Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partner Chemika Police magnesem dla gwiazd siatkówki

Rafał Kuliga
Joanna Żurowska (z lewej) i zawodniczka Chemika Joanna Mirek.
Joanna Żurowska (z lewej) i zawodniczka Chemika Joanna Mirek. Andrzej Szkocki
- Przede wszystkim, jesteśmy beniaminkiem. Klubem, którego tradycje sięgają lat dziewięćdziesiątych. Jednak potem, przez długi okres, nie było nas w ekstraklasie. Niektóre utytułowane zawodniczki miały pewne obawy - twierdzi Joanna Żurowska, prezes Chemika Police, który zakontraktował ostatnio m.in. Annę Werblińską, Agnieszkę Bednarek-Kaszę oraz Katarzynę Gajgał-Anioł.

- O Chemiku mówiło się dużo, głośno i bez większych przerw. Czy to coś zmieniło w procesie negocjacji z siatkarkami?

- Musieliśmy pilnować, żeby nie zrobić jakiegoś błędu. Zbyt szybko podana informacja do mediów mogłaby popsuć coś, co staraliśmy się budować od kilku tygodni.

- Podczas ostatniej konferencji podkreślała pani, żeby nie bagatelizować sukcesu, jakim jest ściągnięcie do klubu takich gwiazd.

- Trudno było zakontraktować takie zawodniczki. Przede wszystkim, jesteśmy beniaminkiem. Klubem, którego tradycje sięgają lat dziewięćdziesiątych. Jednak potem, przez długi okres, nie było nas w ekstraklasie. Niektóre utytułowane zawodniczki miały pewne obawy. Nie bez powodu zaczęłam konferencję w ten sposób.

- Jaki był najpoważniejszy argument? Czym trzeba było przekupić, lub zachęcić, aby udało się uzyskać podpis?

- Przede wszystkim, nasza największa wartość dodana, to Grupa Azoty. Nasz partner podchodzi do sportu jako do długoterminowej inwestycji. Wspiera m.in. taką drużynę jak Zaksa Kędzierzyn-Koźle. Siatkarki mają pewność, że za wypowiedzianymi słowami idą też czyny. A to bardzo ważne.

- Rok temu padło wyraźne hasło, że Chemik ma wywalczyć awans. Udało się. W tym sezonie ma być gwarancja europejskich pucharów. To też bardzo ambitne. Trener bez presji to chyba już nie zaśnie?

- To nie jest tak, że kiedykolwiek była bardzo duża presja.

- Nie jest?

- (śmiech) Wiadomo, ten zespół jest autorską drużyną trenera Mariusza Wiktorowicza. Szkoleniowiec bierze główny ciężar realizacji celu na siebie. Natomiast doświadczenia tego sezonu pokazały, że trzeba do wszystkiego podchodzić spokojnie. Rozpoczynaliśmy słabo, a skończyliśmy prawie doskonale. Ostatni etap rozstrzygnęliśmy w trzech meczach. Kto by się tego spodziewał? Takie doświadczenia powinny procentować.

- Małgorzata Glinka- Mogentale to chyba najtrudniejszy temat, a zarazem i najdłuższa saga tego okienka transferowego. Była reprezentantka Polski stwierdziła, że jeżeli zdecyduje się na kontynuowanie kariery, to zrobi to w Policach. Jak idzie namawianie pani Małgorzaty do dalszego grania? Finansowe i motywacyjne?

- I jedno i drugie nie należy do łatwych zadań. To jest taka zawodniczka, którą chciałby mieć każdy. To w ogóle nie ulega wątpliwości. Jest to kwestia nie tylko sportowa, ale również wizerunkowa.

- Nazwisko Glinki-Mogentale zwraca uwagę siatkarskiego światka.

- Tak. Marka klubu zdecydowanie rośnie. Musimy się uzbroić w cierpliwość. Nam bardzo zależy, żeby przekonać panią Małgosię do grania u nas. Ważne jest też, aby dogadać się finansowo.

- A co ma Chemik, czego nie mają drużyny z Bielska czy Sopotu?

- Argumenty pozostają takie same. Mamy stabilnego partnera, dzięki czemu możemy grać o najwyższe cele.

- Czyli kluczowa w dzisiejszych czasach jest stabilność finansowa?

- To jest dla siatkarek bardzo istotne. Najpierw zabezpieczamy swoje finanse, a potem dopiero kontraktujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński