Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza wygrana Pogoni Szczecin na koncie. Teraz trzeba pójść za ciosem

jakub lisowski
Kamil Drygas w czasie meczu z Wisłą Kraków.
Kamil Drygas w czasie meczu z Wisłą Kraków. Andrzej Szkocki
Piłkarska ekstraklasa. Zwycięstwo z Wisłą Kraków pozwoliło Pogoni Szczecin wydostać się ze strefy spadkowej, podgonić rywali, ale przede wszystkim odetchnąć w końcu z wielką ulgą i złapać więcej radości.

- Ogromna ulga, ale w końcu to pierwsza wygrana w sezonie – mówił Kosta Runjaic po piątkowym spotkaniu.

Portowcy zagrali bardzo dobrze. To był inny zespół niż ten, który widzieliśmy ledwie tydzień temu w spotkaniu z Koroną Kielce. Wtedy Pogoń szybko objęła prowadzenie i równie szybko oddała inicjatywę. Starała się grać jedynie poprawnie w defensywie, a że tego nie za bardzo potrafi, to kielczanie w końcu wyrównali. Gra ofensywna nie istniała. Z Wisłą było inaczej, choć też szczecinianie otworzyli szybko wynik, ale nie oddali inicjatywy, tylko walczyli na całym boisku do utraty tchu. Zebrali masę pochwał, zresztą w pełni zasłużonych.

- Cały zespół wyglądał bardzo dobrze – od defensywy, przez pomoc, do ataku. Nie zostawialiśmy pola Wiśle i w pełni zasłużenie wygraliśmy – mówił Adam Buksa, strzelec dwóch bramek w wygranym 2:1 spotkaniu.

- Poza kilkoma drobiazgami to zrealizowaliśmy wszystko, co sobie założyliśmy. Walczyliśmy od pierwszej do ostatniej minuty, fajnie ustawialiśmy się, kontrolowaliśmy boisko – dodawał Runjaic.

Skąd taka metamorfoza? Problemów nie ubyło, a nawet było ich jeszcze więcej…

- Po pierwsze nastąpiły korekty w składzie, po drugie zawodnicy potrzebują czasu, by zacząć prezentować lepszą formę. Ale wygraliśmy przede wszystkim dlatego, że byliśmy kolektywem. Adam też zrobił różnicę na boisku. Potrzebowaliśmy takiego zawodnika, który będzie chciał pograć jeden na jednego, nie straci piłki, a jeszcze da drużynie czas, by mogła dłużej utrzymać się przy piłce z przodu – tłumaczył Runjaic.

Buksa był bohaterem, ale wielkie brawa należały się pozostałym.

- Przed nami trudny tydzień i na pewno będziemy chcieli odnieść kolejne zwycięstwa. Cieszę się też ze względu na kibiców, bo długo czekali na nasz sukces na tym stadionie – mówił trener Pogoni.

Pogoń ma trzy punkty, lepszą sytuację w tabeli, trochę więcej spokoju, ale… sytuacja wciąż jest trudna. Przede wszystkim ta kadrowa. Piątkowe spotkanie z urazami kończyli Radosław Majewski i Zvonimir Kozulj. Jeśli wypadną choćby na kilka dni z gry, to szkoleniowiec znów będzie miał problem z ustawieniem zespołu.

- Majewski miał problem z barkiem, ale podobnie było w Sosnowcu. To ciężki uraz do wyleczenia, ale to wojownik i pewnie będzie chciał szybko grać. Występy Kozulja też pod znakiem zapytania, choć… świętował jak zdrowy – żartował trener.

Runjaica zapytano, czy w najbliższych dniach wszyscy będą dbać o Buksę, czy klub sypnie na tacę w kościele.

- Szczecin ma piękne kościoły i nie zaszkodzi pójść w niedzielę i pomodlić się o zdrowie naszych piłkarzy – odparł trener.

Przed Pogonią dwa spotkania wyjazdowe: w środę mecz w ramach Pucharu Polski z GKS Katowice, a w sobotę ligowy z Zagłębiem Lubin. Fani mocno liczą na awans do kolejnej rundy, a także jakąś zdobyć w Lubinie. Trener w żadne deklaracje nie chciał się bawić.

- Zobaczymy, jak zdrowotnie będziemy wyglądać np. w niedzielę. Sytuacja kadrowa wciąż jest daleka od dobrej. Brakuje kilku zawodników, którzy mogliby nam pomóc: Fojuta, Benyaminy, Frączczaka, Żyry, Guarrotxeny, Delewa. Teraz możliwe, że wypadną jeszcze Majewski z Kozuljem. Nie ma bogactwa, nie ma możliwości na eksperymenty – tłumaczył Kosta Runjaic.

Wiadomo, że na wyjazdowy dwumecz szkoleniowiec chce zabrać 18-19 piłkarzy. Wiadomo też, że z powodu kartek w Lubinie na pewno nie będzie mógł zagrać Zvonimir Kozulj, ale jeśli zdrowie by mu pozwoliło, to wystąpiłby w Katowicach. Nie ma co się za to spodziewać, że ktoś z kontuzjowanych wróci szybko do gry. Może za tydzień treningi wznowią Żyro i Guarrotxena.

Już po raz czwarty piłkarze Pogoni Szczecin zaprosili dzieci do wspólnego treningu na Jasnych Błoniach. Można było obronić karnego Adama Frączczaka, zagrać jeden na jednego z Kamilem Drygasem lub Laszą Dwalim, strzelić bramkę Łukaszowi Załusce czy zagrać klepkę ze Spasem Delewem. Chętnych było sporo, a zabawa bardzo udana.Polecamy także: Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 2:1. Lider pokonany, pierwsza wygrana PogoniZobacz wideo: Rafał Pietrzak po meczu Pogoń - Wisła Kraków: Zaskoczyliśmy samych siebie

Pogoń Szczecin: Trening Portowców z dziećmi na Jasnych Błoni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński