Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Kwiecień: W FootGolfie jestem totalnym samoukiem

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Patryk Kwiecień
Patryk Kwiecień Archiwum Patryka Kwietnia
Po trzech latach reprezentowania Irlandii na arenie międzynarodowej, od początku roku oficjalnie zostałem przetransferowany do ekipy „biało-czerwonych” i tak już zapewne zostanie – mówi szczecinianin Patryk Kwiecień, który na początku października został mistrzem Polski 2021 w FootGolfie.

FootGolf to w wielkim skrócie połączenia gry w piłkę nożną z golfem. Zawodnicy rywalizują na polu, a wygrywa ten, kto ma mniej odbić w trakcie rywalizacji na 9 lub 18 dołkach. Gra się normalną piłkarską piłką, a dołki są oczywiście większe. Światowa federacja chciałaby, by w przyszłości była to dyscyplina olimpijska.

Kiedy zaczęła się Pana przygoda z tą dyscypliną i czemu akurat z nią?
Patryk Kwiecień: Na początku 2018 r., mieszkając jeszcze w Dublinie, byłem poszkodowany w niewielkiej kolizji drogowej. Skończyło się dobrze, ale przez kilkanaście tygodni odczuwałem spory dyskomfort w okolicy kręgów szyjnych. Zawiesiłem wtedy amatorskie rozgrywki na sztucznej trawie, grę w tenisa oraz wszelkie treningi na siłowni. Szukałem jakiegoś zamiennika, bo od zawsze sport był w moim życiu. Szukałem sportu mniej kontaktowego, gdzie ryzyko kontuzji jest sporo niższe. Do dziś nie wiem dokładnie, jak natrafiłem na FootGolf. Wiem tylko, że irlandzka federacja w lutym tamtego roku zorganizowała „dzień otwarty” aby zainteresować nowych graczy tą dyscypliną. I tak się właśnie stało, haczyk połknąłem po godzinie na polu. Od razu też dowiedziałem się, jak słaby jestem na tle doświadczonych graczy i jak dużo mnie czeka pracy, żeby mieć z tego sportu satysfakcję. I się zaczęło.

Jakie plany z występami Pan wiąże?
Plany są dość ambitne. Mam nadzieję, że w 2022 r. będzie dużo łatwiej podróżować, bo pandemia trochę odpuści. Mam chęć zagrać w 8-10 dużych turniejach klasy Open w całej Europie (od Portugalii po Węgry, gdzie gra ponad 150 zawodników). W tych imprezach zdobywa się punkty do światowego rankingu federacji FootGolfa (FIFG), a ja chciałbym w ciągu kolejnych dwóch lat być w TOP 20-30 klasyfikacji. Potrzebuję sporo treningu, wolnego od pracy i kilku sponsorów lub ludzi dobrej woli. Pozostaję optymistą i już na dniach opracowywał będę szkic swoich poczynań na przyszły sezon. Cel jest zawsze jeden – być lepszym zawodnikiem niż przed rokiem.

Jaki kraj będzie Pan reprezentował? Czy przepisy w FIFG są takie jak w FIFA, że w wieku seniora można grać tylko dla jednego kraju?
Po trzech latach reprezentowania Irlandii na arenie międzynarodowej, od początku roku oficjalnie zostałem przetransferowany do ekipy „biało-czerwonych” i tak już zapewne zostanie. Co do zasad: to raz na 5 lat można zmieniać kraj przynależności. Za miesiąc, na największym turnieju tego roku w Portugalii, będę jedynym Polakiem na polu.

Gracie na polach golfowych czy specjalnie pod Was przygotowane place?
Większość dużych imprez odbywa się na specjalnie przygotowanych na te kilka dni polach golfowych. FootGolf na co dzień grany jest na mniejszych polach specjalnie przeznaczonych pod ten sport lub polach do golfa typu pitch and putt, gdzie obie dyscypliny łatwo można połączyć. Jest to doskonały zastrzyk finansowy dla właścicieli takich miejsc. W Polsce niestety są właściwie tylko dwa pola, gdzie w FootGolfa da się pograć. Jedno z nich to pole w Postołowie (25 minut od Gdańska), gdzie dzięki gościnności właścicieli mamy całoroczne, 9-dołkowe pole do naszej gry. Tam też odbyły się w tym roku wszystkie imprezy pod egidą Polskiej Federacji FootGolfa (PFFG) decydujące o moim mistrzostwie. Drugie pole znajduję się w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego, ale tam jeszcze nie grałem. Są jeszcze 2 czy 3 miejsca, gdzie powstały 3 lub 4 dołki i miejscowi starają się rozwijać tę dyscyplinę. Potrzebujemy tutaj więcej chęci ze strony właścicieli dużych pól golfowych, aby pozwolili „zamontować” tam, choćby na próbę, te 6-9 dołków. Da się to na pewno sprytnie zrobić, bez torpedowania golfistom ich ukochanego sportu. Moim marzeniem jest współpraca w przyszłości z regionalnymi polami jak Binowo, Choszczno czy Kołczewo. Byłaby to fantastyczna sprawa dla naszego sportu i myślę, że znalazłby on szybko ogromną rzeszę nowych graczy. No i ja miałbym, gdzie swobodniej trenować bez konieczności czterogodzinnej jazdy na Kaszuby.

Kto Panu pomaga?
Jestem totalnym samoukiem. Od małego grałem w piłkę i to na pewno najlepsze przygotowanie. Reszta to godziny spędzone na polu, czasem na boisku do piłki, trochę ciekawych książek o sferze mentalnej w golfie (bo podobieństwo dyscyplin jest ogromne). Wszystko finansuję sam. Jest to czasem spore obciążenie domowego budżetu, ale mam nadzieje, że znajdę zainteresowane firmy lub indywidualne osoby, które wesprą moją karierę finansowo. Bez sponsorów ciężko będzie realizować wysoko stawiane sobie cele.

Najmocniejszy Pana element w tej dyscyplinie, a jaki jest do poprawy?
W FootGolfie liczy się wiele elementów. Od umiejętności dalekiego kopania i to najlepiej obiema nogami pierwszego uderzenia (tee shot) do mocnej głowy podczas ostatniego uderzenia na „greenie” (putowanie). Wszystko co pomiędzy również jest istotne. Mowa tu także o fair play i odpowiedniej etykiecie. Mój mocny element to precyzja pierwszego uderzenia. Dużo pracy muszę poświęcić na putowaniu, bo bez tego nie będzie nigdy dobrych wyników. Jest to sport, gdzie nie trzeba być wybitnym piłkarzem ani golfistą. FootGolfa po prostu trzeba spróbować. Wiek też nie ma znaczenia. Graja ludzie od 5. do 95. roku życia.

Najtrudniejsze pole na jakim Pan grał lub najfajniejsza przygoda?
Z pewnością wyjazd na Mistrzostwa Świata do Maroka to była fantastyczna przygoda, a jednocześnie najbardziej wymagający sportowo event w moim życiu. 400 zawodników, impreza indywidualna i drużynowa, dwa olbrzymie i ultra trudne pola, które najpierw należało zgłębić podczas treningu. Oznaczało to 6 dni FootGolfa z rzędu po kilkanaście kilometrów spaceru każdego dnia, dzień przerwy i kolejne dwa dni finałowe. Imprezę zapamiętam do końca życia! 145. wynik na świecie i drugi wynik w 14-osobowej reprezentacji Irlandii to był powód do dumy w pierwszym sezonie moich poczynań z nowym hobby.

Jak Panu udaje się to łączyć z pracą zawodową?
Od prawie 20 lat zajmuję się sprzedażą bezpośrednią, także po powrocie do Polski w lutym tego roku. Pracuję w firmie Eryk z siedzibą w szczecińskim Posejdonie. Odpowiadam za kontakt z potencjalnymi klientami ze wszystkich zakątków świata. Pomagają studia, doświadczenie oraz znajomość języka angielskiego, który zgłębiałem prawie 17 lat na Zielonej Wyspie. Sprzedaję usługi elektryków i mechaników, którzy są głównym zasobem naszej firmy. Większość imprez FootGolfowych odbywa się w weekend, wiec nie mam problemu z łączeniem sportu i pracy. Wyzwaniem jest czas dla rodziny, bo mam dwójkę wspaniałych maluszków w domu i cudowną, wspierającą partnerkę. Moi szefowie są także bardzo elastyczni i bardzo to cenię. Wiem, że gdy będę potrzebował dnia pracy zdalnej, np. podczas podróży na większy turniej, to mi to ułatwią.

Czy przed przyjazdem do Polski na MP czuł Pan, że wygra, z racji na doświadczenie z Irlandii?
Ani przez moment nie podchodziłem do sprawy, że coś mi się należy albo przyjdzie zbyt łatwo. Jest to sport i wszystko jest tu możliwe. Miałem obawy, bo większość zawodników z którymi konkurowałem w Postołowie trenowała już trzeci czy czwarty sezon. Dochodzą jakieś treningi czy turnieje towarzyszące. Jest to ogrom doświadczenia i znajomość pola, która zawsze musi procentować. Ja na tym polu byłem tylko podczas zawodów (9 razy do tej pory), nigdy poza nimi, aby sobie po prostu przetestować nowe rozwiązania. Trochę brakuje mi właśnie takiego treningu, który w Irlandii miałem na polu oddalonym 5 minut od mojego domu. Ale nie narzekam i pozostaję dobrej myśli, że powstanie więcej miejsc do pogrania w FG.

Rozmawiał Jakub Lisowski

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński