Parafianie nie chcą, aby ich ukochany proboszcz przenosił się do Szczecina.
Od jutra ks. Janusz Koplewski ma być proboszczem parafii w podszczecińskim Pilchowie. W sobotę przyszedł w tej sprawie oficjalny dekret metropolity szczecińsko - kamieńskiego arcybiskupa Andrzeja Dzięgi.
- Ksiądz miał dwa dni na decyzję - mówili wierni. - Tak się nie robi nawet z przestępcami. Dlaczego zabierają nam proboszcza, którego kochamy?! Który nam tyle pomógł?
Ksiądz Koplewski nie chce komentować sprawy. Mówi z pokorą, że winny jest posłuszeństwo i postąpi zgodnie z wolą zwierzchników.
Podczas pożegnania słowa przychodziły mu jednak przez gardło z ogromnym trudem. Nie ukrywał, że związał się z parafianami. Kościoły w Wisełce i Warnowie to jego dom. Ksiądz pochodzi z Międzyzdrojów, tam mieszka jego matka. Jest uwielbiany przez mieszkańców nadmorskich miejscowości. Od Świnoujścia gdzie też pracował i uczył katechezy. Poprzez rodzinne Międzyzdroje, gdzie przyciąga gwiazdy, które koncertują na rzecz budowy świątyni. Aż po maleńkie Warnowo, gdzie w dwa miesiące zbudował kościół. Pisaliśmy o tym niecodziennym wyczynie w Głosie Szczecińskim. Ksiądz sam zakasywał rękawy i biegał z taczkami.
- Kto teraz będzie nas prowadził? - mówi nie kryjąc łez w oczach Sabina Nesteruk. - Ksiądz to był nasz motor do działania. Wszystko wiedział, wszystko załatwiał. Z każdym po ludzku porozmawiał i każdemu pomógł.
Kobieta z ledwością mogła wypowiedzieć słowa pożegnania. Inni mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy tuż po mszy, nie szczędzili ostrych uwag.
- Dlaczego go przenoszą po tak krótkim czasie? Był z nami zaledwie dwa lata - mówi przez łzy Stanisława Walczak. - Za karę. Bo jest dobry dla ludzi? Bo zbudował kościół w dwa miesiące a inni w dwadzieścia lat nie potrafią?! To dlatego go zabierają?!
- Za komuny nawet tak nie postępowano. To teraz się doczekaliśmy - dodaje jej sąsiad.
Ksiądz Koplewski uspokajał swoich parafian. Mówił, że na jego miejsce przyjdzie młody, prężny ksiądz z Wolina. Prosił, aby ułatwili mu początek pracy.
Proboszcz jest nietuzinkową postacią. Pamiętamy jego skoki na bungee, a także organizowanie wycieczek samolotem z małego Moracza, aby najstarsze parafianki zobaczyły stolicę.
Parafianie z Warnowa podkreślają, że ks. Koplewski przyciąga do kościoła młodzież. A o to przecież tak trudno w dzisiejszych czasach. W innych miejscowościach, jak nam tłumaczą, tylko starsze osoby widać w ławkach.
- A u nas pełno młodzieży. Trzeba ławki dostawiać i krzesła przynosić, bo się nie mieszczą - mówi Andrzej Tuszyński. - Ja sam nie chodziłem do kościoła. To dzięki niemu biorę udział w nabożeństwach. Przecież chodzi się nie tylko dla religii i Boga, ale też poniekąd dla kapłana. Teraz nie będę chodził.
Adam Kominek dodaje, że ksiądz zastał w Warnowie gołą ziemię. W kilka miesięcy po objęciu parafii już prowadził pierwsze prace związane z budową świątyni.
- Dla siebie niczego nie chciał. Jest skromny, nie ma nawet porządnej plebanii. Mieszka w zakrystii przerobionej na mieszkanko.
Parafianie zapowiedzieli, że pojadą do arcybiskupa błagać go o zmianę decyzji.
- Przecież Kościołowi powinno zależeć na wiernych. Powinni o nich zabiegać a nie odsuwać ich od siebie - mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?