Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piknik nad Odrą 2011: Festiwal dla brzucha i oczu [zdjęcia]

mdr
Piknik nad Odrą przyciągnął tłumy szczecinian.
Piknik nad Odrą przyciągnął tłumy szczecinian. Andrzej Szkocki
Trwa niecodzienny, jubileuszowy 20. Piknik nad Odrą. Takich wspaniałych imprez, jak ta, brakuje Szczecinowi. Nikt, kto ją odwiedził, nie wyszedł zawiedziony. Kto nie zdążył, powinien koniecznie jeszcze dziś to zrobić.

Piknik nad Odrą 2011

Na nabrzeżu Odry pojawiły się, podobnie jak w sobotę tysiące szczecinian. I nic dziwnego, skoro można zobaczyć, kupić i posmakować setki smakołyków wytwarzanych tradycyjnymi metodami, wpisanych na polską Listę Produktów Regionalnych. Takich rzeczy normalnie w sklepie się nie kupi.

Wśród wyrobów są zarówno takie, które dawno zniknęły z naszych stołów, jak i takie, które są zupełnie nieznane.

Przykładem tych nieznanych jest "Chleb wojenny" ze wsi Wręczyca spod Częstochowy.

- Wypiekany jest według przepisu mojej babci, Antoniny Ochman - opowiada wnuczka, Teresa Macherowska. - Powstał w czasie wojny, gdy całe żyto trzeba było oddawać Niemcom. Ta część, ukryta przed Niemcami nie mogła być mielona w młynie, bo dowiedzieliby się o niej okupanci. Babcia piekła wiec chleb dodając do masy ciasta gotowane żyto.

Chleb jest czarny, ma dużo błonnika i utrzymuje świeżość dużo dłużej, niż ten kupowany w sklepie. Eugeniusz Macherowski częstuje przechodniów pajdami posmarowanymi smalcem własnego wyrobu oraz uprawianymi przez Machrowskich ogórkami. Pychota.

Można kupić i posmakować, ale i też porozmawiać ze sprzedającymi na temat wytwarzania poszczególnych wyrobów i pochodzenia przepisów. Przyciągają też stoiska, które reklamują panie ubrane w ludowe stroje pomorskie.

- To stare przepisy, ale jak smakują - Ewa Trębicka, dyrektor domu kultury w Karnicach pokazuje bułeczki Karniczanki i Rolady św. Ottona.

Zwraca uwagę stoisko Bornego Sulinowa ze względu na stroje młodych ludzi przebranych w mundury radzieckie. Młodzi podziwiają, starsi już są bardziej sceptyczni.

- Mój ojciec walczył po wojnie w NSZ i zginął w bitwie z oddziałami NKWD - opowiada mi pani Joanna, która na Piknik wybrała się z 12. letnią wnuczką Joasią. - Już tyle lat mamy wolną Polskę, ale nadal widok czerwonoarmistów powoduje dreszcze na skórze.

Sękacz Sejneński, Rogale Świętomarcińskie, Piernikowe Chatki znad Mrogi, Olej Głubczycki rzepakowy tłoczony na zimno, Andruty Kaliskie, lokalne pierogi, konfitury z róży fałdzistolistnej, ryby i przetwory rybne, Kaziukowy Serduch, kulebiak, pasztetu drobiowego Owijak; istny zawrót głowy i żołądka, który w pewnym momencie nie ma już miejsca na przyjęcie kolejnej potrawy.

- Produkujemy nawet Pierniki szczecińskie według receptury z 1840 r. - opowiada o wyrobach z "Dworku Tradycja" z Bełczyna Marcelina Szuba. - Wszystko to własny wyrób, począwszy od chleba, pierogów, konfitur, smalcu i innych wyrobów.

Na stoiskach bardzo dużo ekologicznych ciast, warzyw surowych i przetworzonych, a nawet wyroby cukiernicze, też ekologiczne. Wszystkie o smaku, któremu te sprzedawane w sklepach mogą tylko pozazdrościć.

- Mamy najlepsze w Polsce sękacze - chwali Edyta Krzeszowska z firmy Mark z Giżycka. - Robimy też ekologiczne cukierki barwione naturalnymi składnikami i ręcznie wyrabiane.

Najwięcej na Pikniku jest różnego rodzaju miodów, kiszonej kapusty i ogórków (w tym sławne kołobrzeski i kiszony jeziorowy). A także po raz pierwszy wspaniałe wyroby kulinarne prosto z Litwy. Takich wędlin, tak smakujących i pachnących z pewnością zwiedzający nie jedli.

Króluje też, ze względu na upał, polski i litewski kwas chlebowy. Zarówno pasteryzowany, jak i nie. Jest też piwo regionalne z lubuskiego oraz nakielskie z łódzkiego. Wśród wielu wyrobów z pasiek jako jedyny Czesław Rytwiński z Dygowa wystawił piękne świece z wosku w kształcie figur.

Są także wystawcy zza Odry i trzeba przyznać, że prezentowane wyroby w niczym nie przypominają tradycyjnych niemieckich. Są naprawdę dobre. Dla dzieci wiele atrakcji, w tym koło dla kosmonautów dla tych, którzy mają dobre i wytrzymałe żołądki. A także kule, w których można hasać po wodzie.

Imprezę "Lista Produktów Tradycyjnych" współorganizowało z urzędem marszałkowskim Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Stoisko ministerstwa jako jedyne jest smutne i ponure. Prócz dwóch pań i kilku broszur nic na nim nie ma ciekawego. A szkoda, bo można by było pokazać działania ministerstwa w sprawie przeciwdziałania GMO (genetycznych manipulacji na żywności), w którym to Polska, a szczególnie zachodniopomorskie ma duże zasługi.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński