Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piast Szczecin przed najważniejszym meczem

Krzysztof Dziedzic
Siatkarki Piasta Szczecin po porażce w meczu u siebie z Sokołem Chorzów. Od dołu – Justyna Sachmacińska, Marta Siwka oraz Małgorzata Sikora.
Siatkarki Piasta Szczecin po porażce w meczu u siebie z Sokołem Chorzów. Od dołu – Justyna Sachmacińska, Marta Siwka oraz Małgorzata Sikora. Andrzej Szkocki
W sobotę siatkarki PRO KON STALU Piasta Szczecin udowodniły dobitnie, że nie są obecnie zespołem na miarę ekstraklasy. To jednak nie oznacza, że do niej nie awansują. Awansują, jeżeli w końcu krzykną na parkiecie z rozpaczą po przegranej piłce i jako coś oczywistego przyjmą wygranie akcji.

W sobotę Piast zagra w Policach derby z Chemikiem na zakończenie sezonu zasadniczego w I lidze. Jeżeli wygra - zakończy podstawowe zmagania na dobrym, trzecim miejscu. Jeżeli przegra - najprawdopodobniej wypadnie poza pierwszą czwórkę i nie będzie walczył w fazie play off o awans.

Walczą - ale nie tam, gdzie powinny...?

Skąd się wzięły kłopoty szczecinianek? Z początkowego lekceważenia rywalek, a następnie ze zdziwienia, że przeciwniczki mogą jednak stawić im opór i - coś nieprawdopodobnego! - nawet wygrać.

Gdy przed sezonem okazało się, w jakim składzie będzie grał Piast, miało być "lekko, łatwo i przyjemnie". - Faktycznie ten sezon będzie nudny - stwierdziła jedna z podstawowych siatkarek na prognozy, że Piast powinien mieć kłopoty tylko z Organiką Łódź.

Po kilku szybkich niepowodzeniach w trakcie sezonu wytworzyła się interesująca prawidłowość: ktoś, kto stawia szczeciniankom opór ma spore szanse na zwycięstwo - bo w trudnych chwilach siatkarki Piasta nie potrafią wymusić błędu na rywalkach. Przestają agresywnie serwować, wstrzymują ręce w ataku. Liczą, że przeciwniczki się pomylą.

Zresztą z atakiem jest w Piaście ogromny kłopot. Na wysokości zadania staje tylko nominalna atakująca Paulina Chojnacka. Środkowe bloku, Edytę Rzenno i Annę Szydełko, cechuje (zwłaszcza ostatnio) brak silnego zbicia. No, ale skoro nie dostają od rozgrywających piłek, bo w zespole nie ma dobrego przyjęcia... Skrzydłowe Justyna Sachmacińska i Małgorzata Sikora mają trochę wzlotów, lecz przede wszystkich wiele upadków. No, ale skoro rozgrywające nie mogą zgubić bloku...

No i co ciekawe: w chwilach kryzysu na boisku nie widać wśród naszych pań "gryzienia parkietu", nie widać jakiejś wyjątkowej walki. - Za to jak potrafią walczyć przy negocjacjach kontraktów - zapewniał wyżej podpisanego jeden ze szczecińskich sędziów siatkarskich.

Nie chcą się przyznać do słabości

W Piaście występują zawodniczki mające za sobą występy w ekstraklasie, które ściągnięto po to, by do niej awansowały. Klub stworzył im niezłe warunki, kibice starają się pomóc jak mogą. Jednak same zawodniczki nie potrafią sobie pomóc. A może nie wiedzą jak?

Co dzieje się w zespole Piasta, gdy w ważnym meczu, np. przy stanie 18:18, któraś z siatkarek zepsuje atak? Jest jeden wielki strach. A gdy przy stanie 18:18 któraś z siatkarek poza Chojnacką zdobędzie punkt? Jest radość, jakby przytrafiła się bardzo przyjemna niespodzianka.

A jak jest w analogicznej sytuacji np. w faworyzowanej Organice Łódź? Najlepiej to widać po zachowaniu byłej szczecinianki Agnieszki Wołoszyn. Zdobyłam punkt? No zdobyłam - ale co w tym wielkiego, przecież sporo potrafię. Zepsułam? Trudno, ale jestem dobra, to w następnej akcji "przywalę" i będzie lepiej.

Trener Piasta Marek Mierzwiński nadal uważa, że jego zespołowi potrzebny jest nie szkoleniowiec, tylko psycholog. Na razie jednak siatkarki mogą sobie same pomóc - choćby krzyknąć na siebie i rozładować emocje. Jednak nasze zawodniczki rzadko krzyczą (nie liczymy np. standardowego "Dawać, laski, dawać!"). Czasami tylko coś nie nadającego się do druku krzyknie Marta Siwka. Cała reszta nie wyraża wielkich emocji. Duszą je w sobie, bo dla nich okrzyk z rozpaczy jest jakby potwierdzeniem ich słabości. A one nie chcą się do tej słabości przyznać.

W sobotę w hali w Policach zachowanie siatkarek obu drużyn będzie dla siedzących blisko parkietu kibiców bardzo dobrze widoczne. Okrzyków zawodniczek pewnie nie usłyszymy, bo w hali będzie panował taki tumult, że mało co będzie można od siatkarek usłyszeć. Pozostanie patrzeć - czy w siatkarkach Piasta obudzi się prawdziwy duch walki, taka zwykła sportowa złość, czy tylko z obawą będą patrzeć na poczynania swoich koleżanek-rywalek z Polic. I liczyć, że to one przegrają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński