Fot. Wacław Klag
Wędrówki trwają do dziś. Była wyprawa do Arktyki, na Antarktydę, Grenlandię, do Laponii. Najnowsza wiodła przez Kamczatkę, a jej artystyczny plon można oglądać na wystawie otwartej w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, przygotowanej we współpracy z Domem Norymberskim.
Kiedyś, długo przed wynalezieniem aparatu fotograficznego, zdarzało się, że malarz towarzyszył wyprawie polarnej wykonując pracę dokumentalisty i kartografa. Dziś artysta dołączając do badaczy szuka - ewentualnie - własnego fragmentu prawdy o świecie, aby przełożyć to na język sztuki.
Gerhard Riessbeck pokazał obrazy i rysunki; pejzaże i ludzi. Oglądając wystawę można odnieść wrażenie, że artysta pokonuje bariery mrozu, niewygód, zagrożeń tylko po parę drobiazgów, których wykreowanie we własnej pracowni byłoby trudne, niewykluczone że niemożliwe. Te drobiazgi to szczególne, trudne do wymyślenia zderzenia bieli, szarości, czerni; zimne światło tworzące temperaturę obrazu; zmarszczki jakie - mimo maski i okularów - mróz rysuje na ludzkich twarzach. Czy warto po to wędrować na krańce świata? Warto - mówią obrazy Riessbecka. (AN)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?