Około 3.00 w nocy stanął w płomieniach zaparkowany na polu namiotowym samochód osobowy marki mercedes. Tylko dzięki intensywnym opadom deszczu i szybkiej interwencji właściciela auto udało się szybko ugasić.
Broniąc swojego dobytku mieszkaniec Poznania dotkliwie poparzył sobie rękę. Porzucona w pobliżu miejsca zdarzenia butelka po piwie z resztką benzyny nie pozostawiała wątpliwości, że pożar nie był nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności
-26-letni mężczyzna poprzedniego dnia wieczorem był w grupie miejscowych młodych ludzi, którzy pokłócili się z osobami wypoczywającymi na polu namiotowym - relacjonuje asp. szt. Jakub Zaręba z choszczeńskiej policji. - Do scysji doszło po tym jak właściciel samochodu oskarżył miejscowych o urwanie i kradzież firmowego znaczka z maski pojazdu.
Nietrzeźwy 26-latek poczuł się tym zarzutem tak dotknięty, że w nocy wrócił na pole namiotowe z butelką po piwie wypełnioną benzyną i podpalił mercedesa. Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że skradziony znaczek firmowy wyrzucił do jeziora a samochód podpalił przez alkohol i własną głupotę. Za zniszczenie mienia odpowie przed sądem. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?