Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pianistka mieszka w norze

Marek Rudnicki [email protected]
Zdjęcie zrobione zostało w drzwiach do lokalu. W takich warunkach żyje ponad osiemdziesięcioletnia kobieta. Znajduje się tu piec, którym używając go poprzednia lokatorka zaczadziła się.
Zdjęcie zrobione zostało w drzwiach do lokalu. W takich warunkach żyje ponad osiemdziesięcioletnia kobieta. Znajduje się tu piec, którym używając go poprzednia lokatorka zaczadziła się. Fot. Andrzej Szkocki
Od dwóch lat schorowana Maria Janicka, znany pedagog szczeciński, mieszka w norze. Tylko tak nazwać można lokum, do jakiego przeprowadził ponad 80-letnią kobietę Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych. Dzięki urzędnikom wegetuje bez dostępu do toalety i ciepłej wody.

Pani Maria jest po zawale, operacji tętniaka i dwóch operacjach biodra. Może poruszać się jedynie o kulach i to z dużym trudem. Ogólnodostępna ubikacja mieści się na półpiętrze. Stan jej zdrowia uniemożliwia zejście do niej. Musi korzystać z przenośnej turystycznej toalety. Gdyby nie syn, który mieszka w Raduniu i stara się być w Szczecinie jak najczęściej, toalety nie miałby kto opróżnić w ogóle.

- Przez 30 lat uczyłam gry na fortepianie w szkole muzycznej, odznaczano mnie wszystkimi możliwymi medalami i orderami, mam kilogram dyplomów, a jak znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej, potraktowano mnie gorzej, niż ostatniego lumpa - mówi z żalem pani Maria, dyskretnie ocierając łzy.
Sama przyznaje, że życie nie miała usłane różami. Przez całe lata żyła w konkubinacie z wybrańcem swojego serca.

- Był wspaniałym stroicielem, doskonałym specjalistą, ale charakter miał trudny - opowiada. - Czasami chciałam odejść, ale to nie Zachód, nie można od ręki wynająć sobie mieszkania i zerwać z trudnym partnerem. Gdy zmarł, jego córka upomniała się o własnościowy lokal. Gdy żył, o ojcu nie pamiętała, ale to już jej sprawa.

Sąd przyznał lokal córce. Było to w czasie, gdy pani Maria leżała w szpitalu ze złamanym biodrem. Sprawę lokalu socjalnego załatwiała jej znajoma. To ona zgodziła się na norę, w której bytuje obecnie pani Maria.

- To ona podpisała się na dokumencie, że nie będę w przyszłości rościć żadnych pretensji do stanu lokalu - dodaje pani Maria.
Piec jest nieczynny, bo poprzednia lokatorka, używając go, zaczadziła się. Nie ma ciepłej wody. Syn pani Marii, Franciszek zaniósł do ZBiLK-u podanie o przyznanie matce większego lokalu z łazienką.

- W ZBiLK-u odmówiono mi przyjęcia podania - mówi. - Nie rozumiem, dlaczego. Powiedziano mi, że mama zgodziła się na taki lokal i podania nie przyjmą.
ZBiLK tłumaczy, że pani Maria otrzymała to pomieszczenie "w wyniku realizacji wyroku eksmisji z powództwa osoby fizycznej". Sąd zasądził wobec niej wyrok eksmisji "bez wskazania uprawnień lokalu socjalnego.

- Gmina wychodząc na przeciw oczekiwaniom i interesowi pozwanej wskazała, na podstawie przepisów kodeksu cywilnego tzw. pomieszczenie tymczasowe - mówi Szymon Dominiak-Górski rzecznik prasowy ZBiLK. - Uchroniło to ją od tzw. eksmisji na bruk. Formuła prawna, na podstawie której pani Maria użytkuje lokal, wyklucza jakąkolwiek zamianę. Syn lokatorki był w ZBiLK-u w sprawie zamiany i został poinformowany o stanie prawnym. Pracownicy poinformowali go także o możliwości spotkania w tej sprawie z dyrektor ZBiLK. Jeśli chodzi o ogrzewanie, to w lokalu znajduje się piec kaflowy.

Bądź na bieżąco - zasubskrybuj news'y ze Szczecina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński