Dużo więcej w tym roku otrzymał Pan gratulacji za mistrzostwo niż w poprzednich latach?
Paweł Frankowski: W dobie dzisiejszych komunikatorów, powszechności telefonów to nie ma większych kłopotów z kontaktem ze mną. Mamy swoją – mam na myśli prezesów klubów – grupę, gdzie odebrałem gratulacje po niedzielnym meczu, SMS też przychodzi bardzo dużo. Na whatsappie i poprzez SMS otrzymałem szybko ponad sto wiadomości. I powiem tak: to porównywalna liczba z tym, co było w poprzednich sezonach, choć dziesiąte mistrzostwo to „okrągła rocznica”.
Pod względem czysto sportowym które mistrzostwo było najtrudniej zdobyć z tych trzech ostatnich?
Ktoś może powiedzieć, że w tym roku było to proste, bo skończyło się w trzech meczach, ale proszę mi wierzyć – lekko nie było. Przebieg spotkania w Rzeszowie nie odzwierciedla tego, co było na parkiecie. Skończyło się 3:1 dla nas, ale po mocnej walce. Niedzielnego meczu nawet nie będę oceniał, bo po pierwszym secie wyszedłem z hali. Graliśmy źle i nie chciałem tego oglądać. Serce mi pękało i choć wiem, że to siatkówka kobiet to wyszedłem. Ale w Rzeszowie też po pierwszym secie wyszedłem. Wynik śledziłem w telefonie. U nas w hali wróciłem na ostatnie dwa punkty piątego seta. Kocham siatkówkę dlatego tak cały czas przeżywam. Jestem przesądny, więc jak w Rzeszowie zaczęliśmy grać po moim wyjściu, to w Policach to powtórzyliśmy – ja i zespół.
Marek Mierzwiński pozostanie pierwszym trenerem Chemika?
Marek pracuje w Chemiku od 2016 r., wcześniej też był z klubem związany i będzie pracował dalej. Z Chemika nikt go nie puści, ale jaką będzie miał funkcję – nie wiem. W tym tygodniu świętujemy, odpoczywamy, a za parę dni – po przemyśleniu wielu spraw – siądziemy i porozmawiamy. Z Markiem znam się 30 lat. Nie będę teraz prognozować, co się wydarzy w temacie trenera.
Co będzie ze składem?
Nic nie powiem. To klub ogłasza – kto zostaje, kto odchodzi.
Jovana Brakocević-Canzian zaraz po meczu zasygnalizowała, że może zostanie w Chemiku.
Mam bardzo dobry kontakt z Jovaną. Często rozmawiamy, lubimy się, po meczach wymieniamy się uwagami itd. Myślę, że ona chce zostać w klubie, my też chcielibyśmy, by została w klubie, ale umowy na tę chwilę nie ma.
Jest za to z Grupą Azoty, więc ze spokojem Chemik będzie budował skład na nowy sezon.
Pewnie nikomu nie przychodzi teraz do głowy, by Chemika rozwiązać lub przestać go sponsorować. W takie czarne scenariusze nie wierzę. Chemik powstał jako klub przyzakładowy w 1988 r. Rozwinął się w latach 90. i były pierwsze sukcesy. Później był kryzys, różne zawirowania, a w 2013 r. powstaliśmy znów jak Feniks z popiołów. Zdobywaliśmy mistrzostwa, Puchary Polski, Superpuchary. Czy ktoś by teraz odważył się taki klub zakopać? Nie ma ku temu argumentów. Mamy wsparcie naszego sponsora, który poprzez fundację jest właścicielem klubu. Myślę, że nie jesteśmy dużym obciążeniem finansowym dla sponsora. Uważam, że jest bardzo fajna relacja między zarządem klubu a zarządem Grupy Azoty. Prezes GA uśmiechnięty od ucha do ucha świętował z nami w niedzielę. Ja jestem spokojny.
Nie zadam pytania, o cele na kolejny sezon.
Bo zawsze gramy o to samo: mistrzostwo Polski, Puchar Polski, Superpuchar i wyjście z grupy Ligi Mistrzyń.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?