Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięćdziesiąt tysięcy pana Floriana

Mariusz Parkitny, 15 września 2006 r.
- Ja przez całe życie miałem do czynienia z pieniędzmi, bo byłem księgowym. Wiem, co mówię - zapewnia Florian Przybylski.
- Ja przez całe życie miałem do czynienia z pieniędzmi, bo byłem księgowym. Wiem, co mówię - zapewnia Florian Przybylski. Mariusz Parkitny
Mieszkaniec podwolińskiej wsi oskarża pracownicę miejscowej kolektury totolotka, że pozbawiła go wygranej w loterii. Chodzi o 50 tys. zł. Sęk w tym, że losu nikt poza Florianem Przybylskim nie widział.

- Przysięgam na Pana Boga, że miałem ten los. A ta kobieta w kolekturze wzięła go, oddała mężowi, który zrealizował go w Szczecinie - twierdzi Przybylski.

80-letni Florian Przybylski jest miłośnikiem totolotka. Gra od 40 lat. Miał już sukcesy. Kilkakrotnie trafił "piątkę" w Dużym Lotku.

- Jakiś czas temu sama mu wypłacałam nagrodę za "piątkę". A teraz bezpodstawnie mnie oskarża - mówi Barbara Z., prowadząca kolekturę w Wolinie.

Oboje znają się, bo pan Florian często zachodził do kolektury zagrać.

- To był miły pan, opowiadał fajne historie. Nie sądziłam, że wyskoczy z czymś takim - dodaje.

Zdrapał w domu

Sprawa ciągnie się już od kilku miesięcy. Według Przybylskiego, wszystko zaczęło się 14 maja. Wtedy miał przyjść do kolektury i kupić za złotówkę los na loterię.

- Dopiero po powrocie do domu zdrapałem warstwę ochronną z kuponu. Zobaczyłem, że była tam wygrana 50 tys. zł. Bardzo się ucieszyłem. Chyba następnego dnia poszedłem do kolektury po odbiór nagrody - opowiada Przybylski.

Od tego momentu relacje starszego pana i pracownicy kolektury są rozbieżne. Według Barbary Z., Przybylski przyszedł do kolektury bez żadnego losu.

- Zrobił mi karczemną awanturę, że zabrałam mu jakiś los, oddałam mężowi, który miał wybrać pieniądze w Szczecinie. To oczywiście bzdura - twierdzi Barbara Z.

Według niej, pan Florian nie pokazywał jej żadnego losu.

- Nawet nie wiedziałam, o jaką loterię chodzi. Zanim przyszedł z awanturą, nie był u mnie jakieś trzy miesiące. Nie mógł więc u mnie kupić tej zdrapki - tłumaczy.

Zapewnia, że gdyby Przybylski wygrał, otrzymałby pieniądze.

Losy oraz ich numery są rejestrowane.

- W takich przypadkach wkłada się los do maszyny, która rejestruje wygraną. Tu nic takiego nie było - dodaje Barbara Z.

"Wzbogacili się na mnie"

A oto relacja Floriana Przybylskiego.

- Gdy przyszedłem do kolektury, wręczyłem tej pani zdrapkę i powiedziałem, że wygrałem. Chciałem się dowiedzieć, w jaki sposób dostanę pieniądze - opowiada.

Według niego, kobieta nie włożyła losu do maszyny, aby go zarejestrować.

- Powiedziała, że wygrałem dwa złote. Otworzyła swoją torebkę i dała mi te dwa złote. Mam je do dzisiaj - mówi. - A ona wraz z mężem wzbogaciła się moim kosztem.

O sprawie powiadomił policję i prokuraturę. Rozpoczęły się czynności sprawdzające. Przesłuchano obie strony.

Policjanci skontaktowali się też z oddziałem totalizatora w Szczecinie. Ci potwierdzili, że w Wolinie nie padła wygrana o wartości 50 tys. zł.

Pozew za straty moralne?

Sprawa afery ze zdrapką szybko obiegła Wolin. Pan Florian opowiadał o niej na miejscowym rynku. Nie wszyscy mu wierzą, ale Barbara Z. nie wyklucza, że poda go do sądu.

- Rozpowiadał ludziom głupoty, że zabrałam mu los. Chciałam go pozwać do sądu za straty moralne, bo robił ze mnie oszustkę i kłamczuchę. Ale chyba dam sobie spokój, bo nie mam zamiaru jeszcze raz przechodzić przez to samo w sądzie - mówi Barbara Z.

Po wykonaniu czynności sprawdzających, policja odmówiła wszczęcia dochodzenia.

- Ustalono, że pan Przybylski nie wygrał w loterii żadnej sumy. Losy i ich numery są rejestrowane w lottomacie, a nadto wygrana taka nie padła w Wolinie, co potwierdzono w rozmowie z pracownikiem oddziału totolotka w Szczecinie - czytamy w decyzji o odmowie wszczęcia dochodzenia.

Pan Florian nie zgadza się z tą decyzją. Przyrzekł sobie, że więcej nie zagra w kolekturze Barbary Z.

Jak na razie wywiązuje się z przyrzeczenia.

- Faktycznie, od czasu wybuchu tej afery, pana Floriana tutaj nie było - przyznaje Barbara Z.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński