Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parkingowiec kosztem rozwoju komunikacji miejskiej w Szczecinie? Aktywista odpowiada miastu

Szymon Wasilewski
Szymon Wasilewski
"Zapłacimy ogromną cenę za brak celów i wskaźników polityki mobilności w mieście" - uważa Piotr Czypicki ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego. Aktywista komentuje odpowiedź miasta na apel SARP, aby Szczecin wycofał się z przetargu na projekt parkingowca pod Trasą Zamkową.

Pomysł na inwestycję od kilku tygodni jest przedmiotem ożywionej dyskusji. Przeciw jest m.in. część architektów. Twierdzą, że miasto „nie posiada analiz odnośnie zasadności i konieczności lokalizacji funkcji parkingowej” w tym miejscu.

Szczeciński oddział SARP zaapelował do miasta o wycofanie się z przetargu na projekt obiektu. Miasto chce, aby pod Trasą Zamkową powstał obiekt parkingowo-sportowy. Gmina zakłada, że poza budynkiem na 320 aut powstanie kładka pieszo-rowerowa, plac rekreacyjny, a gmach ma być ekologiczny. Podobne funkcje – sportowo-rekreacyjne – są przewidziane na dachu parkingowca. Bryła budynku zostanie pokryta roślinnością.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sprawa parkingowca pod Trasą Zamkową. Miasto się tłumaczy i nie zrezygnuje z pomysłu budowy

W kilkustronicowym piśmie urzędnicy wyjaśniają wizję tej części miasta i zwracają uwagę, że pomysł parkingowca był szeroko konsultowany.

- Parkingowiec nie będzie rozwiązaniem obliczonym na pokolenia, ani architekturą aspirującą do roli nowego dziedzictwa. Jego funkcjonowanie uzależnione będzie wyłącznie od zasadności utrzymania samej Trasy Zamkowej oraz zmian w zakresie mobilności mieszkańców. W przyszłości może być zastąpiony innym projektem, dostosowanym do nowych potrzeb, ale zawsze kształtowanym z uwzględnieniem ochrony najbardziej wartościowego krajobrazu kulturowego Szczecina. Bez wspomnianych inwestycji odbudowa urbanistyczna Podzamcza, a także przemiana rynków i ulic w przestrzeń przyjazną i bezpieczną dla pieszych oraz atrakcyjną dla lokalnej gastronomii, nie będą możliwe. Dlatego nie wycofamy się z ich realizacji - napisali urzędnicy.

ZOBACZ TEŻ:

Do odpowiedzi miasta w liście otwartym odniósł się Piotr Czypicki ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego. Kandydat na prezydenta Szczecina w wyborach z 2018 roku uważa, że parkingowiec pod Trasą Zamkową byłby nie warunkiem do spełnienia przekształcenia Podzamcza i Starego Miasta w przestrzeń z ograniczonym ruchem kołowym i przyjazną pieszym, a niepotrzebnym skutkiem ubocznym nagromadzonych zaniedbań.

- Zapłacimy ogromną cenę za brak celów i wskaźników polityki mobilności w mieście. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, niestety. Ze względu na to, że wciąż nie możemy doczekać się planu liczby miejsc parkingowych na kluczowym, centralnym obszarze miasta, a także procentowego udziału, jaki w podróżach codziennych powinni stanowić w docelowym wariancie pasażerowie komunikacji miejskiej, jaką kierowcy aut, a jaką rowerzyści, wciąż będziemy gasić pożary bilansując, czarując, udając lub „oferując w zamian” - pisze Czypicki.

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Poniżej publikujemy pełną treść listu otwartego Piotra Czypickiego:

Odpowiedź na tekst Urzędu Miasta pt. „Stare Miasto: wyobrażenia vs. rzeczywistość i realne działania”

Czyli o tym, jak z oczywistego stworzyć wspaniałą, wielowątkową historię, a niepotrzebne skutki uboczne nagromadzonych zaniedbań nazwać warunkiem do jej spełnienia.

To nie wizja Starego Miasta wzbudza kontrowersje, lecz budowa parkingowców jako droga do jej urzeczywistnienia
Stare Miasto z ograniczonym ruchem kołowym oraz przyjazną przestrzenią dedykowaną przede wszystkim pieszym – takie dyskusje trwają od wielu lat, takie są oczekiwania sporej części mieszkańców i nie jest to absolutnie niczym nowym.
Osią sporu nie jest więc kierunek zmian na Starym Mieście, jaki deklaruje Urząd, lecz ogromny koszt, jaki przyjdzie nam za niego zapłacić.

I koszty tutaj są kluczowe. Szczecina nie stać, szczególnie teraz, gdy zadłużenie miasta znacznie przekracza osiągane przez nie dochody, na nieefektywne wydawanie środków publicznych. Powiem więcej – na ich marnowanie i szkodzenie tym samym interesowi nas wszystkich. Ale po kolei.

„Konsekwentne” działania miasta

Z tekstu, pod którym autor zasłonił się za podpisem „Urząd Miasta”, wynika, jakoby na przestrzeni lat działania urzędu były spójne i prowadziły właśnie w tym kierunku. Czytamy w nim m.in., że „w porozumieniu z restauratorami zamknęliśmy dla ruchu samochodowego Rynek Sienny”. Fakty jednak są takie, że parkowanie na wspomnianym rynku było nielegalne i usunięte po długiej batalii aktywistów ze Stowarzyszenia SENS w 2011 roku. Jednak zanim to się stało, Prezydent Miasta chciał zalegalizować parkowanie i wyznaczyć na płycie rynku kilkudziesiąt miejsc parkingowych. I to pod presją społeczną ze wsparciem lokalnych mediów, a nie „w porozumieniu z restauratorami” parkowanie z Rynku Siennego zniknęło. Szkoda, że zamiast pójść za ciosem i zrobić to samo na Rynku Nowym, niedługo potem postanowiono zalegalizować również wówczas nieusankcjonowane parkowanie na płycie sąsiedniego rynku. Innymi słowy zamiast uwolnić rynek od dzikiego wówczas parkingu, postanowiono tę dzicz zaakceptować nowym oznakowaniem. Czy to były te konsekwentne działania na rzecz zmian i poprawy jakości przestrzeni w obszarze Starego Miasta?

W latach 2016-2018 byliśmy świadkami konsekwentnego i desperackiego poszukiwania miejsca pod parkingowiec, by zrealizować cele polityczne Prezydenta i odhaczyć zadanie jako wykonane. Zielona skarpa przy pl. Tobruckim, pl. Zawiszy, Łąka Kany – to pokazuje kompletny rozstrzał i brak w tym przemyślanych projektów. Mówienie więc o konsekwencji działań od lat jest zwyczajnie manipulacją.

W roku 2017 rozstrzygnięty został również konkurs na zagospodarowanie Łasztowni. Zaraz po jego prezentacji miały nastąpić zmiany w miejscowych planach, wprowadzając nowe kierunki zagospodarowania tego obszaru, ściśle powiązanego ze Starym Miastem. Do dzisiaj planów nie uchwalono, a parkingowiec stoi w ewidentnej sprzeczności z wizją zwycięskiego projektu. Szalenie to wszystko konsekwentne.

Nie sposób w tym miejscu nie przypomnieć, w jaki sposób doszło do prototypowania na pl. Orła Białego, którym tak chwali się dzisiaj Urząd. Przypomnę więc, że rozstrzygnięcie konkursu na zagospodarowanie placu zakończyło się ogromną kontrowersją i skandalem, z którego należało wyjść z twarzą. Tą twarzą okazał się Paweł Jaworski, który swoją charyzmą i intelektem robił co mógł, by przykryć wieloletnie zaniechania i nieudolność Urzędu, polegającą na braku wyznaczonych celów i wskaźników w polityce transportowej miasta.

Bądźmy zatem szczerzy, Urzędzie Miasta, i przyznajmy jedno – do 2019 roku nie mieliśmy ŻADNEJ spójnej wizji ani planu, co i jak chcemy wdrażać. Były nieskoordynowane, różne i często przeczące sobie koncepcje i pomysły, które pojawiały się na przestrzeni lat. Czy dwa lata temu nastąpił więc przełom?

O prototypowaniu

Wyjście z twarzą z impasu, dotyczącego placu Orła Białego, rozlało się na większy obszar Starego Miasta, ale nie łudźmy się, że ten proces pozwolił na stworzenie, jak to Urząd określa, „kompleksowego planu” dla całego osiedla.

Prototypowanie dotyczyło samego placu. Cała reszta to ładnie opakowana koncepcja, złożona ze starych założeń (idea 4 placów), przeprowadzonych ankiet („potrzebujemy parkingów”) oraz połączenia tego z celami politycznymi (parkingowce). Mówienie o kompleksowości badań i dogłębnie przeprowadzonej analizie potrzeb transportowo-parkingowych na podstawie kilkumiesięcznych roszad w parkowaniu stu samochodów w obrębie jednego placu i obserwowaniu w tym czasie kilku sąsiednich ulic, jest delikatnie mówiąc sporym nadużyciem.

Abym w tym miejscu został dobrze zrozumiany, podkreślę – dla samego placu prototypowanie było korzystnym i wielopłaszczyznowym przedsięwzięciem, którego zasadności nie neguję, lecz wiązanie go z zaproponowanym kierunkiem rozwoju dla całego Starego Miasta jest wypaczeniem pojęcia prototypowanie.

Co więc nie zagrało i dlaczego będzie nas to słono kosztować?

Zapłacimy ogromną cenę za brak celów i wskaźników polityki mobilności w mieście. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, niestety. Ze względu na to, że wciąż nie możemy doczekać się planu liczby miejsc parkingowych na kluczowym, centralnym obszarze miasta (rozumianym jako przestrzeń ograniczoną obwodnicą kolejową), a także procentowego udziału, jaki w podróżach codziennych powinni stanowić w docelowym wariancie pasażerowie komunikacji miejskiej, jaką kierowcy aut, a jaką rowerzyści, wciąż będziemy gasić pożary bilansując, czarując, udając lub „oferując w zamian”. Bo wciąż nie wiemy, do czego zmierzamy. A skoro nie wiemy w szerszym aspekcie, to skupiamy się na fragmentach miasta i staramy się rozstrzygać spory w mikroskali. Szczecin działa jak drużyna piłkarska, której trener ani przed sezonem, ani przed poszczególnymi meczami, nie wyznaczył celu i co prawda każdy wie, że generalnie chodzi o to, by wygrywać, ale żaden z zawodników do końca nie wie co ma robić i jakie jest jego zadanie.

A dlaczego to takie ważne?

Parkingowce proponowane przez Urząd to koszt kilkudziesięciu milionów PLN. Za każdy. Zapłacimy za nie w całości z budżetu i nie otrzymamy żadnego dofinansowania. To jest ogromna kwota, która pozwoliłaby pokryć wkład własny, by zbudować nową linię tramwajową. Bo to zawsze jest coś za coś. Jeśli decydujemy się na jeden parkingowiec to musimy zdać sobie sprawę, że robimy to kosztem tramwaju na ul. Mieszka I (na przykład). Drugi parkingowiec powstanie przykładowo kosztem linii tramwajowej na 26. Kwietnia. I to nie jest demagogia – do 2026 roku, czyli planowanego, rzekomego zakończenia projektu pt. „Stare Miasto” na te linie z pewnością nie będzie nas stać. Środki na nie się zwyczajnie nie znajdą i nie spadną z nieba. Dodatkowo czytamy, że „parkingowiec nie będzie rozwiązaniem obliczonym na pokolenia”, co możemy rozumieć jako założenie, że za jakiś bliżej nieokreślony czas zniknie. Tramwaj z kolei by nie zniknął i byłby rozwiązaniem obliczonym na pokolenia.

I tu nasuwają się pytania – gdybyśmy mieli wyznaczone wcześniej cele (np. ograniczenie podróży autem i zwiększenie liczby pasażerów komunikacji miejskiej, zgodnie z deklarowanymi kierunkami rozwoju) – które działania bardziej przybliżyłyby nas do tego celu – budowa dwóch parkingowców, czy dwóch nowych linii tramwajowych?

Czy ograniczenie parkowania w Śródmieściu (co również jest prędzej czy później nieuniknione), które jest obszarem wielokrotnie większym od Starego Miasta, również będzie poprzedzone budową parkingowców? Ilu? Jeśli dla czterech tysięcy mieszkańców osiedla budujemy dwa parkingowce na kilkaset samochodów, ile wybudujemy dla całego Śródmieścia, które ma ponad 80 tysięcy mieszkańców? Czym to działanie się różni i z czego będziemy to finansować?

Czemu nie można było pójść za ciosem?

Wróćmy do prototypowania. Wyobraźmy sobie, że proces nie zakończył się faktycznie jedynie na placu, tylko trwa permanentnie. I podlega ciągłej ewaluacji. Przecież już samo wprowadzenie płatnego parkingu pod Trasą Zamkową sprawiło, że 2/3 samochodów stamtąd „wyparowało”. Dlaczego więc nie wykorzystać tego do dalszych zmian i nie uwolnić najpierw Rynku Nowego? Zacząć egzekwować przepisy ruchu drogowego i usuwać źle zaparkowane auta z pozostałych ulic? Dlaczego nie działać metodą małych kroków, ale jednocześnie konsekwentnie realizować przyjęte założenia? To byłoby działanie mające sens, bo realizowane w wielu obszarach miasta, podporządkowane nadrzędnemu celowi, w sposób aktywny zmieniające nawyki i sukcesywnie redukujące popyt na korzystanie z auta w mieście. Tak na przykład w Kopenhadze realizowano pierwsze tego typu zmiany na szeroką skalę. Tę drogę przeszło w międzyczasie tysiące miast i nie jest już zagadką ani efekt, ani sposób optymalizacji tych działań. Na to jednak potrzeba czasu, planu i konsekwencji. A przede wszystkim środków na zapewnienie alternatyw - czyli komunikacji miejskiej i infrastruktury rowerowej, na które to środków nie wystarczy, bo inwestujemy je w parkingowce. Na koniec okazałoby się najprawdopodobniej, że przyjazną przestrzeń z mocno ograniczonym ruchem kołowym można było stworzyć poprzez koordynację działań na wielu płaszczyznach bez marnowania potężnych kwot na kaprysy władzy, z których niewielu będzie miało ochotę w efekcie korzystać.

Czas na debatę minął

Tak kończy dyskusję „Urząd Miasta”. To typowe sformułowanie ze strony urzędu ma sprawić wrażenie, że krytyczne opinie obecnie są spóźnione, bo „czas na krytykę już minął”. Mało tego – stara się nam wmówić, że budowa parkingowców jest warunkiem niezbędnym do realizacji zmian na obszarze Starego Miasta. Że to proces zamknięty, a ramy jego realizacji wyznacza niemal jako pierwszy krok powstanie parkingowca. A to nieprawda. Przyłączam się do apelu architektów o odwołanie przetargu na parkingowiec. Zmieniajmy Stare Miasto nie szkodząc i nie marnując pieniędzy. Nie musimy w tym się cofać, bo budowa parkingowca to krok... w bok i nie posuwa nas ani o centymetr do przodu.

Na zakończenie

Pamiętam jak już niemal dwadzieścia lat temu miał w Śródmieściu powstać deptak gwiaździsty. Plan również był ambitny i kompleksowy. Jego realizację rozpoczęto od wypruwania oficyn i przesiedlania mieszkańców. Wówczas również urząd był przekonany, że tak trzeba i przed niczym się nie cofnie. Jak się skończyło – wiemy. Ze Starym Miastem początek mamy podobny – zaczynamy od ... nie tej strony.

Piotr Czypicki
Przedstawiciel Szczecińskiego Ruchu Miejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński