Nastula na piątkowym spotkaniu chętnie odpowiadał na pytania dotyczące przeszłości i treningu. Gorzej było z pytaniami o przyszłość. Mistrz olimpijski z Atlanty z wiadomych względów unikał odpowiedzi o przygotowania do kolejnej walki, ale między wierszami można było odczytać, że do pojedynku zamierza przygotowywać się za granicą.
Nie zabrakło pytań o trenerskie nowinki, często popełniane błędy przy ćwiczeniach i aspekty psychologiczne.
- Kiedy trenowałem judo wiele ćwiczeń wykonywałem nieprawidłowo - mówi Nastula. - Złe przysiady, zbyt wielkie obciążenia i teraz czuję to w kolanach.
Słynny judoka do dziś spotyka się ze sprzecznymi teoriami treningowymi i jak podkreśla, najważniejsze jest by zachować wtedy swój rozum.
Sporo czasu poświęcono kondycji.
- To nie jest tak, że jak ktoś dobrze biega, to jego wytrzymałość przekłada się na dyspozycję na macie. Było wielu zawodników, którzy dobrze biegając, na macie po prostu padali ze zmęczenia - mówił Nastula.
Dla byłego judoki pierwsze treningi w formule MMA były bardzo trudne.
- Czułem się jak worek treningowy. Miałem wrażenie, że specjalnie jeszcze bardziej dawali mi w kość, dając do zrozumienia, że moje medale w judo w tym momencie nie mają znaczenia, bo to zupełnie nowy świat - wspomina.
Pierwszą walkę w MMA Nastula stoczył podczas legendarnej gali Pride, w japońskiej Saitamie. Widowisko oglądało ok. 60 tys. spragnionych emocji ludzi. I w tych emocjach jest różnica między judo a MMA.
- To zupełnie inna walka. Inny stres niż w judo - opowiada Nastula. - Przed wyjściem prosiłem menadżera, by pilnował mnie, żebym się nie zgubił i trafił na ring. Jeszcze w szatni powiedziałem sobie, że tuż przed pojedynkiem nie będę patrzył rywalowi w oczy, żeby nie widział mojego strachu. Nastula miał jednak pecha, bo przed nim miał miejsce bardzo krwawy pojedynek.
- Jestem już w ringu, spoglądam na matę, a tam tyle krwi, jakby świnię zarzynali. To już wolałem spojrzeć na rywala - wspomina ze śmiechem Nastula, który niestety przegrał z własną wytrzymałością. Rywalem Nastuli był Antonio Rodrigo Nogueira, do dziś czołowy zawodnik wagi ciężkiej na świecie.
- Pierwsza runda trwała 10 minut i to była dla mnie najgorsza sprawa. W judo byłem przyzwyczajony do pięciominutowych starć. Po siódmej minucie walki nie wiedziałem co się dzieje - wspomina Nastula.
W ósmej minucie Brazylijczyk zasypał Polaka gradem ciosów i sędzia przerwał walkę. Przygoda Nastuli z MMA trwa, na jednej z najbliższych gal KSW, jego rywalem będzie szczecinianin Karol Bedorf.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?