Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pekao Szczecin Open powróci. Krzysztof Bobala: Pracujemy nad budżetem [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Krzysztof Bobala organizuje Pekao Szczecin Open od pierwszej edycji.
Krzysztof Bobala organizuje Pekao Szczecin Open od pierwszej edycji. Andrzej Szkocki/Polskapress
Do tenisowego kalendarza powrócił turniej Pekao Szczecin Open. Zaplanowany jest na 13-19 września. - Na pewno go zorganizujemy, a od budżetu zależy jaka będzie tegoroczna formuła imprezy – mówi Krzysztof Bobala, dyrektor Pekao Szczecin Open.

Jesienią 2020 r. nie doszło do sztandarowej imprezy sportowej Szczecina. Ze względu na pandemię koronawirusa – organizatorzy postanowili zrezygnować z przeprowadzenia imprezy. Teraz działają, by tenisiści wrócili na korty przy al. Wojska Polskiego w połowie tegorocznego września.

Termin jest ustalony, ale na czym stoicie? Czy to, co się obecnie dzieje ma jakiś wpływ na podejmowane przez Was działania?
Krzysztof Bobala, dyrektor Pekao Szczecin Open: Idziemy w tym kierunku, by tego terminu dotrzymać. Oddzielną kwestią jest sprawa obecności kibiców na trybunach, bo to będzie się rozstrzygać później i tu nie wszystko od nas zależy. Stanowisko ATP było takie, że jeśli chcemy utrzymać licencję, to musimy turniej przeprowadzić. Spodziewamy się, że nadal będzie obowiązywał reżim sanitarny, choć ATP prognozuje, że od sierpnia wróci większa normalność i ma być wstrzymane dofinansowanie tzw. protokołu sanitarnego. Cały czas jest sporo niewiadomych, bo nie wiemy, co się będzie działo we wrześniu. Obecnie statystyki zakażeń mocno rosną, ale mówi się, że pod koniec kwietnia zaczną szybko spadać. Może tak być, bo sporo osób już przeszło koronawirusa, rośnie liczba zaszczepionych. Jest więc szansa, że świat choć trochę znormalnieje. Nie wierzę jednak, że w tym roku przeprowadzimy nasz turniej tak jak to było w 2019 r., ale wierzę, że zagramy np. z gośćmi, choć pewnie w ograniczonej liczbie i formie.

Mocno odczuwacie skutki pandemii np. w kwestiach finansowych?
Tak i spodziewamy się, że jeszcze będzie nas to dotykać. Bardzo dużo naszych sponsorów „dostało” przez pandemię i te straty nawet nie są podsumowywane, bo z każdym kolejnym miesiącem dochodzą nowe. Spodziewam się więc, że tegoroczny budżet będzie dużo mniejszy. W ostatnich latach sięgał ok. miliona euro, ale wiemy, że można turniej zorganizować za mniejsze pieniądze, a co za tym idzie skromniej rozbudowany – np. bez towarzyszącego festiwalu muzycznego. Nie zakładam teraz, że zorganizujemy tylko turniej dla zawodników i jedynie nasze biuro prasowe będzie rozsyłać komunikaty po każdym dniu. Generalnie szykujemy możliwie najlepszą formułę, ale wszystko jest uzależnione od pieniędzy, którymi będziemy dysponować. Wiemy, że wielu naszych partnerów – związanych z nami od lat – ma problemy, inni ich uniknęli, ale zdecydowana większość z nich nie wie, jak będą wyglądać ich budżety w maju czy czerwcu, gdy będziemy chcieli podpisywać umowy. Dziś największym problemem jest zabezpieczenie odpowiedniego budżetu. Cieszy nas to, że obowiązują nas umowy z dwoma głównymi partnerami, co jest podstawą do działania.

Sponsorzy uzależniają dofinansowanie od kwestii telewizyjnych transmisji?
Owszem. Dwie firmy uzależniają przekazywanie środków finansowych od obecności turnieju w telewizji. Dla nas to problem, bo znamy rynek, wiemy, ile to kosztuje. W 2020 r. miały być transmisje w Eurosporcie 2 i to miało być sfinansowane przez sponsorów. Teraz rozmawiamy o transmisjach, ale nie spodziewam się, by z grona naszych partnerów ubyła znacząca grupa.

Czy pojawiła się niespodziewana propozycja, by Pekao Szczecin Open przestał być turniejem rangi challengera a został turniejem zawodowym z cyklu ATP250?
Takie oferty cały czas są, ale one przekraczają nasze możliwości finansowe. Przypomnę, że turnieje „250” nie oznaczają kwoty 250 tys. dolarów w puli nagród, ale chodzi o punkty do rankingu. W tych najniższych rangą zawodowych turniejach pula nagród wynosi niespełna 500 tys. dolarów. To jedna z różnic z Pekao Szczecin Open. Są i inne - np. ubezpieczenie zawodników, ochrona itd., które są obowiązkowe w turniejach ATP, a których my nie musimy zabezpieczyć. Marzenia – marzeniami, ale ja wolę być liderem w I lidze turniejów challengerowych niż spadkowiczem z ekstraklasy. Świat tenisa zna mnóstwo przypadków, gdy ktoś się porywał z motyką na słońce i nie kończyło się to dobrze. Także w kwestii obsady turnieju nie ma dużej różnicy między nami a ATP250. Ja rozumiem, że cały czas pojawiają się takie pytania, że kibice też by chcieli zawodowego turnieju, bo to większy prestiż, ale po 28 edycjach jestem realistą. I pamiętajmy też o kwestii kortów. Nasze obecnie nie spełniają wymogów ATP, więc musimy poczekać na modernizację, która jest zaplanowana. Za minimum dwa lata będziemy mieć nowy kort centralny i może wtedy będą większe szanse na „250”.

W związku z pandemią ATP zluzowała swoje reguły odnośnie udziału tenisistów z topu rankingu w challengerach?
Nic się nie zmieniło. Jedynie sami zawodnicy spokojniej wybierają turnieje, gdzie chcą grać, bo mają mniejszy wybór i mądrzej to muszą zaplanować. Nie wszyscy wiedzą, ale część challengerów się poddała i nie wiadomo, czy i kiedy powrócą do kalendarza. A wracając do pytania to w Szczecinie nadal mogą zagrać zawodnicy z pierwszej „50” rankingu tylko na podstawie dzikich kart.

Utrzymacie dziką kartę dla mistrza Polski?
Tak, takie są plany. Na pewno chcemy promować polskich zawodników. W tym roku nasz turniej będzie przeprowadzony w terminie Pucharu Davisa, ale polska reprezentacja wtedy już nie będzie grać. Jest więc szansa na przyjazd czołowych polskich tenisistów.

Rozmawiał Jakub Lisowski

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński