Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Nastula: MMA to zupełnie inny świat

Marcin Dworzyński
Paweł Nastula
Paweł Nastula mmlodz
- Spoglądam na matę, a tam tyle krwi, jakby świnię zarzynali - wspominał jedną ze swoich walk utytułowany judoka i zawodnik MMA Paweł Nastula, który do Szczecina przyjechał na zaproszenie Uniwersytetu Szczecińskiego.

Nastula na piątkowym spotkaniu chętnie odpowiadał na pytania dotyczące przeszłości i treningu. Gorzej było z pytaniami o przyszłość. Mistrz olimpijski z Atlanty z wiadomych względów unikał odpowiedzi o przygotowania do kolejnej walki, ale między wierszami można było odczytać, że do pojedynku zamierza przygotowywać się za granicą.

Nie zabrakło pytań o trenerskie nowinki, często popełniane błędy przy ćwiczeniach i aspekty psychologiczne.

- Kiedy trenowałem judo wiele ćwiczeń wykonywałem nieprawidłowo - mówi Nastula. - Złe przysiady, zbyt wielkie obciążenia i teraz czuję to w kolanach.

Słynny judoka do dziś spotyka się ze sprzecznymi teoriami treningowymi i jak podkreśla, najważniejsze jest by zachować wtedy swój rozum.

Sporo czasu poświęcono kondycji.

- To nie jest tak, że jak ktoś dobrze biega, to jego wytrzymałość przekłada się na dyspozycję na macie. Było wielu zawodników, którzy dobrze biegając, na macie po prostu padali ze zmęczenia - mówił Nastula.

Dla byłego judoki pierwsze treningi w formule MMA były bardzo trudne.

- Czułem się jak worek treningowy. Miałem wrażenie, że specjalnie jeszcze bardziej dawali mi w kość, dając do zrozumienia, że moje medale w judo w tym momencie nie mają znaczenia, bo to zupełnie nowy świat - wspomina.

Pierwszą walkę w MMA Nastula stoczył podczas legendarnej gali Pride, w japońskiej Saitamie. Widowisko oglądało ok. 60 tys. spragnionych emocji ludzi. I w tych emocjach jest różnica między judo a MMA.

- To zupełnie inna walka. Inny stres niż w judo - opowiada Nastula. - Przed wyjściem prosiłem menadżera, by pilnował mnie, żebym się nie zgubił i trafił na ring. Jeszcze w szatni powiedziałem sobie, że tuż przed pojedynkiem nie będę patrzył rywalowi w oczy, żeby nie widział mojego strachu. Nastula miał jednak pecha, bo przed nim miał miejsce bardzo krwawy pojedynek.

- Jestem już w ringu, spoglądam na matę, a tam tyle krwi, jakby świnię zarzynali. To już wolałem spojrzeć na rywala - wspomina ze śmiechem Nastula, który niestety przegrał z własną wytrzymałością. Rywalem Nastuli był Antonio Rodrigo Nogueira, do dziś czołowy zawodnik wagi ciężkiej na świecie.

- Pierwsza runda trwała 10 minut i to była dla mnie najgorsza sprawa. W judo byłem przyzwyczajony do pięciominutowych starć. Po siódmej minucie walki nie wiedziałem co się dzieje - wspomina Nastula.
W ósmej minucie Brazylijczyk zasypał Polaka gradem ciosów i sędzia przerwał walkę. Przygoda Nastuli z MMA trwa, na jednej z najbliższych gal KSW, jego rywalem będzie szczecinianin Karol Bedorf.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński