Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze ręczni Pogoni długo kazali czekać, ale w końcu się przełamali

Jakub Lisowski
Bartosz Konitz podczas meczu Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków.
Bartosz Konitz podczas meczu Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków. Andrzej Szkocki
Gdy spojrzeć w terminarz ekstraklasy szczypiornistów, to Pogoń przegrała dziewięć spotkań z rzędu. Na szczęście był przełom roku, przerwa reprezentacyjna i zmiana trenera w klubie, więc ta seria aż tak mocno na drużynie nie ciążyła.

Nikt w szczecińskim zespole nie lekceważył Piotrkowianina, ale gospodarze mieli prawo pomyśleć "jak nie z nimi, to z kim". Piotrkowski zespół pokonali przecież na jego parkiecie jesienią i było to jedno z dwóch odniesionych zwycięstw w tym sezonie. W dodatku rywal w drugiej grupie również zajmuje przedostatnie miejsce, więc... do przełamania trudno było sobie wymarzyć lepszego przeciwnika.

Początek wyrównany, ale to Pogoń w 15. minucie prowadziła 8:6. Tę ósmą bramkę zdobył Michał Bruna. Czech rzucił bezpośrednio z autu na pustą bramkę. Radość nie trwała jednak długo, bo goście po przerwie na czas - rzucili trzy bramki z rzędu, a mogli nawet więcej. Mogli, ale nie spodziewali się, że formą błyśnie Edin Tatar. Bośniacki bramkarz Pogoni w pierwszej połowie zaczął się tak nakręcać, że w drugiej ciężko go było pokonać.

- Bramkarz Pogoni nas zniszczył. Wiedzieliśmy, że potrafi bronić, ale ostatnio nie grał na swoim poziomie. Dziś kapitalnie pobronił - zachwalał Damian Prochno, bramkarz Piotrkowianina. - Pogoń nie ma na nas patentu. Po prostu my sami siebie eliminujemy z gry, gdy popełniamy masę błędów.

Tatar natchnął również drugiego bramkarza Pogoni, Pawła Matkowskiego, bo ten przed przerwą obronił karnego, kontrę i Pogoń znów odskoczyła.

- Edin wygrał nam ten mecz. To, co przedarło się przez naszą obronę, Edin wybraniał. I choć po przerwie znów zanotowaliśmy głupi przestój i znów rywal do nas doszedł, to jednak właściwie wtedy zareagowaliśmy - zauważył Mariusz Jurasik, trener Pogoni.

Po przerwie Pogoń potrafiła wyjść nawet na pięć bramek przewagi, ale tradycyjnie przewagę trwoniła - za szybkie decyzje rzutowe, błędy w obronie, minutowe kary i w 47. minucie było tylko 21:20. Zanosiło się na nerwową końcówkę do której szczecinianie jednak nie dopuścili. To był dzień Tatara i Bruny. Pierwszy bronił już wszystko, drugi rzucał do bramki nawet ze swojej połowy.

- Cieszę się, bo podniesie się morale zespołu, ale też nikomu na euforię nie ma co pozwalać. Uważam, że zagraliśmy gorzej niż z Wybrzeżem Gdańsk. Tam pokazaliśmy wiele fajnych akcji, ale ich nie kończyliśmy. Dziś była chyba nawet większa nerwówka, bo mecz pod presją wyniku. Mam nadzieję, że zejdzie z nas trochę ciśnienia i będzie się grało luźniej - powiedział Jurasik.

Dla grającego trenera szczecińskiego zespołu był to pierwszy wygrany mecz ligowy w roli trenera Pogoni, a drużyna odniosła pierwsze zwycięstwo przed swoją publicznością w tym sezonie.

- Po każdej porażce napięcie w zespole rosło, chcieliśmy to przerwać już wcześniej, ale jest nowy trener, nowy system gry i wszyscy muszą się do tego dopasować. Mam nadzieję, że teraz już będziemy wygrywać te spotkania, które będziemy mogli.
To praca całego zespołu i choć nie zagraliśmy super, to w naszej sytuacji było to ważne zwycięstwo. Pokazaliśmy charakter, ale też podziękowania dla naszych kibiców za to, że wciąż nas wspierają i dziś ten doping czuliśmy - podkreślił Michał Bruna.

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków Tryb. 28:22 (15:12)
Pogoń: Tatar, Matkowski - Bruna 9, Fedeńczak 4, Konitz 4, Bosy 4, Kniaziew 3, Wąsowski 2, Krupa 1, Zaremba 1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński