Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznany ojciec Putina

Redakcja
W dzisiejszej Rosji tylko jeden polityk zasługuje na tytuł Wiecznie Żywego. I nie jest nim odświeżany w mauzoleum Lenin, lecz zmarły 9 lutego 1984 roku Jurij Andropow, który zaledwie dwa lata rządził na Kremlu. Jemu właśnie Putin zawdzięcza swoją władzę, tysiące aparatczyków przemianę we właścicieli firm, a setki - fortuny zarobione na tzw. upadku ZSSR.

Anna Zechenter: Nieprzedawnione

W Budapeszcie w 1956 roku Andropow, wówczas ambasador ZSSR, przekonał się, do czego zdolny jest naród zdeptany sowieckim butem; oglądał na własne oczy wybuch nienawiści, wieszanie awoszów na drzewach, obronę miasta przed armią czerwoną. Jako sowiecki urzędnik sam zaangażowany był w krwawe stłumienie węgierskiego powstania.
Kiedy sam został szefem KGB w roku 1967, zreorganizował służby wywiadowcze bloku wschodniego, uczynił je zdolnymi do reagowania w porę na zagrożenie. Powiększył dziesięciokrotnie system "psychuszek", szpitali-więzień dla wrogów władzy sowieckiej. Zadbał o wydalenie z kraju w 1973 r. Aleksandra Sołżenicyna.
Obejmując w 1982 roku schedę po Breżniewie, zdawał sobie sprawę z tego, że ZSSR może trwać od jednego kryzysu do drugiego - ale nie wiecznie. Jako pierwszy w historii szef KGB na stanowisku genseka dysponował wiedzą niedostępną swoim poprzednikom aparatczykom. Jego radykalną wizję - wycofanie się z Europy Środkowej, zjednoczenie Niemiec, rozwiązanie Układu Warszawskiego jako środki konieczne dla powstrzymania wojny w tej części kontynentu - podzielali minister obrony Dmitrij Ustinow i odpowiedzialny za politykę zagraniczną Andriej Gromyko.
Jadwiga Staniszkis, znana analityk systemu, miała w rękach protokół z posiedzenia politbiura z maja 1983 roku. Gromyko wówczas powiedział: musimy kupić czas, aby zapobiec zamontowaniu nowej generacji rakiet średniego zasięgu w krajach NATO. I wtedy właśnie padły słowa o wycofaniu się - najpierw w Azji [...]. Wtedy Ustinow powiedział "nie, nie, nie" - i następna okazała się wschodnia Europa - cytuje.
Andropow musiał zatem nadać bieg drastycznym zmianom i zachować je pod kontrolą. Musiał znaleźć wykonawców niewyobrażalnie rozległego przedsięwzięcia, które miało zapobiec chaotycznemu rozpadowi państwa. Wymieniając kadry partyjne na KGB-owskie i awansując ludzi z nim związanych, Andropow stworzył zaplecze konieczne dla inkarnacji ZSSR w nowoczesne imperium, czyli dla pierestrojki.
Jego słowa z 1981 roku: Nie mamy zamiaru wkraczać do Polski. (...) Nawet jeżeli sytuacja znajdzie się pod kontrolą "Solidarności", to trudno, to musi tak zostać" - były wyrazem kiełkującej wizji nowej pax russica. W rzeczy samej, rozjechanie "Solidarności" czołgami nie dałoby Moskwie żadnych korzyści na dłuższą metę, zniweczyłoby natomiast plany pierestrojki, w których musiało się znaleźć miejsce dla ludzi zainteresowanych porozumieniem z władzami PRL.
Były wysoki oficer wywiadu wojskowego ZSSR, Wiktor Suworow, ujął rzecz krótko: Pierestrojki nie zaczął Gorbaczow, tylko Andropow. Gorbaczow był z andropowców.
I Putin jest z andropowców: jako premier kazał w 1999 roku wmurować na Łubiance tablicę ku czci mistrza, a obchody jego 90. urodzin w 2004 roku zorganizował z rozmachem, jakiego nie doczekał się żaden z wiecznie żywych genseków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski