Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Penderecki: Wielu pewnie będzie się śmiać, ale ja nie liczę się z czasem

ROZMAWIAŁA JOANNA MARASZEK
Krzysztof Penderecki
Krzysztof Penderecki JOANNA MARASZEK
Rozmowa z Krzysztofem Pendereckim, kompozytorem i dyrygentem, który brał udział w festiwalu na wyspie Uznam.

- Daje pan dwa koncerty w niewielkich miejscowościach Świnoujściu i Penemunde. Woli pan wielkie sale koncertowe, czy może małe ośrodki mają swój urok?
- Właściwie wszędzie już byłem w moim życiu. Byłem w Nowym Jorku Tokio, Paryżu, Berlinie. Właśnie interesuje mnie poznawanie nowych ośrodków. Bardzo często dajemy koncerty w kościołach, w małych miejscowościach. Takie spotkania są dla mnie bardzo ważne, ponieważ znajduję publiczność, która nie zawsze jest przygotowana do odbierania muzyki, ale, jak się stoi już podczas koncertu na scenie, to się zawsze czuje na plecach entuzjazm publiczności, która się skupia. I to właśnie w mniejszych ośrodkach publiczność słucha muzyki z większym skupieniem, niż w tych największych.

- Świnoujście nie ma sali koncertowej, w której byłaby dobra akustyka. Nie przeszkadza to Panu?
- Nie, ja jeżdżę bardzo dużo po Polsce. Na przykład moją muzykę chóralną wykonuję w kościołach parafialnych, małych miasteczkach, których właściwie nazwy miejscowości już nie pamiętam. Lubię takie spotkania z publicznością, która chłonie muzykę. Najlepszy przykład? Kiedy zbliżałem się do końca prac przy budowie sali koncertowej w Lusławicach pojawiły się obawy, czy w ogóle będzie publiczność, bo to przecież jest na wsi, budowla na ściernisku, gdzie od początku świata nic nie było, tylko się krowy pasły. Okazało się, że w takiej małej miejscowości nie tylko znalazła się publiczność, przychodzą nawet ludzie z okolicznych wiosek. Oczywiście przyjeżdżają także ludzie z Krakowa i Tarnowa, bo to jest na południu Polski. Cieszy mnie to, że dzieci i młodzież z okolicznych wiosek przychodzą na koncerty. Dwiewiosk i dalej od Lusławic, w miejscowości Domasławice jest szkoła muzyczna, do której uczęszczało może 30 uczniów. Po wybudowaniu przeze mnie sali koncertowej nabór wzrósł prawie do 400 w jednym roku. Nawet z tego względu warto było budować salę koncertową.

- Jak jest z publicznością w Polsce?
- Na początku w Polsce w małych ośrodkach nie było takiego wyrobienia muzycznego, przygotowania. Teraz jednak dzięki telewizji i radiu, ludzie są bardziej osłuchani. Kiedyś muzyka była izolowana na dworach, czy w pałacach. Dopiero później wyszła do ludu. Na przykład w Niemczech jest bardzo dobra publiczność zawsze i wszędzie. To jednak przez edukację muzyczną. W Niemczech, w szkole podstawowej są zajęcia muzyczne w większym zakresie, niż u nas. W małych krajach, jak Estonia, Finlandia też jest wspaniała publiczność, świetnie przygotowane. To nie jest tak, że tylko duże kraje mają dobrą publiczność.

- A u nas, jak jest z tą publicznością w mniejszych miejscowościach?
- W Polsce jest bardzo wdzięczna i dobra publiczność. Jeździłem po różnych "dziurach", jak to się mówi (śmiech) i spotykałem się z wspaniałymi słuchaczami.

- Jak spędza pan czas podczas wyjazdów na festiwale i koncerty?
- Właściwie w każdej wolnej chwili komponuję. Kalendarz mam zapełniony na następne 20 lat. Niektórzy będą się śmiać, ale ja się nie liczę z czasem. Poza tym mam jeszcze tyle utworów do napisania! Jak Pan Bóg da, to może mi się uda napisać te utwory, które zaplanowałem.

- Wybiera się pan na spacery na przykład brzegiem morza?
- To zależy , czy wystarczy mi czasu. Ciągle mam jakieś spotkania i tak wygląda całe moje życie. (śmiech)

- Ale lubi pan zwiedzać miejsca, do których przyjeżdża?
- Oczywiście, jak jest na to czas, to bardzo chętnie. Tylko, że mam coraz mniej czasu. Kiedyś myślałem, że z biegiem lat będę miał go więcej. Jest jednak odwrotnie, bo mam coraz więcej koncertów. Jednak coraz więcej ludzi chce słuchać mojej muzyki, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Poza tym obecność kompozytora na koncertach jest także mile widziana. Ludzie są ciekawi zobaczenia kogoś, kto potrafi pisać muzykę.

- Czy na wyspie Uznam pracuje pan z nowymi muzykami, nową orkiestrą?
- Przyjechałem z orkiestrą Varsovia, którą uwielbiam, więc nie ćwiczę z nowymi muzykami. Czas spędzam aktywnie, tak można powiedzieć, bo mój pobyt jest zaplanowany co do chwili. Ciągle pracuję. Na wyspie Uznam spędzam kilka dni i czas wypełniają też takie spotkania, jak to nasze.

- Pana przyjazd z Varsovią to nie przypadek.
- Orkiestra istnieje już od 30 lat. Od 15 lat z nią współpracuję. Robię to bardzo chętnie. W 1997 roku zostałem jej kierownikiem muzycznym. Nie zawsze jednak mam czas, by uczestniczyć w występach orkiestry, która koncertuje bardzo dużo, z różnymi dyrygentami. Mi pracuje się z nią bardzo dobrze, ponieważ rozumie moją muzykę.

- Lubi pan ładne plenery i krajobrazy, na przykład takie, jakie mamy nad morzem?
- Ja w ogóle mam bardzo dużo do czynienia z naturą i to daje mi siłę. Posiadam własne arboretum, to znaczy ogród botaniczny, ale z punktem ciężkości na drzewa. Można powiedzieć, że mam park, w którym posadziłem jakieś 1800 gatunków drzew. To chyba największa kolekcja gatunków drzew w Europie Wschodniej. Nie ma chyba drugiego takiego miejsca z drzewami z całego świata. Natura i przyroda dają mi siłę. Komponuję bardzo często, obcując z przyrodą, siedzę na ganku mojego domu w otoczeniu przyrody. To jest jakby moim drugim zajęciem, bo jestem kompozytorem, ale także botanikiem. Co prawda nie studiowałem botaniki na uniwersytecie, ale sam studiowałem bardzo wiele. Mam dużą bibliotekę botaniczną. To jest po prostu moja pasja.

- W przyrodzie można znaleźć natchnienie?
- Myślę, że jak się jest kompozytorem, to wszystko działa. Spotkania, rozmowy, podróże i szum morza, ale także szum mojego parku, szum drzew. To jest bardzo skomplikowane, ale nie można tak dokładnie określić, co dokładnie inspiruje człowieka, że wstaje o szóstej rano, siada i pisze symfonię. Nie wiadomo dlaczego tak jest, ja sam tego nie wiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński