Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze boją się statystyk

Maurycy Brzykcy
Ci ludzi kilka lat temu tworzyli sztab trenerski Pogoni Szczecin. Od lewej Miłosz Stępiński – szef banku informacji, Bogusław Baniak – pierwszy trener oraz Zbigniew Długosz, szkoleniowiec bramkarzy. Wszyscy przywiązują dużą wagę do piłkarskich statystyk.
Ci ludzi kilka lat temu tworzyli sztab trenerski Pogoni Szczecin. Od lewej Miłosz Stępiński – szef banku informacji, Bogusław Baniak – pierwszy trener oraz Zbigniew Długosz, szkoleniowiec bramkarzy. Wszyscy przywiązują dużą wagę do piłkarskich statystyk. Fot. Marcin Bielecki
Statystyki są solą koszykówki - to wiadomo od dawna. Okazuje się, że coraz większą wagę przypisuje się im również w futbolu. Tyle tylko, że trzeba uważnie z nich korzystać.

Kiedyś liczono rzuty rożne, czy ilość strzałów na bramkę. Później doszło procentowe posiadanie piłki w meczu, a teraz możemy zobaczyć nawet, ile kilometrów w danym meczu przebiegł zawodnik oraz ile celnych podań wykonał i jak wypada na tle rywala z przeciwnej ekipy.

Najlepiej można było zauważyć to mocniejsze przywiązanie do statystyk po Pucharze Konfederacji, który kilka tygodni temu odbył się w RPA. Widzowie w telewizorach nie zawsze mieli dostęp do wszystkich tabel i zestawień, ale na stronach internetowych Pucharu był aż tego przesyt.

Weźmy przykładowego zawodnika z Nowej Zelandii Shane'a Smeltza. Zagrał on tylko w trzech spotkaniach, ale można dowiedzieć się, że przebiegł dokładnie 28568 metrów, z najwyższą prędkością 27,72 kilometrów na godzinę. Ciekawe prawda? Idąc dalej można również sprawdzić, kto był najszybszy w tym turnieju. Z analizy wynika, że gracz gospodarzy Steven Pienaar. W jednym ze spotkań biegł z prędkością 31,66 km/h.

Inny gracz RPA, Kagisho Dikgacoi, pokonał najwięcej kilometrów, bo aż 58998, z tym, że "tylko" 21582 km przebiegł z piłką. Największą liczbą podań popisał się z kolei, i nie ma tu żadnej niespodzianki, środkowy pomocnik Hiszpanii - Xavi. Gracz Barcelony posyłał piłkę w stronę kolegów 374 razy ze skutecznością dokładnego zagrania powyżej 85 procent. Najwięcej razy wykonywał również rzuty rożne - 23.

Na stronie Pucharu można znaleźć także inne ciekawe zestawienia. Np. poważnie nad zmianą dyscypliny powinni zastanowić się Brazylijczyk Luis Fabiano oraz gracz RPA Bernard Parker, którzy aż trzykrotnie zagrywali piłkę ręką, za co sędzia dyktował rzuty wolne. Mamy także dane odnośnie obrońców. Jednym z najlepszych (co poskutkowało już transferem do AC Milan) był Amerykanin Oguchi Onyewu. Miał 11 wejść w celu odebrania piłki, 7 skutecznych. Miał także najwięcej wybić piłki - 21 i 14 odzyskanych futbolówek. Tu był gorszy o jedną od Brazylijczyka Lucio.

Najwięcej pracy w bramce miał Tim Howard z USA. Interweniować musiał 33 razy. Można wysnuć wnioski odnośnie Amerykanów, że do finału dostali się głównie przez grę obronną. Zupełnie inaczej, jak Brazylia. Kaka wspólnie z Robinho miał najwięcej rajdów - 27. Najczęściej atakowany przez obrońców (13) był Luis Fabiano. Król strzelców imprezy najczęściej łapany był również na spalonym - 7. Z kolei najwięcej dośrodkowań w pole karne, aż 17, wykonał prawy obrońca Canarinhos - Maicon. W uderzeniach na bramkę wygrał Hiszpan David Villa. Starał się zaskoczyć bramkarzy aż 26 razy. Co ciekawe w całym Pucharze piłka tylko dwa razy trafiła w słupek, raz po uderzeniu Lucio i raz po strzale jego rodaka Ramiresa.

Rodzi się tylko pytanie, czy podobnie jak w koszykówce, sztaby trenerskie w tak samo mocny sposób korzystają ze statystyk.

- Ze statystykami, zwłaszcza piłkarskimi, trzeba mocno uważać - uważa Miłosz Stępiński, były szef banku informacji w Pogoni Szczecin, a od najbliższego sezonu być może w Widzewie Łódź. - Po pierwsze przekłamują one trochę obraz gry, jak to statystyki, a po drugie zawodnicy są trochę zbyt mocno w nie zapatrzeni. Wiedzą, że dość wnikliwie się ich obserwuje i czasami grają zbyt asekuracyjnie, bojąc się odważniejszych zagrań. Może ich to narazić na stratę, a co za tym idzie spadek efektywności gry - dodaje Stępiński.

Szczeciński trener także szkoleniowców dzieli na tych, którzy mocno nad statystykami się pochylają oraz na tych, którzy się wręcz z nich śmieją.

- Bogusław Baniak przywiązywał dużą wagę do statystyk - twierdzi Stępiński. - Z kolei tacy fachowcy jak Rafał Ulatowski, czy nawet sam Leo Beenhakker praktycznie z nich nie korzystają. W Gorzowie wykorzystuje się je praktycznie cały czas. Jest tam człowiek za to odpowiedzialny - zaznacza szczeciński trener.

Być może Stępińskiego zobaczymy wkrótce także jako szefa banku informacji reprezentacji Polski, tyle, że kobiet.

- Praca z kadrą, zwłaszcza z pierwszą drużyną, to zawsze duże wyróżnienie - przyznaje Stępiński. - Cieszę się, że dostałem taką ofertę.

Może cię zainteresuje:
Zobacz co się wydarzyło w Stargardzie. Kliknij na mmstargard.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński