Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Łaba - gwiazda ze Świnoujścia

Anna Starosta
- Jestem niespokojną duszą artystyczną - mówi o sobie Paulina Łaba. - Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Wszystko jednak, co robię, kręci się wokół muzyki.
- Jestem niespokojną duszą artystyczną - mówi o sobie Paulina Łaba. - Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Wszystko jednak, co robię, kręci się wokół muzyki.
Ma dość niski, mocny głos. Charakterystyczną urodę. Do tego odważny styl - ubierania, makijażu, bycia. A co najważniejsze talent. Oglądają się za nią w sklepach. - To Mimi z Rentu - szepczą.

Ciężko odpowiedzieć na pytanie czy Paulina Łaba już jest gwiazdą. Trzy lata temu, kiedy pisałam o niej pierwszy raz w "Głosie Szczecińskim", umówiłyśmy się w szkole. Znali ją koledzy z klasy, osoby z domu kultury, gdzie występowała. Teraz, podczas rozmowy, w klubie jazzowym w Świnoujściu jedni się witali, inni zagadywali. Dzwoniły telefony. Za kilka lat trzeba będzie się z nią umawiać przez agenta. Mam nadzieję.

Dostała dwie Szanse

Paulina ma za sobą dwa występy w "Szansie na sukces". Oba odcinki wygrane. Pierwszy z raperem Liroy'em. Zaśpiewała piosenkę "Daleko zaszło". Choć rap nie jest jej typem muzyki, wygrała. W finale, wraz z Liroy'em, fantastycznie zaśpiewała popularną w latach osiemdziesiątych "Prywatkę" Oddziału Zamkniętego, w raperskiej aranżacji, pod zmienionym tytułem "Impreza".

Do kolejnego odcinka "Szansy", tym razem z Korą, została zaproszona przez pomysłodawczynię programu Elżbietę Skrętowską. Tym razem było trudniej. Konkurowali laureaci poprzednich edycji oraz osoby uzdolnione muzycznie wyszukane przez organizatorów "Szansy".

Paulina wylosowała piosenkę "Cykady na Cykladach". W takim repertuarze mogła się lepiej wykazać, niż podczas śpiewania hitów rapera. I tym razem się udało.

- Łatwo nie było, to trudny repertuar - przyznaje Paulina. - Pamiętam te piosenki z dzieciństwa. Moja siostra słuchała Maanamu. Teraz poznałam je i ja. I polubiłam. Płytę puszczam w samochodzie, wspominam "Szansę".

Wygrała z profesjonalistami

Miała być pianistką lub tancerką

Śpiewanie ma w genach. Ojciec jest muzykiem. Mama śpiewała w chórkach. To ona zresztą namówiła córkę do występu w "Szansie".
- Rodzice mnie wspierają i wierzą w sukces. Jestem optymistką, ale czasem przychodzi zwątpienie, strach. Wtedy wiem, że mogę liczyć na rodziców.
Paulina miała być pianistką. Już w wieku 5 lat chodziła na lekcje fortepianu. Dwa lata później rodzice zapisali ją do szkoły muzycznej.
- Po sześciu latach skończyłam tam naukę i przez jakiś czas nie wiedziałam, co ze sobą zrobić - mówi.
Zapisywała się na różne kursy. Przez jakiś czas śpiewanie zamieniła na taniec.
- Nie mogłam się jednak odnaleźć. Chodziłam na tańce do grupy ATU, to były świetne czasy - wspomina Paulina. - Jednak w momencie, gdy zaczęłam śpiewać, to wiedziałam już na pewno, że to jest to, co chcę robić w życiu.

Nagranie programu "Szansa" było 20 listopada ubiegłego roku. Paulina skończyła wówczas pierwszą serię przedstawień musicalu "Rent", który wystawiany jest na deskach szczecińskiej opery.

- Jedno się ledwo zakończyło, drugie przyszło - mówi Paulina. - Podeszłam do "Szansy" poważnie. Przygotowywałam repertuar zespołu. Muszę jednak przyznać, że nie przejmowałam się aż tak bardzo jak za pierwszym razem. Wszyscy uczestnicy mieli już jakieś doświadczenia za sobą, więc atmosfera była luźna.

Dobrze pamiętam casting do musicalu. Trzymałam za Paulinę kciuki. Ma głos. Prezencję. Doświadczenie. Nawet jeśli tylko w szkolnym spektaklu. Na casting przyszło jednak kilkaset osób miedzy 16 a 35 rokiem życia. Wśród nich profesjonalni aktorzy. Przypadła jej główna rola Mimi.

Musical już podczas premiery przyjęto owacjami na stojąco. Bilety rozeszły się w kilka dni. "Rent" grano w listopadzie i styczniu. Kolejne spektakle rozpoczęły się w marcu. Potrwają do czerwca.

Nauka jest ważna, ale najważniejsze śpiewanie

Paulina musi się przygotować do występu laureatów "Szansy" w Sali Kongresowej i do matury.

- Jakoś sobie poradzę - zapewnia.

Udowodniła to na początku roku szkolnego. Przez trzy miesiące prób do "Rentu" nie chodziła do szkoły. Uczy się w Liceum Ogólnokształcącym im. Mieszka I w Świnoujściu. Wszystkie zajęcia musiała zaliczyć w trzy tygodnie.

- Nauka jest dla mnie bardzo ważna, ale muzyka czy granie na scenie, to całe moje życie - mówi. - Wiem jednak, że bez matury a później studiów będzie mi ciężko. Nie chcę tego zaprzepaścić.

Chciała iść na wokalistykę jazzową do Katowic. Marzyła o tym od lat. Niestety w tym roku nie ma naboru. Wybiera się więc do Warszawy do Szkoły Muzycznej albo na Akademię Teatralną.

- Nie wiem czy wrócę po roku do pomysłu z Katowicami - przyznaje. - Niczego już nie planuję. Co ma być, to będzie.

Zaprosili ich na festiwal

Na akademię teatralną namawia ją reżyser "Rentu" Andrzej Ozga.

- Czuję się bardziej piosenkarką niż aktorką. Chociaż granie też jest wspaniałe. Może dlatego forma musicalu tak mi odpowiada. Podczas prób i występów do "Rentu" rozwinęłam się wokalnie. Nauczyłam się też ruchu scenicznego. Pracuję z profesjonalistami. To najlepsze, co mi się przydarzyło.

Czy ma tremę? Jak mówi, zawsze są emocje. Chociaż oczywiście zenitu sięgały na premierze. Kolejny raz zapewne dadzą o sobie znać w kwietniu.

- Zaproszono nas z gościnnymi występami podczas Festiwalu Teatrów Muzycznych w Gdyni - mówi Paulina. - Nie mogę się doczekać. To niesamowite wyróżnienie.
Zostań moją znajomą

Z początkami sławy wiąże się wszystko to, co znają aktorzy i piosenkarze. Na razie w małej dawce. Są krytyczne uwagi, plotki, ale także miłe gesty fanów.

- Do złośliwości w komentarzach na portalach internetowych już się przyzwyczaiłam. Staram się nie przejmować. Chociaż czasem potrafią być naprawdę przykre. Bez powodu. Ktoś moim kosztem chce się lepiej poczuć? - pyta ze smutkiem. - Niekiedy jednak są całkiem zabawne. Pamiętam jak ktoś się rozpisał o tym, że mam krzywo pomalowane oko. Z tego można się tylko pośmiać.

Nie brakuje miłych gestów. Młode dziewczyny chcą ją naśladować. Zaczepiają na ulicy. Zapraszają do znajomych na Naszej klasie.

- Wiele osób pisało do mnie po obejrzeniu "Szansy". Chwalili mój występ. Obcy ludzie. To było naprawdę miłe - opowiada Paulina.

Zdarzały się i autografy. Ciche szepty w sklepie w Szczecinie: to Mimi z Rentu. Paulina, trzeba przyznać, pozostaje sobą. Zna swoją wartość, ale jest skromna.
Propozycje i pytania

Pojawiają się też konkretne pytania. Na przykład czy jest sama (także propozycje niemalże matrymonialne; od razu wyjaśniamy, że jest zajęta). Albo czym farbuje włosy. Ostatnio zmieniła fryzurę. Przez kilka lat miała charakterystyczne, ogniste, czerwone włosy.

- Ludzie pytają gdzie kupuję ciuchy, jak je dobieram - śmieje się Paulina. - Nie boję się kolorów. Bardzo je lubię. Nikogo nie kopiuję. I nie boję się oryginalności. Mama mówi, że to po babci...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński