Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasztecik Szczeciński. Kto go wymyślił?

Marek Łagocki [email protected]
Na początku paszteciki miały wyżywić wojsko, potem w trudnych latach 60. urozmaicały jadłospis szczecinian. Teraz ten przysmak możemy kupić prawie w całym mieście. Jednak oryginalna maszyna, dar radzieckiego demobilu w 1969 roku, znajduje się w barze Bogumiły Polańskiej (na zdjęciu) przy al. Wojska Polskiego.
Na początku paszteciki miały wyżywić wojsko, potem w trudnych latach 60. urozmaicały jadłospis szczecinian. Teraz ten przysmak możemy kupić prawie w całym mieście. Jednak oryginalna maszyna, dar radzieckiego demobilu w 1969 roku, znajduje się w barze Bogumiły Polańskiej (na zdjęciu) przy al. Wojska Polskiego. Adam Słomski
Od grudnia 2010 roku znajduje się na liście Produktów Regionalnych. W punkcie przy al. Wojska Polskiego produkowany jest od ponad 40 lat. To tam znajduje się oryginalna maszyna do "prigotowlienia pirożków".

Dziś dla wielu to bar kultowy. Wystrój wnętrza jest taki sam, jak na początku istnienia. Klienci podziwiają dobrze zachowane mozaiki w lokalu. Starsi mieszkańcy wiedzą, że tu można zjeść paszteciki, które produkowane są wedle tradycyjnej receptury od prawie pół wieku.

Oryginalna maszyna znajduje się w lokalu przy al. Wojska Polskiego. To ta sama maszyna, która jako dar radzieckiego demobilu w 1969 roku stała w barze szczecińskiej spółdzielni Społem, na przeciw byłego kina Kosmos. Na początku wystawiona była w szybie wystawowej. Tak, aby każdy mógł zobaczyć, jak działa i w jaki sposób robi się paszteciki.

- Bar odwiedzają koneserzy, którzy pamiętaj smak swojej młodości i nie chcą go zamieniać na inny. Dlatego w najbliższym czasie nie zmieni się ani wystrój, ani receptura, którą mieszkańcy znają od ponad 40 lat - mówi z uśmiechem Bogumiła Polańska, właścicielka lokalu. - Wielu młodych ludzi docenia wieloletni wystrój. Czasem nawet robią sobie tutaj zdjęcia.

Dawniej były... mniejsze

- Kiedyś paszteciki były większe - mówi pan Jarek z Pomorzan. - A może mi się wydaje, bo w latach 80. to ja byłem mały, więc pasztecik zdawał się być duży - mówi po chwili.

Jak jest naprawdę? W latach 60. paszteciki musiały być produkowane według ścisłej reguły. Każda sztuka powinna spełniać normy. Kiedy na rynku nie było wolnej amerykanki pasztecik ważyć miał od 75 do 80 gramów. Ich wielkość zależała od ciśnienia w maszynie. W obecnych czasach waga pasztecików zwiększyła się. Te na Wojska Polskiego mają około 100 gramów. Najważniejsze jest jednak zachowanie stosunku nadzienia do ciasta. Wszystko musi być równomiernie rozłożone. W niedoskonałych pasztecikach ciasta jest więcej niż farszu.

Maszyna z Ukrainy

Tak naprawdę radziecka maszyna na początku nie produkowała pasztecików tylko pierożki z nadzieniem. Były o wiele krótsze od naszych pasztecików. Dodatkowo zakończone półkoliście. Były zupełnie inne foremki i wkłady. Pomysłowością wykazała się pani Bogumiła, która zmieniła części formułujące w maszynie. Wkładki formujące zostały specjalnie zaprojektowane. Wszystko zostało zrobione tak, aby pasztecik wyglądał oryginalnie.

Pierwsze "avtomaty do prigotowlienia pirożków" pojawiły się na Ukrainie. Ten z Wojska Polskiego ma ponad 50 lat. Jego waga sięga tony. W momencie likwidacji punktu vis a vis nieistniejącego już kina Kosmos maszyna przeniesiona została do lokalu kilkaset metrów dalej. Pod numer 46, gdzie funkcjonuje do dziś. Przetransportować było ją bardzo ciężko. Obecnie musi ona przechodzić co sześć miesięcy konserwacje. Części mechaniczne w maszynie bardzo często się wyrabiają. Te stare maszyny są mechaniczne. Dlatego właśnie paszteciki mają lepszy smak. Zupełnie inaczej smakują te robione w nowoczesnych, elektronicznych.

Nowego neonu nie będzie

Tylko w Szczecinie

W wielu polskich miastach próbowano przeszczepić szczecińskiego pasztecika. Kilka razy otwierano bary w Warszawie, Poznaniu, Przemyślu, Gliwicach, Rzeszowie i na Śląsku. Wielokrotnie w Gorzowie i Radomiu. Niestety, nie udało się.

Powodem wpisania pasztecika szczecińskiego na listę regionalnych produktów było to, że powstał on jako pierwszy, smaczny i ciepły produkt typu fastfood. Od samego początku paszteciki cieszyły się wielkim uznaniem i popularnością. Ważnym elementem była również tradycyjna i niezmienna receptura.

Pod koniec 2009 roku z okazji jubileuszu, właścicielka lokalu Bogumiła Polańska została odznaczona prestiżowym Złotym Laurem. Otrzymała również list gratulacyjny od prezydenta RP za pracę na rzecz rozwoju polskiego kupiectwa. Dla organizatorów konkursu 40 lat prowadzenia firmy "Pasztecik" jest bardzo znaczącym osiągnięciem i powodem do dumy.

Bogumiła Polańska z wykształcenia jest technologiem żywienia. Odkąd pamięta, jej pasją było gotowanie. Paszteciki miały być tylko na chwilę. Jednak od razu podbiły jej serce. Funkcje kierowniczą w pierwszym barze objęła jak miała 24 lata. Później została właścicielką. Do dziś.

- Ta praca jest całym moim życiem - mówi z uśmiechem. - Bardzo lubię to miejsce. Kiedyś była taka sytuacja, że proponowano mi zmianę wystroju. Miałam założyć nowy podświetlany lampą neon z nazwą zakładu. Jednak uważam, że to miejsce jest sentymentalne dla wielu szczecinian. Dlatego właśnie do końca swojego istnienia pozostanie w takim wyglądzie jakim jest.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński