Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Dobek: Złoty medal na razie niczego nie zmieni w mojej karierze [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Patryk Dobek
Patryk Dobek Piotr Skraba
Cieszymy się, że praca, którą wykonaliśmy w ostatnich tygodniach przyniosła taki fajny wynik – mówi Patryk Dobek, złoty medalista Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu i zawodnik MKL Szczecin.

Gdy rozmawialiśmy po sukcesie w Mistrzostwach Polski mówił Pan, że ten sukces i ewentualny dobry wynik w ME nie wpłyną tak szybko na zmianę konkurencji przed igrzyskami w Tokio.
Na razie nic takiego nie nastąpi. Przede mną teraz tygodnie treningów, a przygotowania do startów na 400 m przez płotki i 800 m są podobne. Prędkość jest podobna, ale może ja to tylko tak odczuwam? Póki co nie zakładam żeby od razu przenieść się na 800 m. Wydaje mi się, że w pierwszych etapach sezonu letniego głównie będę biegał 400 m – przez płotki i płaskie. Prawdopodobnie będę brany pod uwagę do sztafety na MŚ w Chorzowie w maju. Później też w Chorzowie odbędą się Drużynowe Mistrzostwa Europy i tam też będę brał udział w biegu na 400 m przez płotki. Dlatego też teraz nie zastanawiam się nad zmianami, ale wszystko wyjdzie w praniu.

Trener Zbigniew Król na gorąco nie rzucił hasła „zmieniamy od razu”?
Nie. Nie było takiej rozmowy. Cieszymy się, że praca, którą wykonaliśmy w ostatnich tygodniach przyniosła taki fajny wynik. Ale to był sezon halowy, który teraz się zakończył i trzeba jakoś płynnie przejść do sezonu letniego, startów na stadionach.

To największy Pana sukces w karierze?
Na pewno jeden z największych, ale w karierze trochę tych sukcesów już miałem. Może jak to do mnie dotrze, będzie czas, to zacznę sobie to pozycjonować. Na razie jeszcze do mnie w pełni nie dotarło, że w Toruniu zdobyłem złoty medal, ale też dochodzi do mnie, że to duże osiągnięcie.

Po ilości sms, czy mejli z gratulacjami tego sukcesu jeszcze Pan nie odczuł?
Faktycznie, po gratulacjach widać różnicę. Ja przed startami zawsze odcinam telefon od internetu, więc mam ciszę. Wczoraj tak samo było. Już po wszystkim – jak go na nowo włączyłem to zaczął się mocno rozgrzewać. Nie wiedziałem, co się dzieje. To miłe, ale staram się podchodzić spokojnie do tego złota.

Był sms czy mejl, który Pana szczególnie zaskoczył, bo się tego nie spodziewał?
Dla mnie wszystkie wiadomości czy gratulacje są bardzo miłe. W niedzielę było ich dużo więcej niż się spodziewałem. Byłem zdziwiony, że tyle osób oglądało te mistrzostwo, że trzymało kciuki za polską reprezentację.

Małżonka mogła się dodzwonić z gratulacjami?
Sam zadzwoniłem z pytaniem o samopoczucie.

Teść też zadzwonił?
Oczywiście, złożył gratulacje i mówił, że wszyscy są bardzo szczęśliwi.

Jest Pan również żołnierzem zawodowym. Dowódca zadzwonił i obiecał więcej luzu na szkoleniach?
Zadzwonił, złożył gratulacje i był pełen podziwu dla mojego osiągnięcia. Podziękowałem za gratulacje i wsparcie, które otrzymuję ja i inni sportowcy-żołnierze. Dodam, że związany jestem Marynarką Wojenną.

Jak się Pan czuje jako jedyny złoty medalista w reprezentacji?
Dobrze, nic się nie zmieniło. Fizycznie byłem dobrze przygotowany do tych startów i było nawet tak, że po biegu półfinałowym byłem bardziej zmęczony niż po finale. Może też przez to podchodzę do całej tej sytuacji z wielkim spokojem. W samym finale zrobiłem to, co sobie ustaliłem z trenerem. Mieliśmy pomysł na bieg, chodziło nam o to, by zacząć spokojniej, nie wdać się w jakieś niepotrzebne przepychanki, a dopiero w trakcie rywalizacji zacząć się przesuwać. Trener zwracał mi uwagę, by obserwować, to co się dzieje na bieżni, by nie nadrabiać niepotrzebnych metrów w walce o pozycję. To udało się zrealizować.

Jak będą wyglądały najbliższe tygodnie?
Kilka dni luźniejszych, poświęconych na odpoczynek po tych ostatnich startach, by też złapać więcej spokoju. Spodziewam się treningów wprowadzających do przygotowań, które na dobre rozpoczną się pierwszym zgrupowaniem w Karpaczu. 20 marca tam mam się stawiać. Warunek – wszystko ma być do naszej dyspozycji, a wiemy, że w dobie koronawirusa to niczego nie można być pewnym.

A od maja już poważne starty?
Tak. Początek maja to Mistrzostwa Świata sztafet w Chorzowie i tam chciałbym wystartować w ciekawej sztafecie – 2x2x400 m. Miałem możliwość rywalizacji w takiej sztafecie w Jokohamie w poprzednim roku. Biorę pod uwagę również start w sztafecie tradycyjnej 4x400 m.

Ma Pan sygnał z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, że po sukcesie w Toruniu będzie Pan mocniej dofinansowany, będzie mógł wybrać lepsze ośrodki treningowe?
Wcale nie napalam się jakoś na zagraniczne wyjazdy szkoleniowe. Uważam, że w Polsce mamy naprawdę bardzo fajne ośrodki i związek zapewnia nam odpowiednie warunki do treningów. W zasadzie od grudnia ja większość czasu spędziłem w ośrodku w Spale i jak widać – z sukcesem. Z wyjazdów zagranicznych całkowicie oczywiście nie rezygnuję, decyzje będą zapadać na bieżąco, a cały czas obserwujemy, co się dzieje z pandemią na świecie. Rok temu miałem polecieć na zgrupowanie klimatyczne do Turcji, ale niemal w ostatnich chwili lot został zabroniony ze względu na obostrzenia i trzeba było zostać w Polsce. Teraz też nie liczę, że wszędzie będzie można polecieć, ale oczywiście bierzemy pod uwagę różne warianty. Najważniejsze, by w spokoju trenować.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński