MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Lisek nie wystąpi w finale tyczkarzy podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu

Jakub Lisowski
Piotr Lisek po ostatnim skoku
Piotr Lisek po ostatnim skoku Piotr Lisek Facebook
Piotr Lisek (OSOT/KMS Szczecin) w eliminacjach nie poradził sobie z wysokością 5,70 m. W tym sezonie zaliczał już takie próby, ale w Paryżu nie dał rady.

Lisek rywalizował w sobotnich eliminacjach w grupie B. Do rywalizacji miało przystąpić 16 tyczkarzy, ale na starcie zabrakło Norwega Pal Haugena Lillefose. Ostatecznie w obu grupach walczyło 30 tyczkarzy. Miejsc w finale - 12. Wysokością kwalifikacyjną było 5,80. W tym sezonie Lisek już tyle skakał, więc nie był to poziom poza jego możliwościami. Oczywiście do finału mogła zakwalifikować również niższa wysokość - gdyby eliminacje stały na niskim poziomie i tyczkarze mieli kłopoty - ale wtedy trzeba było zaliczać próby na niższych poziomach w pierwszych podejściach.

Piotr Lisek podobnie jak zdecydowana większość rywali rozpoczął eliminacje od 5,40. I nie miał najmniejszych problemów z zaliczeniem. Widać było dużą koncentrację i spokój. Mały kłopot miał Amerykanin Christopher Nilsen, który spalił, a przecież to zawodnik, który w swojej karierze pokonywał magiczną wysokość 6 metrów. Po drugiej próbie Nilsen był już uśmiechnięty.

Ale tylko na moment, bo na wysokości 5,60 Nilsen przepadł. Niespodzianka na pewno, ale w tym sezonie Amerykanin miał problemy i nie prezentował się dobrze.

5,60 to była już wysokość, gdzie nastąpiła większa selekcja. W grupie Liska tylko on i trzech innych tyczkarzy dało radę za pierwszym podejściem. Pozostali zrzucili. A w sumie odpadło 7 tyczkarzy.

Kolejne podejście Liska to wysokość 5,70. I tu pierwsza próba była nieudana. Szczecinianin ryknął przed próbą, ale taka mobilizacja dodatkowej energii i szczęścia nie dała. Nasz tyczkarz cały czas mógł jednak liczyć, że sobie z wysokością poradzi. Druga próba jednak również nieudana. Było lepiej, ale Lisek "przejechał się" udem po poprzeczce, a następnie zrzucił ją klatką piersiową. Trzecia też pechowa i to był koniec olimpijskiego występu Liska.

- Przepraszam, nie mam logicznego wytłumaczenia na to co się stało, nie będę udawał, jest mi wstyd, jest mi przykro że Was zawiodłem. Dziękuję wszystkim którzy byli i są ze mną, są z nami sportowcami. Pozostało mi trzymać kciuki za resztę Polskiego Teamu! 2024 jest szczególnie bolesny i okrutny - podsumował na swoim fanpejdżu.

Rywalizacja w grupie B zakończyła się na wysokości 5,70. Bo tę wysokość pokonało tylko 3 tyczkarzy. A w grupie A - była większa grupa zadowolonych.

W grupie A pokazał się Robert Sobera (Wrocław). Udane skoki na 5,40 i 5,60, a następnie brak wiary na 5,70.

Finał tyczkarzy - w poniedziałek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kolejny cios w PKOL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński