razy. Podczas pomeczowej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy stwierdził, że w pierwszej połowie ŁKS był lepszy. Po obejrzeniu meczu kolejny raz wyciągnąłem pewne wnioski. Nie widzę żadnego elementu, w którym bylibyśmy w pierwszych 45 minutach gorsi od rywali. Mój zespół kilka razy zbyt głęboko cofnął się do defensywy. Z drugiej strony mieliśmy siedem, bądź osiem dobrych przechwytów. Kilkakrotnie obrońcy zachowywali się tak samo, jak Michał Łabędzki z ŁKS - wyprowadzali ataki długą piłką, a nie powinni tego robić. Nie podobał mi się sposób budowania akcji od tyłu, tam niekiedy wkradał się strach. Trochę szwankowało rozprowadzanie piłki po przyjęciu. Robiliśmy to za szybko, chcąc jednym podaniem stworzyć sytuację bramkową. Więcej spokoju powinniśmy zaprezentować w ostatnich dwudziestu minutach, kiedy ŁKS cofnął się na swoją połowę.

- Po meczu chwalony był Takafumi Akahoshi. Czy podobał się panu debiut "Aki"?
- Myślę, że to był jego przeciętny występ. W sparingach miał już zdecydowanie lepsze mecze. Podobnie jak od innych zawodników, wymagam od niego zdecydowanie więcej. Jeśli mówimy o ofensywie, to mogę go ocenić na "tróję". Od zespołu będę wymagał więcej, bo wiem, że piłkarzy stać na lepszą grę.

- A nie boi się pan, że Japończykowi niedługo przytrafi się kontuzja? Lubi grać z piłką przy nodze, nie boi się dryblingów, a to bardzo nie podoba się pierwszoligowym obrońcom. A w szczególności, gdy są ośmieszani przez przeciwnika.
- Na pewno musimy zwrócić na to uwagę. Jeśli jednak "Aka" będzie miał piłkę i będzie dwóch, lub trzech partnerów, którym może ją odegrać, to takiego problemu nie będzie. Pamiętajmy o tym, że jest to zawodnik, który potrafi jedną prostopadłą piłką przyśpieszyć grę.
- Adam Frączczak przegrywał pojedynki z obrońcami ŁKS oraz popełnił błąd w kryciu przy straconym golu. Czy po meczu było dużo pretensji do tego zawodnika?
- Nie może się tak zdarzyć, ale musimy sobie jasno powiedzieć, że przy tej bramce zostało popełnionych kilka błędów. Niewłaściwi zawodnicy wyszli ze strefy, został w niej zawodnik, który miał wyjść...

-... celowo nie używa pan nazwisk?
- Tak. Takie kwestie będziemy omawiać wewnętrznie, w drużynie. Taki gol nie powinien nam się zdarzyć, ponieważ jestem przekonany o tym, że właśnie przez straconą bramkę jesteśmy biedniejsi o dwa punkty. Jeśli pierwsi strzelilibyśmy gola, myślę, że cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. W przerwie przy stanie remisowym, powiedziałem to zawodnikom w szatni.
- Czy ktoś pana zawiódł?
- Nie ujmowałbym tego w ten sposób. Wcześniej pytał już pan o Adama Frączczaka, ale muszę powiedzieć, że on też zrobił kawałek dobrej roboty. Kilka razy "nagonił" Łabędzkiego do gry długą piłką, a my chcieliśmy zmusić rywali do takich zachowań. Wracając do pytania, nie ma kogoś takiego, który by zawiódł na całej linii. Nie zmienia to faktu, że po niektórych ludziach spodziewałem się więcej.

- Odważne zmiany w drugiej połowy przyniosły skutek. Jak należy ocenić rezerwowych?
- Kiedy przegrywam 0:1, to muszę reagować. Do momentu zmian "boki" grały, tak jak grały. Moim zdaniem dawały za mało impulsu i trzeba było coś z tym zrobić. Jako pierwsi weszli Mikołaj Lebedyński i Robert Kolendowicz. To są ludzie, którzy powinni cały czas walczyć o pierwszą jedenastkę i liczę na to, że tak się będzie działo. Dobrą zmianę dał też "Klacik" (Marcin Klatt - dop. red.), który swoim występem przyczynił się do tego, że uratowaliśmy punkt.

- Jaka jest zatem ogólna ocena? Co, w porównaniu z tym czego pan się spodziewał, zobaczył pan w piątek na stadionie?
- Potrzebujemy jeszcze więcej wiary w to, co się robi. Pojawiły się takie momenty, jakby Pogoń przestraszyła się rywala. Był to pierwszy mecz przed własną publicznością, a od dłuższego czasu moi piłkarze nie grali w takich warunkach. Wpływ na obraz gry miał także fakt, że w zespole zagrało sześciu nowych zawodników. Będziemy oglądali Pogoń walczącą i z czasem na pewno dobrze grającą w piłkę. Wciąż nie zadowala mnie na przykład to, że obrońcy wybijają długie piłki.

- Czy będą zmiany w wyjściowej jedenastce na mecz z KSZO Ostrowiec?
- Przed każdym spotkaniem będą i nie jest to spowodowane tym, że z kogoś rezygnuję. Skład naszego zespołu muszę ułożyć pod kątem najbliższego rywala. Poza tym, może zdarzyć się tak, że rezerwowy świetnie prezentuje się podczas treningów w tygodniu i wskoczy do wyjściowej jedenastki.

- Czego spodziewacie się po dzisiejszym rywalu?
- Oglądałem mecze KSZO i wiem, jaki to zespół. Nie będę odkrywczy, mówiąc, że do każdego spotkania podchodzimy z nastawieniem na walkę o trzy punkty. Takie będzie nasze zadanie w Ostrowcu Świętokrzyskim, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest to ciężki teren. Wiem o tym, że KSZO u siebie i KSZO na wyjeździe to są dwa inne zespoły. Piłkarsko musimy zagrać lepiej niż z ŁKS, musi być także walka.

- Czy w głowach zawodników zadomawia się już powoli myśl o derbowym meczu z Flotą Świnoujście, który zagrają po dzisiejszym spotkaniu?
- Etap "Flota" rozpoczniemy w poniedziałek. Skupiamy się tylko na najbliższym przeciwniku. Mecz został przełożony na piątek, co niespecjalnie mi pasuje. Musieliśmy szybko skorygować nasze plany treningowe. Jest to dla nas pewne zakłócenie, bo inaczej przygotowywaliśmy się do meczu z KSZO. Dopiero po tym spotkaniu zaczniemy myśleć o meczu z Flotą. Tez zespół także już obserwowałem.

- I jakie wrażenia?
- Za wcześnie, żeby oceniać. Flota ma jeszcze mecz w sobotę, poza tym ostatnio nie grał Charles Nwaogu, którego znam osobiście. Jak miał 16 lat byłem za tym, żeby przyjechał do Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński