Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panowie! Po 40. pierwsze badanie na prostatę obowiązkowe

Joanna Boroń
Dr n. med Anatol Pachman
Dr n. med Anatol Pachman
Rozmowa z dr n. med. Anatolem Pachmanem, ordynatorem Oddziału Urologii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.

- Ile lat miał pana najmłodszy pacjent z rakiem prostaty?
- 49 lat. Ale trafił do mnie wcale nie z powodu dolegliwości związanych z prostatą. Przyjechał z USA. Tam leczył się na raka prostaty. Przeszedł cały proces leczenia: radioterapię i hormonoterapię. Do mnie przyszedł z żoną z powodu problemów seksualnych. Po nitce do kłębka okazało się, że to rak stercza (synonim raka prostaty - dop. red.). Gdy zdiagnozowano u niego chorobę, miał więc 47 lat.

- Jaka jest średnia wieku waszych pacjentów?
- Średnia to 60-75 lat. Ale rozkład jest bardzo zróżnicowany. Często zdarzają się pacjenci tuż po 50., a to dość niepokojące, zresztą ich rokowania są gorsze od pacjentów starszych. Jednak większość z pacjentów, u których diagnozujemy raka prostaty, to panowie, którzy albo się szykują do emerytury, albo właśnie się na nią wybierają i stwierdzają, że tak na dobry początek zrobią sobie komplet badań.

- Jaki procent mężczyzn ma raka prostaty?
- Według polskich statystyk rocznie rejestruje się ok. 7500 nowych zachorowań i ok. 3900 zgonów z tego powodu. Myślę, że są to wartości niedoszacowane.

- Kiedy powinno się mężczyźnie zapalić światełko alarmowe?
- Nie należy czekać na światełko. Po 40. należy zrobić pierwsze badanie, tzw. PSA. Od wyniku, czyli stężenia tego markera we krwi, zależeć powinno dalsze postępowanie. Jeżeli poziom jest podwyższony, to badania powtarza się częściej, jeśli w normie, to po ośmiu latach. Gdyby mnie, specjalistę urologa, pani zapytała, czy potrafiłbym u siebie bez badań wykryć, że coś zaczyna się dziać, powiedziałbym: nie! Dlatego tak ważne jest, by regularnie robić sobie badania.

- Konieczność badania prostaty per rectum, czyli przez odbyt, odstrasza wielu panów przed badaniami. Czy naprawdę nie ma innych metod, nazwijmy to, mniej inwazyjnych? To chyba nie jest jedyne badanie?
- Niestety, nie ma pani racji.

- Nie wierzę, to jedyna metoda?
- Nie, ale jest jednym z głównych elementów badania mającego na celu rozpoznanie raka prostaty. Sprawa wygląda tak, że teraz mężczyźni robią sobie PSA i jeżeli wynik jest w normie, są spokojni. Niestety, PSA jest bardzo chimerycznym wskaźnikiem. Zdarza się, że pacjenci mają niskie stężenie markerów PSA i mają raka, ale są i odwrotne sytuacje. Dlatego badanie rektalne jest jednym z najważniejszych badań.

- Czy są jakieś nowe metody, które z czasem mają szansę zastąpić niedoskonałe badanie wskaźnika markera PSA?
- Tak, na Zachodzie coraz częściej wykonywane jest badanie PCA 3. Jest to badanie moczu. Jest znacznie bardziej czułe i swoiste niż PSA. Raz jeszcze powtórzę, że PSA to jeden z mniej udanych markerów. Warto o tym pamiętać.

- Gdy już wiadomo, że jest problem, zwykle pacjent słyszy słowo: biopsja. Czy ona jest rzeczywiście zawsze niezbędna? Podobno może powodować poważne komplikacje...
- Biopsja nie rozsiewa raka! Oczywiście, jak każdy zabieg, może wywołać powikłania, ale nie należy tego demonizować. Urolodzy w Polsce nie kierują się własnymi przekonaniami, polskie - i nie tylko polskie - towarzystwo urologiczne stoi na stanowisku, że jeśli jest podwyższony poziom PSA albo niepewny wynik badania rektalnego, to należy wykonać biopsję.

- A USG?
- Badanie USG przez kiszkę stolcową jest jednym z elementów diagnozowania raka. Wykonywane jest najczęściej podczas biopsji. Badanie tylko za pomocą USG dałoby wątpliwy wynik. Około 60 procent tkanki nowotworowej prostaty wygląda jak zdrowa tkanka. A to oznacza, że ujemne badanie wcale nie musi znaczyć, że pacjent jest zdrowy.

- Czy rak prostaty zawsze oznacza problemy ze sprawnością seksualną?
- Jeśli pacjent ma raka prostaty i jest leczony, to musi się liczyć z niemocą płciową bez względu na sposób leczenia. To jest tak istotny problem, że wielu mężczyzn decyduje się nie poddawać leczeniu właśnie ze względu na to, że mogą utracić sprawność seksualną.

- Ale czy te problemy, nazwijmy je łóżkowymi, są przejściowe? Czy po zakończeniu leczenia sytuacja wraca do normy?
- Jeśli ktoś ma raka prostaty, zawsze będzie leczony. Oczywiście można wspomagać funkcje seksualne, ale efekty tego bywają różne.

- Jaki jest najgorszy mit związany z rakiem prostaty?
- Mit? Cóż, odwrócę nieco to pytanie. Porozmawiajmy o reklamie, a konkretnie o reklamach różnego rodzaju preparatów na problemy panów z oddawaniem moczu. Można z nich wyciągnąć błędny wniosek, że wystarczy połknąć kilka tabletek i problem z głowy. Tymczasem one osłabiają czujność mężczyzny. Wydaje mu się, że jeśli ma problemy z oddawaniem moczu, to weźmie sobie lekarstwo i może zapomnieć o problemach z prostatą. W ten sposób można zignorować pierwsze objawy potencjalnie śmiertelnej choroby, jaką jest rak prostaty. Podstawowa sprawa - wcześnie wykryty rak prostaty i jego leczenie pozwala na wieloletnie przeżycia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński