Ukrainiec w sobotę nawet nie wyszedł na kort. Jego rywal Włoch Marco Cecchinato nie zagrał w meczu półfinałowym z powodu choroby.
– To przykład sytuacji, która zdarza się najprawdopodobniej tylko raz w życiu – przyznaje Smirnov. – Takie rozwiązanie ma dla mnie sporo plusów, bo nie ukrywam, że odczuwam już trochę zmęczenia turniejem. Bardzo się cieszę, że zagram w finale Pekao Szczecin Open, ponieważ to mój największy sukces w całej dotychczasowej karierze.
Sporo za to musiał napocić się jego niedzielny rywal. Rozstawiony z numerem siedem Struff walczył o finał z faworyzowanym Hiszpanem Nicolasem Almagro. Rywal Niemca to największa gwiazda turnieju i jego faworyt. Cztery lata temu był w pierwszej dziesiątce rankingu ATP.
Struff doskonale zna szczecińską mączkę. Przed rokiem zagrał w finale singla i wygrał turniej deblowy. O tym, że dobrze się tu czuje pokazał w pierwszym secie. Pewnie wygrał 6:3 i miał Almagro na widelcu.
W drugiej partii Hiszpan się obudził i ruszył do ofensywy. Obu tenisistom przeszkodził jednak deszcz. Mecz został przerwany przy stanie 5:4 dla Almagro. Po wznowieniu wygrał gema i wszystko miał rozstrzygnąć trzeci set.
W nim więcej zimnej krwi zachował Niemiec. Wygrał 7:5 i w niedzielę od godz. 12 powalczy ze Smirnovem o wygraną w finale.
"Hiszpańska klątwa" ma się więc bardzo dobrze. Dotąd nigdy w Szczecinie nie triumfował zawodnik z tego kraju.
Dziś jeszcze finał gry podwójnej. Po 19.15 rywalizacja włosko-francuska: Federico Gaio i Alessandro Giannessi oraz Tristan Lamasine i Fabrice Martin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?