Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszczędzają, pożyczają, budują, biednieją

Andrzej Kraśnicki, 24 maja 2002 r.
Wybudowany przez ministra gospodarki Jacka Piechotę dom wart jest 600 tysięcy złotych. Poza tym wzrosła wartość dotychczasowego mieszkania posła i ministra: z 90 tysięcy złotych deklarowanych jesienią cena wzrosła do 120 tysięcy.

Takie informacje uzyskaliśmy porównując dwa oświadczenia majątkowe Jacka Piechoty. Pierwsze złożył w kancelarii Sejmu jesienią 2001 roku, a drugie w kwietniu tego roku. Nowy dom, w którym ma zamieszkać minister (o powierzchni 300 metrów kwadratowych) jeszcze jesienią był w stanie surowym i Jacek Piechota wyceniał go na 300 tysięcy zł. Inne zmiany jakie zaszły w finansach ministra Piechoty od jesieni to: pozbycie się opla astry z 1998 roku (auto mogło zostać przepisane na kogoś z rodziny, lub sprzedane). W dalszym ciągu poseł jest też zadłużony. 300 tysięcy zł to hipoteczny kredyt budowlany zaciągnięty w Pekao S.A. na budowę domu (zaciągnięty na 20 lat) i pożyczka od kolegi w wysokości 200 tysięcy zł, która ma być spłacona do lipca tego roku. Dodatkowe zadłużenie to 60 tysięcy zł będące obciążeniem hipoteki nieruchomości posła.
W porównaniu z sytuacją finansową na początku kadencji poprawił się status materialny partyjnego kolegi Jacka Piechoty, posła Bogusława Liberadzkiego. W najnowszym oświadczeniu poseł wykazał bowiem oszczędności w wysokości 46 tysięcy złotych, których nie było w pierwszym oświadczeniu sporządzonym jesienią. Trudno natomiast powiedzieć co stało się z dwudziestoletnim (jak podkreśla poseł) domem. W tym roku wpisał w oświadczeniu, że liczy on 200 metrów kwadratowych. W ubiegłorocznym dokumencie powierzchnia wynosi tylko 170 metrów. Zyskało za to na wartości 54 metrowe mieszkanie żony posła, które przeznaczone jest na wynajem. Rok temu warte było 240 tysięcy zł, w tym roku kwota wpisana w dokumencie to 350 tysięcy. Niejasności pojawiają się też przy informacji dotyczącej zadłużenia. W tegorocznym oświadczeniu poseł podaje, że jego aktualne zadłużenie wynikające z kredytu mieszkaniowego zaciągniętego w PKO BP wynosi 200 tysięcy złotych. Rok temu, wysokość tego samego kredytu poseł oszacował na 180 tysięcy zł.
Wzbogaciła się również poseł SLD Elżbieta Piela-Mielczarek. W najnowszym oświadczeniu zadeklarowała oszczędności w wysokości 17 tysięcy zł złożone na eurokoncie PKO S.A. To o 8 tysięcy złotych więcej niż jesienią 2001 roku. Ponadto Elżbieta Piela-Mielczarek zaciągnęła ostatnio pożyczkę w kancelarii Sejmu w wysokości 10 tysięcy złotych.
Do grona posłów, którzy jak wynika z porówaniania oświadczeń, pełniąc funkcję posła zbiednieli, zakwalifikował się Bohdan Kopczyński z Ligi Polskich Rodzin. Odkąd zasiadł w parlamencie, oszczędności posła stopniały z 9 do 7,5 tysiąca złotych. Gorzej wyglądają też wyniki finansowe prowadzonej przez niego kancelarii adwokackiej. W pierwszym oświadczeniu poseł wpisał, że roczny dochód z tytułu posiadania kancelarii wynosi 17,6 tysiąca. W oświadczeniu z kwietnia tego roku kwota ta zmalała do 12,2 tysiąca złotych.
Oświadczenia majątkowe można obejrzeć na stronie internetowej Sejmu: www.sejm.gov.pl.

Trzy pytania do, posła "Samoobrony" Wacława Klukowskiego, rolnika

GŁOS: Jak wynika z Pańskiego najnowszego oświadczenia majątkowego, żyje Pan na granicy ubóstwa. Za 8,8 tysiąca złotych utrzymuje Pan przez rok czteroosobową rodzinę. Jak to możliwe?

Wacław Klukowski: Niemożliwe. Żyję z poselstwa. Dzięki temu jestem jedynym rolnikiem w mojej okolicy, który w coś w tym roku zainwestuje we własne gospodarstwo. Gdyby nie te pieniądze z Sejmu to można by powiedzieć, żebym wegetował, a najdalej za dwa trzy lata pewnie bym zbankrutował.

A ile tych pieniędzy w Sejmie pan poseł dostaje? W oświadczeniu majątkowym nie ma o tym ani słowa.

Faktycznie to mój błąd. Po prostu wypełniałem oświadczenie na ostatnią chwilę i nastąpiło zwykłe przeoczenie. W Sejmie zarabiam zaś około 5 tysięcy złotych miesięcznie.

Rok temu nie był pan jednak posłem, a miał pan równie niskie dochody z gospodarstwa jak obecnie. Z czego więc utrzymywał pan siebie i rodzinę?

Z kredytów. Ich wysokość sam pan już wyliczył podając to w piątkowej gazecie. Nie było wyjścia. Dopóki miałem tylko 24 hektary i nie dzierżawiłem ziemi zawsze sobie radziłem. Potem jak zainwestowałem w ziemię i gospodarstwo to zaczęły się kłopoty. Wszystko przez Balcerowicza. Do tego doszło gradobicie, potem susza, które zniszczyły mi plony. Była taka bieda, że jakby się pan znalazł w mojej sytuacji to tylko by pan krzyczał z rozpaczy. Poselstwo mnie uratowało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński