- Słyszał pan o pierwszej gali sportów walki Iron Fist, która odbyła się jesienią w Szczecinie?
- Tak, i to same dobre rzeczy (śmiech). Ale mówiąc szczerze, to nie byłem na niej, więc mogę się opierać tylko na opowieściach innych. W tych dominują pozytywne rzeczy. Najważniejsze, że gala odbyła się po raz pierwszy. Teraz wypada czekać na kolejne.
- No właśnie, następna już w maju. Otrzymał pan propozycję występu?
- Na razie jest na to jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie. Być może w przyszłości powalczę
w Szczecinie, teraz mam inne plany, jeżeli chodzi o ring. Ale i tak pojawię się w waszym mieście. Przyjadę na galę z moim podopiecznym.
- Jest nim Daniel Omeljańczuk. Proszę przybliżyć tego zawodnika.
- Trenujemy razem, Daniel wyszedł ze stójki, więc teraz najmocniej trenujemy nad walką w parterze. W tym elemencie mogę mu dużo dobrego doradzić. Daniel ma przed sobą przyszłość.
- Trudno było panu przestawić się z judo na MMA?
- Tak, nie było to łatwe i dalej nie jest. Myślę, że przez cały czas, jaki walczę i będę walczył w MMA, mogę tak na dobre nigdy się nie przestawić. Ale najważniejsze, że nie mam już takich nawyków, jak z początków przygody z MMA. Nie popełniam już tylu błędów.
- Czy MMA w Polsce rozwija się w dobrym kierunku i tempie?
- Myślę, że tak. Kiedy zaczynałem niewielu ludzi miało o tym jakieś szersze pojęcie, zwykle uważali, że jest to mordobicie i tyle, że brak tu rywalizacji sportowej. Teraz ich postrzeganie MMA się trochę zmieniło. W tym sporcie, jak w każdym innym, są jakieś reguły i zawodnicy ich przestrzegają. Patrząc jednak na Polskę, to w innych krajach MMA rozwija się dużo bardziej dynamicznie. U nas problem leży w braku transmisji z różnych wydarzeń tego typu.
- Mówi pan o MMA jak o zwykłym sporcie, więc hasło MMA na igrzyskach olimpijskich jest możliwe?
- Trudno powiedzieć. Przede wszystkim będzie to zależało od kraju - gospodarza olimpiady. Niemal przy każdych olimpijskich zmaganiach gospodarze starają się wprowadzać nowe dyscypliny do programu. Niektóre się przyjmują, inne nie. Na MMA pewnie trochę jeszcze poczekamy.
- Nie sposób pana nie spytać o walkę Pudzian - Najman.
- Trudno nazwać te 40 sekund walką MMA. Mariusz krótko ćwiczył taki styl walki przed pojedynkiem z Najmanem, ale pokazał się z dobrej strony. Wykorzystał swoje walory, dobrze rozwiązał ten pojedynek. Ale trudno powiedzieć o nim coś więcej.
- Miał pan po tej walce propozycję zmierzenia się z Pudzianem?
- Nie. Dzwoniło do mnie kilku dziennikarzy z takimi zapytaniami, ale nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Nie lubię poza tym takiego sztucznego hałasu. Wolę konkrety. Jeżeli pojawi się taka
propozycja, pewnie ją rozważę. Mogę walczyć z Pudzianem.
- Kiedyś po pana złotym medalu olimpijskim w judo pamiętam takie hasło: "Chętnie przytulę Pawła Nastulę". Pamiętam również pana dużą popularność. Czy teraz jest z tym gorzej?
- Chyba nie, ludzie dalej rozpoznają mnie na ulicach, witają się, życzą powodzenia. Niektórzy pamiętają mnie z judo, inni teraz kojarzą mnie z MMA, a najlepsze są starsze panie, które czasami znają mnie tylko z "Tańca z gwiazdami" (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?