- Było mu chyba głupio położyć się na manekina, gdy patrzyło na to tylu funkcjonariuszy. Ale sposób duszenia i całą akcję pokazał bez mrugnięcia okiem - mówią kamieńscy policjanci.
Z kolegami grał w piłkę
Dawid J. został zatrzymany dokładnie pięćdziesiąt dni po śmierci Sylwii. Co robił przez ten czas? Jak się zachowywał?
Według mieszkańców Sulikowa chłopak zachowywał się "zwyczajnie".
- Nie było po nim widać, że może mieć coś wspólnego z tym zabójstwem. Chodził po wsi, grał z nami w piłkę - opowiada Krzysiek, który na wakacje odwiedza rodzinę w Sulikowie. - Był taki, jak my.
Rodzice Dawida przeprowadzili się do Sulikowa kilkanaście lat temu. Wcześniej mieszkali pod Golczewem. Dawid ma trzy siostry. W szkole powtarzał dwa razy tę samą klasę.
- To nie było tak, że to był jakiś chuligan. Jak każdy chłopiec w jego wieku broił, ale nie były to jakieś straszne rzeczy. Aż do chwili, gdy dowiedzieliśmy się, że jest podejrzewany o zabójstwo - mówi mieszkanka Sulikowa.
We wsi są też tacy, którzy od chwili śmieci Sylwii podejrzewali Dawida. Jedną z takich osób jest ojciec zabitej dziewczynki.
- On za nią chodził od dawna - mówił w dniu znalezienia ciała ojciec Sylwii.
Miał też pretensje do policji, że źle prowadzi śledztwo.
- Rozumiemy rozpacz rodziców, ale czynności na miejscu zbrodni musiały trwać. Dzięki temu udało zebrać materiał dowodowy, który wskazał podejrzanego - tłumaczy kom. Krzysztof Sito z kamieńskiej policji.
Z policjantami nie wygrał
Wiadomo już, że gdyby nie świetne przygotowanie policjantów, Dawid prawdopodobnie nie przyznałby się do winy. Podczas przesłuchania konsekwentnie zaprzeczał, że ma coś wspólnego z zabójstwem. Był pewny siebie i według policjantów nawet arogancki. Śledczy mieli jednak "asa w rękawie". Z dotychczasowych ustaleń śledztwa odtworzyli z dokładnością do minuty całą drogę Dawida i Sylwii ze szkoły w Gostyniu do Sulikowa.
- Gdy przedstawiał nam swoją wersję wypadków my udowadnialiśmy mu, że to nieprawda. W pewnym momencie "pękł" i przyznał, się do winy - mówi mł. insp. Bogusław Brzezowski, szef kamieńskiej policji.
To właśnie Brzezowski stał na czele siedmioosobowej grupy powołanej do odszukania zabójcy Sylwii. W skład zespołu wchodzili najlepsi policjanci z Kamienia i komendy wojewódzkiej w Szczecinie. Policjantom pomógł też psycholog, który bardzo dobrze opracował portret psychologiczny sprawcy. Szczegóły raportu psychologa są tajne. Wiadomo jedynie, że jest on miażdżący dla Dawida.
Morderstwo niedoskonałe
Materiał dowodowy, o którym mówi kom. Sito to głównie ślady biologiczne ofiary i sprawcy. Na bluzie Dawida odkryto DNA Sylwii. Ślady na pewno pochodziły z dnia zabójstwa. Wcześniej przez kilka tygodni oboje nie kontaktowali się ze sobą. Gdy sprawca dusił dziewczynkę, ona próbował się bronić. Stąd jej ślady śliny na bluzie Dawida. Jego DNA odkryto w narządach rodnych Sylwii.
- To są dowody, które nie sposób podważyć. Do tego podejrzany opowiedział nam o rzeczach, o których tylko sprawca morderstwa mógł wiedzieć - dodaje Brzezowski.
Chodzi o sznurowadło i but dziewczynki. Zostały znalezione kilkanaście metrów od miejsca zabójstwa. Zostawił je tam sprawca i tylko on mógł wskazać, gdzie leżą.
Dziś już wiadomo, że jedna z wersji morderstwa dotyczyła seryjnego mordercy. Chodziło o but ofiary, którego przez pewien czas policjanci nie mogli znaleźć. Buta nie było także przy zabójstwie dziewczynki w Szczecinie sprzed kilku lat. Sprawcy nigdy nie odnaleziono. Dlatego pojawiła się wersja o seryjnym zabójcy. Po odnalezieniu buta Sylwii wersja upadła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?