Po kilku godzinach policja odnalazła podejrzanego. Okazał się nim 36-letni stolarz Piotr G., który kilka tygodni wcześniej stracił pracę. Gdy znajoma wyrzuciła go z domu, zamieszkał w kuchni kawalerki na ul. Santockiej. Właścicielem lokalu był niejaki Wacław W., który dni spędzał na piciu nalewek ze swoją przyjaciółką Moniką. Za 350 zł stolarz miał u niego mieszkać do 10 listopada 2015 r. Z ustaleń śledztwa wynika, że w kawalerce prawie codziennie dochodziło do awantur. Kłócił się każdy z każdym.
8 listopada Piotr G. przygotował obiad dla całej trójki. Gospodarz miał pretensje, że G. używa jego garnków. Po południu kazał mu iść kupić nalewkę na wieczorną libację. Gdy stolarz się postawił, usłyszał mało dyplomatycznie, że ma się wynosić. Gdy odmówił, Monika M. rzuciła się na oskarżonego i założyła mu na szyi tzw. krawat. Wacław W. zaczął go bić po twarzy. Stolarzowi udało się wyswobodzić i przewrócił napastników na ziemię. Mógł wtedy uciec, ale postanowił zostać. I to był jego błąd.
Gdy zauważył, że kochankowie próbują wstać, chwycił nóż z 10-centymetrowym ostrzem. Ciosy okazały się śmiertelne. Piotr G. nie sprawdził, czy ofiary żyją, tylko poszedł spać. Nad ranem wyszedł z mieszkania, nie zamykając drzwi. Zwłoki znalazł znajomy ofiar. Wieczorem policja zatrzymała podejrzanego. Twierdził, że tylko się bronił, gdy kochankowie go napadli. Ale nie miał poważniejszych ran na ciele, co według prokuratury wyklucza obronę konieczną.
W końcu przyznał się do winy i żałował tego, co zrobił. Grozi mu dożywocie.
Zobacz też:
Wideo: Zbrodnie Pomorza. Zabójstwo Michała Hałamuszki
Polecamy na gs24.pl:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?